"Ostatnie tango w Paryżu": Bernardo Bertolucci odniósł się do skandalu wokół filmu. "Absurdalne nieporozumienie"

76-letni Bernardo Bertolucci skomentował niedawne szokujące wiadomości dotyczące prac przy filmie "Ostatnie tango w Paryżu". Reżyser wydał oficjalne oświadczenie, w którym zdystansował się od zarzutów.

"Ostatnie tango w Paryżu":  Bernardo Bertolucci odniósł się do skandalu wokół filmu. "Absurdalne nieporozumienie"
Źródło zdjęć: © Getty Images

Przypomnijmy: w ubiegły piątek magazyn "Elle" zamieścił nagranie z 2013 roku, w którym włoski filmowiec przyznaje, że 19-letnia Maria Schneider nie została poinformowana o szczegółach jednej z najbardziej kontrowersyjnych scen w historii kina. Chodzi o gwałt, w którym bohater grany przez Marlona Brando jako lubrykant wykorzystuje masło.

W rozmowie z francuską telewizją reżyser ujawnił, że pomysł zrodził się z rana, tuż przed nakręceniem niesławnej sceny.
- W pewien sposób byłem okropny dla Marii, bo nic jej nie powiedziałem. Nie chciałem jednak, aby odgrywała swoje upokorzenie, swój gniew. Chciałem zobaczyć jej reakcję jako dziewczyny, a nie aktorki. Czuję się za to bardzo winny, ale nie żałuję - wyznał wówczas reżyser.

W wywiadzie udzielonym przez aktorkę w 2007 roku Schneider mówiła, że "podczas tamtej sceny, chociaż to, co robił Marlon, nie było prawdziwe, ja płakałam naprawdę. Czułam się poniżona i, szczerze mówiąc, w pewnym sensie przez nich zgwałcona." Wtedy rewelacje Schneider przyjęto z niedowierzaniem. Niektórzy nawet dopatrywali się w jej słowach konfabulacji przebrzmiałej gwiazdy, która chce, aby ponownie było o niej głośno.

Obraz
© Getty Images

Nagranie i samo wyznanie reżysera wywołało burzę w Hollywood. Swe zgorszenie i zniesmaczenie wyrazili m.in. Jessica Chastain, Evan Rachel Wood, Anna Kendrick czy Chris Evans. Pod naciskami opinii publicznej reżyser postanowił zabrać głos. W oficjalnym oświadczeniu Bertolucci twierdzi, iż po prostu został źle zrozumiany. Jednak w kontekście przywołanego wywiadu oraz słów samego reżysera, jego tłumaczenia brzmią dość pokrętnie.

- Chcę raz na zawsze wyjaśnić to absurdalne nieporozumienie, generowane przez medialne doniesienia - powiedział włoski filmowiec. - Kilka lat temu, Cinematheque Francaise zapytało mnie o słynną sceną z masłem. Powiedziałem, choć może niezbyt jasno, że zdecydowaliśmy z Marlonem Brando nie mówić Marii, że użyjemy masła. Chcieliśmy jej spontanicznej reakcji, ale w związku z nietypowym użyciem masła. Stąd wzięło się nieporozumienie. Ludzie myśleli i myślą, że Maria nie została poinformowana o przemocy, która będzie użyta wobec niej. To nieprawda. Maria wiedziała wszystko, bo czytała scenariusz, a tam wszystko było jasno opisane. Jedyne czego tam nie było, to masło.

"Ostatnie tango w Paryżu" otrzymało dwie nominacje do Oscara. Film z 1972 roku opowiadał o opartym na seksie romansie młodej Paryżanki i Amerykanina w średnim wieku. Maria Schneider zmarła na raka w 2011 roku. Miała 58 lat.

Źródło artykułu:Megafon.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)