Trwa ładowanie...
d25a2hn

Patrz pod nogi

d25a2hn
d25a2hn

Znikąd, znaczy zewsząd. A jeśli zewsząd, to pole do popisu jest naprawdę szerokie. Sam Taylor Wood nie udaje, że ma zamiar sztywno trzymać się biografii młodego Lennona. Wręcz przeciwnie, rzuca w ekran tabloidowym brudem, melodramatyzując tym samym skomplikowane rodzicielstwo porzuconego przez matkę i wychowanego przez ciotkę chłopaka. Ów ekshibicjonistyczny balast jest całkiem zrozumiały - Wood, artystka konceptualna i fotograf, na dużym ekranie debiutowała w "Restricted", kontrowersyjnym nowelowym projekcie dyskutującym kulturę pornografii.

W wyreżyserowanym przez nią kilkuminutowym epizodzie, młody chłopak masturbował się na środku pustyni. Tyle. Tylko i aż, bowiem, gdy sfrustrowany młodzian w końcu zaznawał rozkoszy, na ekranie pojawiały się napisy. Ta jedyna w swoim rodzaju pochwała samolubnej przyjemności przyświeca także "Chłopakowi znikąd". Na początku jest obietnica, napięcie.

Film rozkręca się powoli, rozluźnia, po czym cierpliwie drażni wyśrubowane oczekiwania, by... w najważniejszym momencie ulec frustracji opóźnionego szczytowania. Wood dręczy nas więc i męczy, świdruje, stosuje różne sztuczki, ale wymuszone spełnienie, które przychodzi w ostatnich scenach filmu, ulgę przynosi już tylko jej samej.

Ale to nie wszystko. Właściwym fetyszem jest tu grający Lennona Aaron Johnson, młody gwiazdor znany z "Kick-Ass", a prywatnie partner... 23 lata starszej Wood. Nie dziwi zatem, że sam film jest raczej... skrupulatnym zbiorem jego wystudiowanych póz, którym przyświeca kult ciała i ducha (od buntownika, po artystę), aniżeli tworem stricte fabularnym. Nażelowany fryz, onieśmielające spojrzenie i postura młodego boga - oto Lennon za młodu. Poszukujący, nieco zagubiony, ale już bezczelny i zdeterminowany swym zagmatwanym życiorysem, z którego autorka filmu robi ckliwą telenowelę.

d25a2hn

Szkoda, przede wszystkim czasu i miejsca dla wszystkich tych przeniesionych żywcem z lat pięćdziesiątych tyrad o powinnościach i przynależności, ale też zaprzepaszczonego potencjału na biografię pełną gębą, prowokującą.

"Chłopiec..." zaczyna się od subtelnego szkicu wzbierającej świadomości młodego lekkoducha ("-Dlaczego Bóg nie uczynił mnie Elvisem? -Oszczędzał cię na Lennona"), ale kończy pretensją wpisaną w relacje dwóch skłóconych ze sobą sióstr. To niesamowite, jak wiele fabuł spuentować można wpadnięciem którejś z kluczowych postaci pod koła samochodu.

d25a2hn
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d25a2hn

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj