Trwa ładowanie...

Orły 2018: "Cicha noc" najlepszym filmem!

Polska B, bieda, wódka i rodzinne demony. Wyjątkowo dojrzały debiut Piotra Domalewskiego, który zdobył aż dziesięć nagród na Orłach, w tym za reżyserię i najlepszy film, poza tropami kojarzącymi się z "Weselem" czy "Domem złym" nie ma zbyt wiele wspólnego z filmami Wojciecha Smarzowskiego.

W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.

Orły 2018: "Cicha noc" najlepszym filmem!Źródło: Materiały prasowe
d1i3c0q
d1i3c0q

Akcja filmu rozpoczyna się dzień przed Wigilią. Do Polski wraca Adam, który ostatnie miesiące spędził w Holandii. Chłopak zamierza osiedlić się tam na stałe, ściągnąć ciężarną dziewczynę i rozkręcić własny biznes. W tym celu chce przekonać ojca, aby przekazał mu dom po dziadku, na którego ma już kupca. Niespodziewana wizyta chłopaka w rodzinnym domu budzi urazy i zadawnione konflikty, atmosfera gęstnieje, a każda kolejna minuta filmu przyprawia widza o nieprzyjemne świdrowanie w dołku.

"Cicha noc" pozbawiona jest charakterystycznych dla reżysera "Wołynia" nihilizmu i przemocy. To przejmująca i na wskroś życiowa opowieść o rozpadzie relacji, niespełnionych aspiracjach, rodzicielstwie oraz last but not least rozterkach i dramacie emigrantów zarobkowych. Snując swoją opowieść Domalewski stawia także ważkie pytania o tożsamość narodową i człowieczeństwo (przejmujący monolog Jakubika wygłasznany pod koniec filmu). A płynące z filmu wnioski na pewno nie napawają optymizmem.

Obok świetnie opowiedzianej historii największą siłą "Cichej nocy" jest niewątpliwie obsada. Co niezwykłe, każda rola, nieważne czy to utytułowani Dawid Ogrodnik, Arkadiusza Jakubik, Agnieszka Suchora, czy odtwórcy ról dzieci, to aktorskie tour de force. Oglądając ich na ekranie widz podskórnie czuje, jakby podglądał autentyczną rodzinę w ich najbardziej intymnych chwilach.

d1i3c0q

"Cicha noc" to debiut na miarę Jana P. Matuszyńskiego i jego "Ostatniej rodziny". Wielkie, świetnie nakręcone kino, pozostające z widzem na długo po seansie. Podczas gali 42. FFF Jerzy Antczak rzucił ze sceny Teatru Muzycznego, że w polskiej kinematografii następuje zmiana warty. Trudno się z tym nie zgodzić. Debiuty Piotra Domalewskiego i nagrodzonej także na 42. FFF Jagody Szelc ("Wieża. Jasny dzień") dobitnie pokazują, że polskie kino czeka rewolucja.

Grzegorz Kłos

icon info

W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.

d1i3c0q
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1i3c0q

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj