Patryk Vega. Mężczyzna, który nienawidzi kobiet

Patryk Vega przestał się kryć i zrealizował w końcu to, o czym chyba zawsze marzył: prymitywne soft porno. Ale czy to jeszcze można nazwać reżyserią?

Patryk Vega. Mężczyzna, który nienawidzi kobiet

Obejrzałem nowy film Patryk Vegi, żebyście wy nie musieli. Choć i tak wiem, że go obejrzycie. Vega to bowiem od lat najpopularniejszy polski ”reżyser” (celowo w cudzysłowie), bijący rekordy oglądalności.

O mało co, a nie zagrałbym w ”Pętli”. Vega kręcił bowiem swój film w czasie pandemii. Gdy zadzwoniłem do ludzi z produkcji sprawdzić, czy to prawda, ci pomylili mnie ze statystą i zaprosili na casting do Venecia Palace w Michałowicach pod Warszawą. Miałem zagrać pułkownika kontrwywiadu. Cieszę się, że nie skorzystałem. Boję się myśleć, co miałbym "zagrać" i jakie kwestie (wulgaryzmy) wypowiadać.

Oczywiście pamiętam Vegę jako prawdziwego reżysera. Uwielbiałem, jak wielu, jego pierwszego ”Pitbulla” z Dorocińskim, Gajosem, Grabowskim, Stroińskim i Weroniką Rosati. Jego film miał sens, głębię i był wybitnie zagrany.

Dziś nie ma śladu po talencie reżysera. Za to Vega ciągle nas oszukuje i zwodzi, twierdząc, że zabiera głos w ważnych sprawach. Prawda jest taka, że od lat nie powiedział w swoich filmach niczego mądrego, ważnego czy odkrywczego. Ani o policji, ani o władzy, ani o polityce, ani o służbie zdrowia. Jego ”Botoks”, ”Polityka” czy ”Kobiety mafii” to blaga i oszustwo udające ważną wypowiedź. To co do nas mówi przez swoje kino, jest z reguły płytkie, głupie i miałkie.

Kim był Kostecki według Vegi

Tak jest i tym razem. Vega znów naobiecywał, że pokaże nam, jak wygląda skorumpowany świat na styku polityki, policji i handlu żywym towarem. Oczywiście, po raz kolejny ściemnił i zamiast ważnego filmu dostajemy zestaw prymitywnych skeczy i żenujących dowcipów. Każdy prawdziwy i poważny problem – korupcja czy rzekomy seks wysoko postawionych polskich polityków z nieletnimi, a takie oskarżenia rzeczywiście padały w aferze podkarpackiej – jest u Vegi ograny za pomocą prymitywnego żarciku.

Przypomnijmy, że w rzeczywistości były agent CBA zgłosił do prokuratury, że z jego służbowego sejfu zniknęły nagrania, na których znany polityk z PiS miał rzekomo uprawiać seks z nieletnią w agencji towarzyskiej braci R. z Ukrainy.

Jewgenij i Aleksander R. mieli prowadzić sieć agencji towarzyskich i być chronieni przez policję i CBŚ. Mieli także nagrywać z ukrycia klientów, a później ich szantażować. O sprawie więcej zeznał rzeszowski bokser Dawid Kostecki ”Cygan”, który później, w tajemniczych okolicznościach, zginął w więzieniu. Rzekomo powiesił się na prześcieradle, choć rodzina nie daje temu wiary.

Obraz
© Materiały prasowe

Mamy więc prawdziwą aferę i prawdziwą śmierć. I autentyczną tragedię rodziny Dawida Kosteckiego. Taki temat wymagałby inteligentnego, wrażliwego reżysera ze zmysłem dokumentalnym i umiejętnością przeprowadzenia swojego śledztwa. Ale Vega nie ma tych cech, więc nie potrafi opowiedzieć tragicznej, poruszającej historii. Jak więc ten prześmiewca i parodysta wykorzystuje ten materiał grubego kalibru? Otóż, jak ma w zwyczaju, całą aferę oraz śmierć Kosteckiego trywializuje. Dla niego to po prostu powód do rozrywki. Z mrocznego materiału robi seks teledysk. Mało tego, szydzi ze zmarłego, gdy pokazuje Kosteckiego jako prymitywnego i głupiego alfonsa i gangstera. – Cygan kocha swoją kobietę tak mocno, że z miłości ją napierd… - mówi o Kosteckim jeden z bohaterów. Żona Kosteckiego, Edyta, jest w tym filmie po prostu poniżona – naprawdę nie dziwię się, że rodzina Kosteckiego zastanawia się nad krokami prawnymi wobec Vegi.

Zamiast afery mamy więc pastisz afery, komedię z elementami pornografii. Niestety, dla Vegi cała ta przerażająca historia to powód do żartów. ”Reżyser” bawi się całą sprawą, koncentrując się, oczywiście, na wątku uprawiania seksu. Te sceny mają u niego rozmach, im poświęca najwięcej uwagi. Przy czym kobiety – wszystkie bez wyjątku – to u Vegi dziwki, którymi on wyraźnie gardzi. Są poniżane, bite, bądź gwałcone w wielu scenach w ”Pętli”. Nieważne, czy to pani prokurator (Katarzyna Warnke) czy żona policjanta (Aleksandra Nowicka) – każda marzy tylko, żeby ”się p... jak zwierzę” z bohaterem, czy powiększyć sobie dla niego biust. Tak wygląda świat męskich fantazji Vegi. Ale to się nadaje nie dla recenzenta filmowego, tylko dla terapeuty..

Od kiedy udawanie kopulacji to aktorstwo?

Oczywiście, ani Katarzyna Warnke, ani Antoni Królikowski jako policjant Daniel Śnieżek, ani pozostali aktorzy, nie mają nic do zagrania, bo też pastiszowe soft porno z definicji nigdy nie wymagało od grających w nim ludzi żadnych umiejętności aktorskich. Wystarczy udawać kopulację, co nie jest znów takie trudne.

Na koniec tej obrzydliwej, chamskiej i prymitywnej komedyjki Vega daje nam jeszcze jedno kuriozum: wkłada w ręce głównego bohatera, policjanta Śnieżka (Królikowski), Pismo Święte i każe mu przejść nawrócenie. Oto dziwkarz, niby syn marnotrawny, wraca na łono Kościoła. To zapewne metafora życia samego Vegi, który od lat raczy nas pogardą wobec kobiet, aby na koniec powiedzieć, że tak naprawdę, w głębi czułego serca, jest wierzącym katolikiem. Te sceny w filmie wypadają wyjątkowo kłamliwie. Vega umie może zrobić kiepskie porno, ale pokazanie na serio przemiany głównego bohatera po prostu go przerasta.

W ”Pętli” Vega, jak zawsze, zabawia się naszym kosztem. Ja po wyjściu z kina miałem odruch wymiotny, bo Vega swoje chore fantazje przeniósł na duży ekran, zamiast zostawić je dla siebie w swojej sypialni.

I zastanawiam się, kto tu się tak naprawdę sprzedaje? Vega twierdzi, że sprzedajne i tanie są Ukrainki z polskich agencji towarzyskich. Ale może, tak naprawdę, sprzedajni i pozbawieni honoru są ci wszyscy ludzie, którzy od lat Vegę firmują, u Vegi z taką chęcią grają i wprowadzają Vegę do kin?

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (324)