Paweł Pawlikowski nigdy nie mówi o pierwszej żonie. Z drugą właśnie obchodził rocznicę
Nawet nie wiadomo, jak miała na imię. Paweł Pawlikowski dokonał niemożliwego. Życie prywatne ukrywa do tego stopnia, że nawet imię pierwszej, tragicznie zmarłej żony, pozostało tajemnicą.
21.05.2018 | aktual.: 22.05.2018 10:07
Nazwisko Pawła Pawlikowskiego po kolejnym sukcesie odmieniane jest przez wszystkie przypadki. Nic dziwnego, że ciekawi jego życie prywatne. Tym bardziej, że na czerwonym dywanie w Cannes pojawił się u boku pięknej Małgorzaty Beli. Tam się poznali. Niedługo później pobrali.
Ale Pawlikowski już raz był żonaty.
Zobacz także
Tajemnica reżysera
Nie brakuje dziś gwiazd, które roztrząsają swoje życie prywatne w kolorowych czasopismach. Dostajemy kolejne informacje o ciążach, rozwodach, kłótniach małżeńskich. Gwiazdy opowiadają nam o kulisach życia prywatnego i intymnego. Te newsy trafiają szybciej do mediów niż do wujków i ciotek – przynajmniej takie mamy wrażenie. Ah, są jeszcze przecież media społecznościowe. Fotka z mężem na spacerze, druga ze wspólnej kolacji. Koniecznie selfie w łóżku z dopiskiem "takie poranki uwielbiamy".
Paweł Pawlikowski zawstydza was wszystkich, drodzy celebryci i drogie gwiazdy większego i mniejszego formatu. O swoim życiu prywatnym praktycznie milczy.
Wiadomo, że jego mama pochodziła z tradycyjnej katolickiej rodziny. Tata był z kolei pochodzenia żydowskiego. Babka była Żydówką, zginęła w Auschwitz, czego dowiedział się dopiero jako dorosły człowiek. Miał 14 lat, gdy wyjechał z matką do Wielkiej Brytanii. Tam z niewielkimi przerwami spędził 30 lat. W nielicznych wywiadach wspominał, że zawsze tęsknił za Warszawą. Podobno jako nastolatek był zrozpaczony, że matka zabiera go z rodzinnego kraju. Nie mówił w ogóle po angielsku, musiał zostawić przyjaciół.
Po latach Anglia stała się jego drugim domem. Tu poznał swoją pierwszą żonę – wspominaną tajemnicę.
Podobno trafili na siebie, gdy Pawlikowski pracował dla BBC, gdzie realizował filmy dokumentalne. O żonie nie wiadomo praktycznie nic. Była emigrantką, Rosjanką, znaną pianistką . Musiała mieć ogromny wpływ na Pawlikowskiego, który dzięki niej zainteresował się ojczyzną żony. To wtedy powstał jego film o Dostojewskim.
Ich wspólne życie niedługo później naznaczyła tragedia. W 2006 roku kobieta zmarła na raka. Pawlikowski bardzo to przeżył. Tylko kilka razy nawiązał do śmierci żony. W rozmowie z "Polityką" mówił: - 7 lat temu moja żona niespodziewanie zachorowała na raka. Wolałem się nią opiekować, niż być na planie. Wybrałem życie, nie sztukę.
– Film jest taką syntetyczną dziedziną, gdzie człowiek, który ma talent, ale nie jest wybitny, może wlać swoje pasje. W pewnym sensie jest też moim domem, na planie zawsze rodzą się intensywne relacje, często pracuję z tymi samymi ludźmi. No ale dom przede wszystkim kojarzy mi się z kobietą –– opowiadał w jednym z wywiadów.
Innym razem żartował, że z żoną toczył "kulturowe wojny", próbując ustalić, którego języka powinny uczyć się ich dzieci. – Rozmawialiśmy w domu po angielsku. Ostatecznie dzieci mówiły lepiej po francusku i po hiszpańsku niż po polsku i po rosyjsku – wspominał
Po śmierci żony zniknął ze świata filmu na 5 lat. W lutym 2015 roku odbierał Oscara za "Idę". – Chciałbym zadedykować tę nagrodę mojej zmarłej żonie – powiedział ze sceny. – Oraz moim rodzicom, którzy także już nie żyją, ale są w tym filmie. A także moim dzieciom, które, mam nadzieję, oglądają. Wciąż żyją. Dziękuję. Victor i Maria, kocham was – dodał.
Druga miłość w świetle reflektorów
To ciekawe, że o pierwszej żonie reżysera nie przeczytamy dziś nigdzie. W największych serwisach internetowych i bazach filmowych jest tylko wzmianka, że była pianistką i pochodziła z Rosji. Tę część życia zostawił tylko dla najbliższych. Nie od dziś Pawlikowski pokazuje, że widzów i dziennikarzy mają interesować jego filmy, nie życie prywatne.
Dlatego o tym, że poślubił Małgorzatę Belę też dowiedzieliśmy się przypadkiem i długo po fakcie. Druga tajemnica reżysera. Pierwszy raz publicznie pojawili się w Cannes, ale nie pozowali razem do zdjęć. Fotoreporterom udało się jednak uchwycić, jak razem opuścili jedną z oficjalnych imprez. W Polsce zadebiutowali jako para podczas premiery filmu "Ojciec". Już dłużej nie mogli ukrywać, że coś ich łączy. Przyszli razem na premierę filmu "Nowy świat", potem na galę rozdania Paszportów Polityki. Dziennikarze nie mieli pojęcia, że są małżeństwem.
On wcześniej stracił żonę, ona rozwiodła się dwukrotnie.
Bela – znana na świecie polska top modelka – pierwszy raz wyszła za mąż za Artura Urbańskiego, z którym ma syna Józefa. Urbański to reżyser filmowy i teatralny, aktor.
- Wyjechaliśmy do Nowego Jorku, bo Małgosia dostała się do legendarnego Actor's Studio, szkoły, którą skończyli najwięksi amerykańscy aktorzy. Okazało się, że jest w ciąży, a ja wiedziałem, że to jest najważniejsze i że chcę przy niej być. To zatrzymało moją karierę. Z jednej strony nie byłem na tyle młody, żeby zaczynać od zera, a z drugiej - za mało osiągnąłem tutaj, żeby zaczęło mi to procentować w Stanach. Trudno, żeby oboje partnerzy w związku rozwijali się artystycznie, zwłaszcza kiedy pojawia się dziecko. Zawsze ktoś musi odpuścić – opowiadał w rozmowie z gazeta.pl.
Rozstali się, a w 2013 roku w mediach pojawiła się informacja, że Bela wyszła ponownie za mąż. Wybrankiem był Jean-Yves Le Fur – biznesmen i założyciel magazynu modowego "Numero". Po roku ogłosili, że się rozwodzą.
Dziś razem z synem i mężem Pawłem Pawlikowskim mieszka na starej Ochocie w Warszawie. Konsekwentnie nie opowiada o swoim życiu prywatnym. Być może teraz, po sukcesie "Zimnej wojny" w Cannes, utrzymanie tej prywatności będzie jeszcze większym wyzwaniem? Na pewno nie dowiemy się tego z wywiadów. Pawlikowski już teraz zakończył rozmowy z dziennikarzami o "Zimnej wojnie", a co dopiero o małżeństwach.