Pierwszy pokaz filmu "Otwarte miasto"
Tłumy osób przybyły w poniedziałek do kina "Sfinks" w Nowej Hucie na pierwsze projekcje filmu "Otwarte miasto", poświęconego pobytowi papieża Benedykta XVI w Krakowie w dniach 26-28 maja 2006.
Film powstał na podstawie materiałów nakręconych przez ponad 400 osób. Wszystkie one odpowiedziały na internetowy apel znanego dokumentalisty, Jerzego Ridana, który jest reżyserem filmu.
Z kilkusetgodzinnego materiału zdjęciowego, w wyniku trwającego pół roku montażu, powstał 50-minutowy film, który będzie pokazany w telewizji. W poniedziałek film Ridana pokazano twórcom i mieszkańcom Krakowa na dwóch wieczornych pokazach w nowohuckim kinie "Sfinks". Z Nowej Huty pochodziła większość twórców filmu.
Projekcję filmu nagrodzono długimi brawami. Widzowie spontanicznie reagowali na zatrzymane na taśmie sytuacje: ze śmiechem oglądali przebierające się pod pomnikiem Mickiewicza przemoczone harcerki, ze wzruszeniem - spotkanie Benedykta XVI z chorymi w Łagiewnikach.
"Bałem się, czy to będzie ciekawe. Czy było nudne?" - pytał po projekcji reżyser. Odpowiedziało mu gromkie "Nieee!".
Jak wyjaśnił Jerzy Ridan, pomysł nakręcenia filmu zrodził się podczas zajęć prowadzonych z młodzieżą w nowohuckim domu kultury im. Andrzeja Bursy. "Wszyscy chcieliśmy wspólnie coś zrobić i wszyscy byliśmy znużeni formułą wiadomości telewizyjnych, operujących natrętnym komentarzem słownym i interpretacją obrazów. Otworzyliśmy stronę internetową, która miała 160 tys. tzw. wejść. Do realizacji projektu zgłosiło się w sumie 411 osób" - powiedział Ridan. Pomysłem zainteresowała się telewizyjna "Trójka".
"Za późno o tym pomyśleliśmy, ale można było zgłosić ten projekt do księgi rekordów Guinnesa, ponieważ nie było chyba takiego filmu w Europie, a nawet na świecie, przy którym pracowałoby tyle osób" - mówił PAP Ridan. Jak podkreślił, oprócz wspólnej pasji i poczucia misji u twórców, projektowi sprzyjał rozwój technologii cyfrowej i dostępność sprzętu.
Materiały kręcili studenci szkoły filmowej, babcie, dzieci, mieszkańcy Krakowa i Nowej Huty, przybysze z innych miast i cudzoziemcy. Duża ilość materiału okazała się główną przeszkodą w realizacji filmu. "Nie sądziłem, że tak trudno jest zmontować film z kilkuset godzin materiału" - mówił reżyser. Dlatego montaż filmu, przewidziany na sierpień, zakończył się dopiero w grudniu. O dramaturgii obrazu zadecydował sam materiał filmowy.
Powstał portret miasta - w różnych porach, miejscach i sytuacjach. Są zdjęcia z nocy na Błoniach, z Rynku Głównego, z hospicjum, ze schroniska dla bezdomnych. Pokazano na nich spontaniczne reakcje wiernych, szczęśliwych z powodu wizyty Benedykta XVI. Pokazano, jak miasto żyje papieżem, cieszy się z jego wizyty i dba, aby przebiegała jak najlepiej.
Ale pokazano także, jak po mszy na Błoniach wierni przechodzą obok Bazyliki Mariackiej i nawet już na nią nie spojrzą. "Tamtego dnia o godzinie 17 przeszedł deszcz i jak gdyby zmył wszystko, nie oczyścił miasta, ale zmył to, co było wcześniej. Ten film przypomina, że był Benedykt XVI w Krakowie, była radość, ale to było tak dawno, że już nie pamiętamy. Deszcz zmył wszystko, ludzie już niczego nie pamiętają" - opowiadał reżyser.
"Tymczasem nocą jedzie przez miasto autobusem grupa ludzi z Syberii. Oni skorzystali, bo jadą szczęśliwi i śpiewają +Zdrowaś Maryjo+. A więc coś tam się stało, ktoś skorzystał, nie wszystko się zmyło" - podkreślił Ridan.