Nie żyje Ray Liotta. Podano okoliczności śmierci wybitnego aktora
To wielka strata dla świata filmu. Zmarł Ray Liotta. Miał 67 lat. Zagraniczna prasa donosi o okolicznościach nagłej śmierci aktora.
Ray Liotta zmarł we śnie - tak wynika z informacji, które przekazuje "Daily Mail". Z kolei serwis Deadline przypomina, że aktor przebywał na Dominikanie, gdzie pracował nad nowym filmem zatytułowanym "Dangerous Waters".
Liotta w ostatnim czasie miał naprawdę dobrą zawodową passę. Mówiono nawet, że to jego wielki powrót do gry, gdyż zdobywał coraz więcej interesujących filmowych i serialowych angaży.
Tylko w ubiegłym roku wystąpił w dwóch kinowych produkcjach: "Bez gwałtownych ruchów" oraz "Wszyscy święci New Jersey".
Jednocześnie w sieci od pewnego czasu nie brakowało spekulacji, że z aktorem dzieje się coś niedobrego. Fani byli ostatnio zaniepokojeni wyglądem 67-letniego gwiazdora. Niemniej Liotta nie miał zamiaru zwalniać zawodowego tempa. Niestety, 26 maja sieć obiegła tragiczna wiadomość o jego śmierci.
Ray Liotta należy do grona aktorów kultowych. Niestety, jak przypominał ostatnio dziennikarz Wirtualnej Polski Przemek Romanowski, też bardzo niedocenionych. Nawet jego genialna kreacja w "Chłopcach z ferajny" nie została nigdzie nagrodzona.
W dorobku miał jednak imponującą liczbę kilkudziesięciu ról filmowych. I oczywiście niepisaną, ale niezmiernie ważną nagrodę - na stałe zapisał się w pamięci fanów.
Prywatnie miał córkę Karsen i narzeczoną Jacy Nittolo. W prasie jak dotąd pojawiają się szczątkowe informacje na temat jego śmierci. Przyczyna nie została jeszcze podana do wiadomości publicznej.
Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify oraz w aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach. A co jeśli nie słuchasz? Po prostu zacznij.