''Nimfomanka'': Larsomania, czyli o najbardziej pożądanym filmie roku
Chyba żadna z tegorocznych premier nie jest równie wyczekiwana jak najnowszy film etatowego skandalisty z Zentropy, eks-dogmatyka Larsa Von Triera.
Chyba żadna z tegorocznych premier nie jest równie wyczekiwana jak najnowszy film etatowego skandalisty z Zentropy, eks-dogmatyka Larsa Von Triera. Duńczyka od pewnego czasu interesują tematy największe i ostateczne: w ostatnich projektach mierzył się m.in. z niewolnictwem i imigracją („Dogville”, „Manderlay”)
, złem wpisanym w porządek natury („Antychryst”)
czy nawet końcem świata („Melancholia”)
.
W „Nimfomance” (przeczytaj naszą recenzję)
bierze na warsztat seks – i do tego w wydaniu obsesyjnym. Wokół filmu od momentu ogłoszenia pomysłu wybuchały kolejne skandale. Znany ze wzbudzania kontrowersji reżyser pewnikiem nie posiadał się z radości. A możemy mieć pewność, że to nie koniec awantury związanej z jego najświeższym dziełem.
href="http://film.wp.pl/nimfomanka-larsomania-czyli-o-najbardziej-pozadanym-filmie-roku-6025252439729281g">CZYTAJ DALEJ >>>
Nudzą Larsa takie sprawy – ciągła praca, brak zabawy
Znany ze swojego ekscentryzmu von Trier od samego początku kariery wiedział jak robić szum wokół swojej osoby – i to nie tylko za pomocą sztuki.
Wystawienie środkowego palca w stronę canneńskiego jury, które nagrodziło „Bartona Finka” zamiast jego „Europy”, obraza duńskiej rodziny królewskiej czy słowa zrozumienia dla Hitlera i samomianowanie się nazistą podczas konferencji towarzyszącej premierze „Melancholii” nad Lazurowym Wybrzeżem to tylko wierzchołek góry lodowej.
Niesymulowana scena seksu w „Idiotach”, produkowanie feministycznego porno we własnej spółce Zentropa czy kopulująca para już na samym plakacie „Antychrysta” wywoływały głosy sprzeciwu, robiąc tym samym filmom i ich twórcy darmową reklamę.
Multiple orgasm
Dokładnie takim tropem poszedł reżyser i tym razem, reklamując film serią plakatów, na których członkowie obsady przeżywają (udają?) orgazm.
Pole do popisu było spore, bo fotografom w ekstazie przyszło uchwycić nazwiska z całkowicie różnych bajek, jak m.in. Stellan Skarsgård, Charlotte Gainsbourg, Shia LaBeouf, Uma Thurman (na plakacie), Willem Dafoe, Connie Nielsen, Christian Slater czy Udo Kier.
Zaskakujące decyzje castingowe były zresztą od samego początku szeroko komentowanymi newsami. W pewnym momencie na planie pojawiła się nawet sama Nicole Kidman, ale póki co próżno jej szukać na liście płac kinowych wersji.
Poszedł do łóżka dla roli… i sfilmował to!
Największą zagadką było obsadzenie w jednej z głównych ról Shii LaBeoufa (na zdjęciu). 27-latek, kojarzony głównie z infantylną serią „Transformers”, podobno sam zabiegał o rolę u twórcy „Tańcząc w ciemnościach”.
Zapytany przez dziennikarkę MTV, jak mu się udało przekonać von Triera, odpowiedział: „Wysłałem mu kasetę wideo, na której uprawiam seks ze swoją dziewczyną. I tak dostałem tę pracę”.
Nie wiadomo, czy wyznanie LeBoufea jest prawdą – wybranka gwiazdora, hollywoodzka stylistka Karolyn Pho odmówiła komentarza w sprawie. Niedawno aktor wyznał, że pierwsza prośba producentów skierowana do niego, dotyczyła przesłania zdjęcia jego własnego penisa.
„Podejrzewam, że był to pierwszy test. W stylu: zobaczmy, jak długo zajmie mu wysłanie przez internet zdjęcia swojego interesu. Potrzebowałem ze 20 minut. Uznali najwyraźniej, że dzieciak jest gotowy” – wspominał w wywiadzie.
''Uwaga! Materiał przeznaczony tylko dla dorosłych''
Premiera erotycznej biografii opętanej żądzą seksu Joe (Gainsbourg) planowana była na zeszłoroczny festiwal w Cannes, ale von Trier nie wyrobił się ze zdjęciami. Materiał rozrósł się do kilku godzin, wersja kinowa ma być tą bardziej ocenzurowaną (pełną zobaczą szczęśliwcy w Berlinie), a czas oczekiwania na pierwsze pokazy był co rusz podsycany pikantnymi kawałkami: to zwiastunem, który z uwagi na zbyt wiele materiału 18+ został usunięty z YouTube’a, to fotosami z planu przedstawiającymi główną gwiazdę w trójkącie z czarnoskórymi mężczyznami, to wreszcie krótkimi fragmentami filmu, w których roiło się od obnażonych penisów.
Apetyt widzów rósł z każdą chwilą, a chrześcijańskie media na całym świecie (w tym rodzima, niezawodna Fronda) były zbulwersowane faktem, że światowa premiera odbędzie się 25 grudnia, czyli w Boże Narodzenie.
Zobacz zwiastun filmu:
Niesmak pozostał
Tymczasem wokół „Nimfomanki” było coraz głośniej. Z początkiem grudnia w kinie w centrum handlowym Pinellas Park na Florydzie miał miejsce niecodzienny incydent: przed projekcją najnowszego filmu animowanego Disneya „Kraina lodu” wyświetlono dzieciom obfitujący w sceny erotyczne zwiastun skandalu roku.
W efekcie rodzice ze swoimi maluchami w pośpiechu skierowali się do wyjścia. „Choć trwało to mniej niż dwie minuty, wydawało mi się, że trwa wieczność. Próbowaliśmy zakrywać oczy i uszy naszym maluchom, ale nie mieliśmy wystarczająco dużo rąk” - mówił w rozmowie ze stacją Fox 13 jeden z widzów, który przyprowadził na film swoje wnuki.
Co prawda władze kina natychmiast wystosowały oficjalne przeprosiny i zaoferowały sparaliżowanym zastrzykiem „ideologii gender” dzieciakom darmowe bilety, ale – jak mówi pewien stary dowcip – niesmak pozostał.
Krytyka dochodzi
„Niektórzy myślą sobie, że siedzimy w wieży z kości słoniowej, patrząc z góry, krytycznym okiem na filmowy krajobraz, nie czerpiąc z tego żadnej przyjemności" - to słowa z krótkiego manifestu, towarzyszącego sesji zdjęciowej, jaką wykonali sobie duńscy krytycy. Sesja ta miała* parodiować serię plakatów do „Nimfomanki”* (zobacz te plakaty)
.
Krytycy pokazując się nago i w euforycznej pozie, stali się sensacją internetu: jednocześnie nawiązali dialog z filmem, wyraźnie mu kibicując, oraz spuścili trochę ciśnienia z napompowanego balonu oczekiwań widzów.
Polacy nie gęsi, też swój orgazm mają
Po publikacji zdjęć w połowie grudnia w rodzimym środowisku krytyczno-filmowym dyskutowano:
„Ciekawe, czy my byśmy się odważyli na podobną sesję?”. No i odważyli się. Przedwczoraj, z okazji prasowego pokazu „Nimfomanki” do sieci wpłynęły analogiczne plakaty przedstawiające polskich krytyków z twarzami zatrzymanymi w spazmach rozkoszy (na zdjęciu).
Internauci przerzucają się między sobą opiniami kto wyszedł najlepiej (ergo: kto najbardziej fotogenicznie doznaje), a kogo brakuje. W sesji zdjęciowej autorstwa Przemysława Dzienisa udział wzięli: Dorota Chrobak (Radio PIN), Paweł T. Felis (Gazeta Wyborcza), Ryszard Jaźwiński (radiowa Trójka), Piotr "Makak" Szarłacki (Antyradio), Anna Tatarska (m.in. film.wp.pl), Artur Zaborski (Stopklatka.pl), Anita Zuchora (Wprost) oraz Bartosz Żurawiecki (Alekino+).
Do grona wielkich nieobecnych zaliczają się m.in.: nowo mianowany dyrektor festiwalu w Gdyni, Michał Oleszczyk oraz Karolina Korwin-Piotrowska.
To jeszcze nie koniec…
„Nimfomanka” weszła już do kin, ale na tym z pewnością nie koniec skandali wywołanych przez najnowsze dzieło enfant terrible współczesnego kina. Na premierę czeka jeszcze bowiem druga część obrazu (31 stycznia w Polsce), która, według zapowiedzi, ma być jeszcze bardziej pikantna niż pierwszy akt.
Dodatkowo rozszerzoną, czterogodzinną wersję nieocenzurowaną będzie można zobaczyć na festiwalu w Berlinie, który rozpocznie się za niespełna miesiąc. Według słów dystrybutora, trwają starania, żeby tę wersję pokazać na tegorocznej edycji wrocławskiej imprezy T-Mobile Nowe Horyzonty. A jaki jest sam film? Przeczytajcie w naszej recenzji (więcej tutaj)
.
(jd/mf/mn)
Zobacz zwiastun filmu: