Pierwszy serial De Niro. Tak walczy z teoriami spiskowymi i terrorystami [RECENZJA]
Walka o "prawdę", teorie spiskowe, polityczne bagno, Rosjanie i cyberterroryści. Wiadomo było, że jeśli Robert De Niro weźmie się po raz pierwszy za serial, to będzie mocna historia. Przynajmniej w teorii, bo "Dzień Zero" do mocnych nie należy.
Od dekad żyjemy, przyglądając się fantastycznym rolom Roberta De Niro. "Taksówkarz", "Chłopcy z ferajny", "Nietykalni", "Gorączka" - można wymieniać długo. W ostatnich latach legenda kina trochę zmiękła i występuje w komediach czy filmach w stylu "feel good", takich idealnych do poduszki ("Praktykant", "Co ty wiesz o swoim dziadku?"), ale i te produkcje mają spore grono fanów. De Niro spróbował już chyba każdego gatunku filmowego. W końcu robi coś po raz pierwszy - gra w serialu. I to na Netfliksie, więc wiadomo było, że nowa produkcja od razu wskoczy na pierwsze miejsce wśród najchętniej wybieranych. Ale co dostajemy?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na te filmy czekamy. Szykują się prawdziwe hity
"Dzień Zero" z Robertem De Niro na Netfliksie
Jeśli ktoś spodziewał się po zwiastunie "Dnia Zero", że zostanie zaserwowana mu mocna, wywołująca dreszcze i trzymająca jak w imadle historia, od której trudno się będzie oderwać, to może się srogo rozczarować. "Dzień Zero", nowy serial Netfliksa, jest jak "Nocny agent" tylko z lepszymi aktorami. Jest tu też zdecydowanie mniej żenady.
"Dzień Zero" zaczyna się niespiesznie. Oto poranek wesołego emeryta. Kilka długości basenów, przebieżka z psem wokół posiadłości, potem jajeczniczka zrobiona przez prywatnego kucharza. Nasz emeryt to były prezydent Stanów Zjednoczonych, więc może sobie pozwolić na takie uprzywilejowane poranki. Szybko jednak jego spokojne życie burzy koszmarny w skutkach cyberatak na cały kraj.
Spadają samoloty, dochodzi do potężnych katastrof w ruchu lądowym itd. Były prezydent George Mullen staje się głównym graczem w grze o to, by nie doszło do kolejnego ataku. Mullen, jako były prokurator generalny i polityk, który zasłynął zjednoczeniem prawicy i lewicy, ma poprowadzić specjalną komisję śledczą, by ustalić, kto stał za atakiem.
Polityczny bohater i weteran wojny w Wietnamie musi uspokoić przerażonych i wściekłych Amerykanów, którzy zaczynają wierzyć w chore teorie spiskowe. Kwintesencją tego jest chyba jedna z najbardziej amerykańskich scen w pierwszym odcinku serialu, w którym Mullen staje centymetry od wściekłego tłumu, wygłaszając pompatyczne przemówienie o tym, że jeśli ktoś się boi, to wierzy w teorie spiskowe, ale przeszkadzając służbom w pracy, nie zachowuje się jak prawdziwy Amerykanin. Scena ta mogłaby idealnie korespondować z dzisiejszą Ameryką, prawda? I widać w niej, jak dobrze do tego serialu pasuje właśnie Robert De Niro, który nie stroni od wygłaszania mocnych, politycznych komentarzy.
Mullen szybko się orientuje, że wrogiem nie są - wiadomo - Rosjanie (silne sugestie już w pierwszym odcinku), ani żadne inne państwo, a ktoś wewnątrz kraju.
I tu wracamy do zarzutu, że "Dzień Zero" bardzo mocno przypomina fabularnie "Nocnego agenta", w którym także główny bohater dwoił się i troił, by rozgryźć, kto w amerykańskim rządzie działa na szkodę kraju. W "Dniu Zero" jest kilku mocnych kandydatów, a scenariusz napisany jest tak, że czarnym charakterem może być każdy, nawet była kochanka byłego prezydenta, jego kucharz czy kierowca. Jednak temat cyberataku, jego skutków i groźby powtórki schodzi na dalszy plan i tu właśnie mogą rozczarować się fani soczystych, politycznych thrillerów.
Ta historia się rozmywa, bo serial skupia się przede wszystkim na postaci Mullena, który zaczyna zachowywać się... dziwnie. Jest dręczony traumatyczną przeszłością (wojna, śmierć syna) czy ktoś mu podrzuca leki wywołujące omamy? Jego zdrowie psychiczne i sceny z tym związane są urozmaiceniem tej opowieści o ludziach w garniturach, o politycznych przepychankach, komisjach, nalotach FBI itd. "Dzień Zero" jest bardziej o De Niro niż o spiskach, co akurat trudno traktować jako minus. Legenda kina wciąż może pochwalić się świetnym aktorskim emploi i "Dzień Zero" mu tego nie niszczy.
Nie jest to serial wybitny, a raczej wpisujący się w ton pozostałych, netfliksowych produkcji. Wciąga, ale nie zaskakuje. Można popatrzeć na znanych aktorów (Jesse Plemons, Lizzy Caplan, Angela Bassett, Connie Britton), potaplać się w amerykańskim bagienku, stworzyć kilka własnych teorii spiskowych. Tyle że raczej nikt nie powie, że odpoczął przy tym serialu od rzeczywistości. To, co dzieje się w "Dniu Zero", akurat bardzo mocno koresponduje z prawdziwym życiem i polityką. Ultraprawicowi dziennikarze kształtujący opinię społeczną w swoich krzykliwych programach o spiskach? Właściciele wielkich korporacji od mediów społecznościowych o radykalnych poglądach? Brzmi znajomo.
Jeden z najdroższych seriali Apple TV+ wrócił! "Rozdzielenie" za bimbaliony dolarów zaskakuje widzów, podobnie jak "The Pitt" od Maxa, który opowiada dramaty z SOR-u. Coś tu jednak nie gra, o czym opowiadamy w "Clickbaicie". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: