Za mocny dla kin. 57‑letnia gwiazda w swojej najodważniejszej roli
Podczas minionego weekendu do szerokiej dystrybucji w amerykańskich kinach trafił erotyczny thriller "Babygirl". Film nie odniósł komercyjnego sukcesu. "Za mocny, aby mógł stać się przebojem w kinach, zwłaszcza w świątecznym okresie" – czytamy w podsumowaniu box office’u.
Światowa premiera filmu "Babygirl" miała miejsce jesienią, na festiwalu w Wenecji. Nicole Kidman została wówczas wyróżniona Pucharem Volpi, czyli nagrodą dla najlepszej aktorki i trwającymi kilkanaście minut oklaskami na stojąco. Można przypuszczać, że gdyby erotyczny thriller trafił do kin bezpośrednio po sukcesie w Wenecji, miałby większe szanse na odniesienie komercyjnego sukcesu na dużym ekranie. W jego przypadku nadrzędnym celem jest jednak zdobycie przez Nicole Kidman drugiego Oscara (stąd premiera w grudniu).
Przypomnijmy, że popularna aktorka nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej otrzymała w 2003 roku za dramat "Godziny". Ma też na koncie jeszcze cztery nominacje do Oscara: "Moulin Roque!" (2002), "Między światami" (2011), "Lion. Droga do domu" (2017) oraz "Lucy i Desi" (2022). Kolejna nominacja wydaje się być już "zaklepana" (nominacje zostaną ogłoszone 17 stycznia). Kidman mierzy jednak wyżej. Bardzo odważna rola w "Babygirl" pokazuje, że jest mocno zdeterminowana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Babygirl | Official Trailer 2 HD | A24
W "Babygirl" Kidman wcieliła się postać wysoko postawionej dyrektorki, która ryzykuje karierę i rodzinę dla romansu z dużo młodszym praktykantem. "Film porusza kwestie dynamiki władzy, kobiecej przyjemności i znaczenia otwartej komunikacji w relacjach. Produkcja wypełniona jest odważnymi scenami seksu. To najodważniejsza, wręcz ekshibicjonistyczna rola 57-letniej aktorki od czasu 'Oczy szeroko zamknięte'" – czytamy w recenzji filmu.
Scenarzystka i reżyserka "Babygirl" Halina Reijn w wywiadzie dla "IndieWire" przyznała, że podczas kręcenia trudnych, erotycznych scen bardzo przydatna była obecność koordynatorki ds. intymności. "Dzięki niej udało nam się nakręcić bardziej ekstremalne sceny seksu, które na ekranie wyglądają na bardzo ryzykowne. Bez koordynatorki to byłby niemożliwe. Nie mogłam pozwolić aktorom, żeby sami odkrywali te emocje, bez wsparcia specjalistki".
"Nie zgadzam się z ludźmi, którzy mówią: ‘Nie, moi aktorzy nie chcieli koordynatora intymności’. To nie ma sensu. On jest również dla twojego bezpieczeństwa jako reżysera i dla wszystkich. A co jeśli dojdzie do nieporozumienia? To po prostu niesamowite mieć taką osobę na planie. Jeśli jesteś kreatywny i wystarczająco utalentowany jako reżyser, praca z koordynatorem może tylko pomóc. Trzeba tylko wyjść poza własną strefę komfortu, a wtedy odkryjesz zupełnie nowe możliwości" - twierdzi Reijn. W Polsce "Babygirl" pojawi się w kinach 10 stycznia.
Największe rozczarowanie roku? A największa beka mijającego 2024 r.? Wybieramy porażki i sukcesy w świecie filmu i seriali. Lista jest długa i kontrowersyjna, jak to w "Clickbaicie". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: