WAŻNE
TERAZ

Robert Redford nie żyje. Legendarny aktor miał 89 lat

Podsumowanie Berlinale 2008

Każdy festiwal kończy się nagrodami, niezależnie od tego jak kiepskie były konkursowe filmy. Problemem tegorocznego Berlinale był fakt, że nie było z czego wybierać.

Niemiecki aktor Nikolai Kinski syn Klausa Kinskiego
Źródło zdjęć: © AFP

/ 33Berlinale, którego równie dobrze mogłoby nie być

**58. Berlinale dobiegło końca. Specjalne dla Internautów WP podsumowuje je nasz wysłannik Michał Chaciński.** Każdy festiwal kończy się nagrodami, niezależnie od tego jak kiepskie były konkursowe filmy. Problemem tegorocznego Berlinale był fakt, że nie było z czego wybierać. W rezultacie ktokolwiek dostałby Złotego Niedźwiedzia , nie zabrakłoby komentatorów uważających, że nagroda jest nieporozumieniem. **[ ]( http://film.wp.pl/podsumowanie-berlinale-2008-6026027923612801g )CZYTAJ DALEJ >>>**[ CZYTAJ DALEJ >>> ]( http://film.wp.pl/podsumowanie-berlinale-2008-6026027923612801g )

/ 33José Padilha

Wygrał brazylijski **[ "Oddział elitarny" ]( http://film.wp.pl/elitarni-6029531287388801c )** Jose Padilhi – film tuzinkowy, świetnie zrealizowany, ale nie oferujący nic poza adrenalinowym hajem porządnego widowiska. Nie był to najlepszy film festiwalu i nagroda dla niego potwierdza jak słaby był w tym roku konkurs główny.

/ 33Nagroda FIPRESCI dla Fernando Eimbcke za 'Lake Tahoe'

Paradoksalnie, ta nagroda nie daje się prosto wyjaśnić sympatią dla politycznych filmów u przewodniczącego jury. "Oddział elitarny" unika bowiem ryzykownych obszarów, zastępując je krwawym widowiskiem.

/ 33Srebrny Niedzwiedź za scenariusz dla Wang Xiaoshuai za 'In Love We Trust'

W drugiej relacji z Berlinale wspominałem, że to świetnie zrealizowany film o specjalnym oddziale służb, brutalnie walczącym z handlarzami narkotyków w slumsach Rio. Warto dodać, że działanie oddziału wynika ze zbliżającej się wizyty papieża Jana Pawła II. Służby oczyszczają slumsy, eliminując potencjalne niebezpieczeństwo zamachu na papieża.

/ 33Nagroda za debiut reżyserski dla Kumasaka Izuru (L)

Z miejsca nasuwa się więc poczucie dysonansu celu i środków. Z powodu wizyty papieża dochodzi przecież do bezlitosnych mordów i to w świetle dnia, za przyzwoleniem władz – ba, na ich zamówienie. Ten film mógłby kontrastować polityczne, religijne i społeczne znaczenie wizyty papieża w kraju takim jak Brazylia. Tymczasem ucieka od drażliwych pytań. Wizyta papieża jest tylko scenariuszowym pomysłem na zawiązanie akcji. Żaden z bohaterów, żaden z twórców, nie przejmuje się konsekwencjami faktu, że chodzi właśnie o wizytę papieża.

/ 33Jose Padilha, Maria Ribeiro odbierają nagrodę dla 'Oddziału elitarnego'

Dodam jednak, że ze Złotego Niedźwiedzia dla "Oddziału elitarnego" może w tym roku wyniknąć jeden zasadniczy plus: ten film można pokazać każdemu widzowi wszędzie na świecie i liczyć, że przynajmniej obejrzy go z zainteresowaniem. Wielkich dyskusji po nim prowadzić się nie będzie, ale w kontekście nagród z ostatnich lat, po których nagrodzonych filmów nie oglądał później pies z kulawą nogą, może jest w tym jakiś pomysł na dotarcie ze Złotym Niedźwiedziem do widzów na świecie.

/ 33Grand Prix - Srebrny Niedźwiedź dla Errola Morrisa

Bardziej niż główna nagroda dla Padilhy, zrozumiałe są dla mnie Srebrne Lwy dla dokumentalnego filmu Errola Morrisa "Standard Operating Procedure". Po pierwsze, to film polityczny, czyli dopasowany i do profilu Berlinale jako tradycyjnie najbardziej rozpolitykowanego spośród wielkich festiwali, i do zainteresowań szefa jury. Po drugie, mimo oczywistych wniosków, film Morrisa daje przynajmniej trochę materiału do przemyślenia i między wierszami przemyca sporo ważnych pytań.

/ 33Grand Prix - Srebrny Niedźwiedź dla Errola Morrisa

Żadne nie było dla mnie nowe i miałem wręcz wrażenie, że tym razem Morris pyta jakby ostrożniej i bojaźliwiej, niż zwykle. Ale niech będzie, że jego film spełniał przynajmniej swoją funkcję, czyli dał widzowi w jednym miejscu w miarę kompletny punkt widzenia na zdarzenia z Abu Ghraib. Nagrodę dla tego filmu zrzucam na karb potrzeby podkreślenia politycznych korzeni Berlinale i boli mnie ona mniej niż główna nagroda (m.in. dlatego, że Morrisowi za dotychczasowy dorobek dałbym wszystkie filmowe nagrody świata).

/ 33Srebrny Niedźwiedź dla najlepszego reżysera - Paul Thomas Anderson za 'There Will Be Blood'

Kontrowersji nie wzbudzają natomiast pozostałe nagrody. Najlepszy reżyser według jury to Paul Thomas Anderson, który nakręcił najlepszy moim zdaniem film festiwalu, "Aż poleje się krew".

10 / 33Srebrny Niedźwiedź dla najlepszej aktorki - Sally Hawkins za rolę w filmie 'Happy-Go-Lucky'

Sally Hawkins (najlepsza rola kobieca) zagrała w "Happy-Go-Lucky" trudną rolę i z prostej postaci zrobiła kogoś wiarygodnego. Wolałbym nagrodę dla Kristin Scott-Thomas za świetnie zagraną i jeszcze trudniejszą rolę w "Kocham cię od tak dawna", ale Hawkins też potrafię przyklasnąć.

11 / 33Srebrny Niedźwiedź dla najlepszego aktora - Reza Najie za rolę 'Avaze Gonjeshk-ha'

Reza Najie (najlepsza rola męska) jest sercem "Piosenki wróbla" Majida Majidiego i bez dwóch zdań także zasługiwał na wyróżnienie, choć nie wiem, jak porównywać jego subtelna rolę do wybuchowego popisu Daniela Day-Lewisa w filmie P.T. Andersona. Nagroda krytyków FIPRESCI trafiła do "Jeziora Tahoe" i słusznie, bo był to jeden z niewielu filmów, które warto było zobaczyć. Inna sprawa, że rozstrzał tych wszystkich nagród potwierdza brak faworytów. Ot, dla każdego coś miłego.

12 / 33Jak wyjaśnić żenadę?

Pozostaje pytanie dlaczego tegoroczny konkurs był na tak słabym poziomie. **Po pierwsze**, obawiam się, że szef festiwalu tym razem przejechał się na układach politycznych. Skoro wiadomo, że co roku w konkursie musi pojawić się co najmniej po jednym filmie z ważnych kinematografii europejskich, od Włochów, przez Francuzów, po Brytyjczyków, to wiadomo także, że do konkursu głównego nie trafią najlepsze zgłoszone do festiwalu filmy, tylko te, na które jest wystarczająco dużo miejsca po wprowadzeniu seansów obowiązkowych.

13 / 33Aktorki Stefanie Stappenbeck (P) i Lisa Martinek

**Po drugie**, wielokrotnie miałem wrażenie, że filmowcy zbyt mocno wzięli sobie do serca dzisiejszą kiepską sytuację rynkową większości filmów kinowych (rzadko który z prezentowanych w konkursie ma szanse znaleźć większą widownię kinową). Zamiast kręcić najlepszy film, na jaki ich stać, realizują je tak, żeby dopasować się do największego rynku, czyli rynku telewizyjnego.

14 / 33Aktorki Shu Qi i Diane Kruger

A opowieść prezentowana w telewizji w godzinach dobrej oglądalności zmusza do rezygnacji z mocniejszych środków wyrazu, ale i do sięgnięcia po język dominujący w telewizji. Na tym właśnie polegał zasadniczy problem większości filmów: pretendowały do miana dramatu, posługując się językiem melodramatu.

15 / 33Reżyser Michel Gondry

W czym różnica? Melodramat sztucznie podkreśla wagę przedstawianych problemów – muzyką, nadekspresyjną grą aktorską itd., nie podbudowując historii pełnokrwistymi bohaterami. Automatycznie czuje się, że ktoś rozgrywa dla nas dramat udawany, nie prawdziwy – tak jak w telenoweli. Aż tak przesiąknęliśmy jej konwencją? Na to wygląda.

16 / 33Eric Bana

**Po trzecie** dodać trzeba, że każdy festiwal gra z tego, co dostał w nutach. Może akurat w tym momencie nie było nic lepszego do zaprezentowania?

17 / 33Natalie Portman

Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, bo widziałem poza konkursem kilka bardzo dobrych filmów i wiem, że odrzucono je po zgłoszeniu do głównego konkursu (np. "Blind Date" Stanleya Tucciego). Ale to oczywiście spojrzenie subiektywne.

18 / 33Scarlett Johansson

Może zdaniem szefa festiwalu, Dietera Kosslicka, faktycznie wybrał tak, że lepiej się nie dało i stan kina światowego na danych kilka miesięcy (między Wenecją a Cannes) jest tak słaby.

19 / 33Tilda Swinton

Wreszcie po czwarte, Berlinale pozostaje niestety festiwalem bez tożsamości. Kiedyś tradycyjnie uchodził za festiwal najbardziej polityczny. Dzisiaj wygrywa na nim polityczna poprawność.

20 / 33Tara Riggs

Nawet filmy, które z racji tematu powinny być kijem wkładanym w mrowisko, okazywały się tak ostrożne, że aż pozbawione zębów. Na co komu letni festiwal? To pytanie, na które Berlinale najwyraźniej nadal sobie nie odpowiedziało. Oby ten kiepski rok uświadomił Kosslickowi, że trzeba na nie odpowiedzieć przed edycja przyszłoroczną.

21 / 33Guy Maddin jest z Marsa

Na szczęście poza głównym konkursem, każdy z uczestników ma swoje Berlinale, bo na festiwalu od godziny 17.00 można już oglądać dowolnie wybrane tytuły z przeglądów dodatkowych. Ta część udała mi się w tym roku bez porównania lepiej, niż konkurs główny.

22 / 33Andrzej Chyra

Skoro mamy dobę internetu i dowolny tytuł można z czasem kupić przez sieć z dostawą pod własne drzwi, proponuję garść najlepszych filmów festiwalu (w moim oczywiście odbiorze), nie przejmując się tym, czy ktoś z dystrybutorów sprowadzi je do polskich kin. Obok opisanych wcześniej filmów niech będą przewodnikiem co z tegorocznego Berlinale na pewno warto wytropić.

23 / 33Honorowego Złotego Lwa za całokształt twórczości otrzymał Francesco Rosi

"My Winnipeg" reż. Guy Maddin. Kanadyjski dziwak prezentuje swój pierwszy dokument. To opowieść o Winnipeg złożona ze wspomnień i z fantazji reżysera: historia jego ulubionej hali hokejowej, stos teorii o charakterze mieszkańców, garść wydarzeń z historii, dziwne ciekawostki z obowiązującego lokalnie prawa (np. zakaz pobytu bezdomnych na ulicy – w Winnipeg koczują oni na dachach domów) itd.

24 / 33Aktorka Elsa Zylberstein i reżyser Philippe Claudel

Jak zawsze u Maddina, ma się tu wrażenie obcowania z niepowtarzalnym spojrzeniem, z dziwacznymi środkami filmowymi, z przemieszaniem tego, co znamy z kina niemego, dokumentalnego, z rozbuchaną kreacją raz rodem z awangardy, innym razem z teledysku. Wybuchowa mieszanka dla wszystkich, którzy szukają czegoś nowego. Maddin należy dzisiaj do największych oryginałów kina.

25 / 33Koji Wakamastu jest z Frakcją Czerwonej Armii

**"United Red Army", reż. Koji Wakamatsu.** Japoński reżyser spoza głównego nurtu kina (pisałem o nim w pierwszej relacji z Berlinale) nakręcił film o japońskim odłamie Frakcji Czerwonej Armii. Dokładniej: o zdarzeniach z 1972 roku z udziałem pewnej grupy japońskiego RAF. Najpierw w górskim obozie militarnym doszło wówczas do szeregu zgonów, później niedobitki grupy stoczyły regularną bitwę z policją w górskim pensjonacie.

26 / 33Brytyjski reżyser Isaac Julien

Pierwsza godzina filmu to porażka reżyserska – niskobudżetowa próba imitowania w kilka osób wydarzeń masowych, podkręcana materiałem dokumentalnym dodatkowo obnażającym niedociągnięcia realizacyjne. Ale dalszy ciąg filmu jest znakomity.

27 / 33Maja Ostaszewska, Magdalena Cielecka i Danuta Stenka

Środkowa część, pobyt na obozie w górach, to praktycznie historia komunizmu ujęta w ciągu kilkudziesięciu minut: od rewolucyjnej euforii, przez starcia frakcji w walce o władzę, po jedynowładztwo nieomylnego wodza wymuszającego na członkach obozu ciągłą "samokrytykę" i jednocześnie nigdy nie definiującego czym ma ona być. Dalej są tortury, wyroki śmierci i wszechobecna podejrzliwość – wszystko zrealizowane w jednym dużym baraku w górach, w grupie około 25 osób.

28 / 33Reżyserka Manijeh Hekmat i producent Mohammad Atebbai

Wakamatsu świetnie utrzymuje duszną atmosferę i podkręca śrubę terroru, aż do absurdalnych sekwencji, w których jedna z uczestniczek obozu zmuszona jest do samokrytyki poprzez zakatowanie się na śmierć. Świetna jest też trzecia część filmu. To coś na kształt kina akcji – oblężenie domku w górach przedstawione z punktu widzenia piątki niedobitków RAF. Mimo, że Wakamatsu przyjaźnił się z częścią bohaterów (znał m.in. dziewczynę, która sama się zakatowała), film jest dziwnie uczciwy w prezentacji RAF. Nie zdradza wielkiej sympatii, ani antypatii. Pokazuje po prostu chłodnym okiem grupkę idealistycznych 20-latków, którzy nie przewidzieli konsekwencji własnych działań.

29 / 33Kristin Scott-Thomas jest nadal cudowna

Niespodzianką końca festiwalu był dla mnie zignorowany przez jury francuski film "Kocham cię od tak dawna". Główna bohaterka (Kristin Scott-Thomas) przyjeżdża zamieszkać na jakiś czas z siostrą, dopóki nie znajdzie pracy i nowego lokum. Szybko dowiadujemy się, ze wyszła po 15 latach z więzienia, gdzie trafiła za morderstwo swojego 6-letniego syna. Jest zrezygnowana, małomówna, wiadomo, że nosi jakąś tajemnicę (poznamy ją przed końcem seansu). W filmie przez kawał czasu nie dzieje się pozornie nic, a jednak trudno oderwać wzrok od ekranu.

30 / 33Koreańska aktorka Soo-Yeon Cha

Scott-Thomas pierwszorzędnie gra studium cichej rezygnacji, nie odwołując się przy tym do oczywistych środków w stylu "teraz jestem zdołowana". Czuje się, że i ona i reżyser rozumieją czym jest samotność z wyboru – rozumieją stan, w którym samotność wynika nie z braku zrozumienia przez innych, ale z braku potrzeby poszukiwania tego zrozumienia (bo cóż to zmieni w przeszłych zdarzeniach?). Choć film jest debiutem, sprawia wrażenie roboty doświadczonego reżysera dramatów. Po "Kocham cię od tak dawna" dopisuję jego reżysera, Philippe Claudela, do listy nadziei europejskiego kina dla dorosłego, dojrzałego widza.

31 / 33Klaus Kinski jest bogiem

W 1972 roku Klaus Kinski zagrał na scenie w monodramie „Jezus Chrystus Zbawiciel”. Tekst składał się w znaczącej części z cytatów z Biblii. Część widowni przyszła z góry nastawiona do Kinskiego negatywnie i szukała zaczepki.

32 / 33Minhoi Loanic - trzecia żona Klausa Kinskiego

Zaczął się dziwaczny spektakl, w którym Kinski oskarżający widownię słowami Jezusa, został przez widzów odrzucony niczym Jezus przez faryzeuszy. Sam Kinski jest oczywiście, jak zawsze, jednocześnie kabotynem (widać, że identyfikuje się z postacią nieco za mocno), tricksterem (świadomie prowokuje), szaleńcem i geniuszem aktorskim. Film jest zrealizowany spartańsko. Długie, jednostajne ujęcia powinny szybko nużyć.

33 / 33Niemiecki aktor Nikolai Kinski syn Klausa Kinskiego

Tymczasem twarz i głos Kinskiego hipnotyzują. Nie sposób oderwać wzroku od ekranu, na którym sztuka i życie mieszają się w jakiejś dziwacznej mieszance, która mówi nam jednocześnie o Kinskim jako człowieku i aktorze, o rewolucyjnej retoryce Jezusa, o psychologii tłumu. Niesłychane przeżycie. **Swoją drogą może to też świadczy o jakości filmów na tegorocznym festiwalu: po 40 seansach wracam do domu z obrazem Klausa Kinskiego z występu sprzed prawie 40 lat.**

Wybrane dla Ciebie

Robert Redford nie żyje. Legendarny aktor miał 89 lat
Robert Redford nie żyje. Legendarny aktor miał 89 lat
Zwieńczenie szulerskiej trylogii. Powróci klimat dwóch hitów z PRL
Zwieńczenie szulerskiej trylogii. Powróci klimat dwóch hitów z PRL
Widzowie zachwyceni. Na tak duży przebój czekał do 61. roku życia
Widzowie zachwyceni. Na tak duży przebój czekał do 61. roku życia
Polski serial podbija świat. To jeden z największych hitów 2025 roku
Polski serial podbija świat. To jeden z największych hitów 2025 roku
Polskie "Apocalypto"? Takiej produkcji u nas jeszcze nie było
Polskie "Apocalypto"? Takiej produkcji u nas jeszcze nie było
"Na publikę działa postać Kafki". Film Holland polskim kandydatem do Oscara
"Na publikę działa postać Kafki". Film Holland polskim kandydatem do Oscara
Oto polski kandydat do Oscara. "Triumfował wśród siedmiu zgłoszonych filmów"
Oto polski kandydat do Oscara. "Triumfował wśród siedmiu zgłoszonych filmów"
Oto zwiastun filmu "Szczęsny". Co ujawni polski bramkarz?
Oto zwiastun filmu "Szczęsny". Co ujawni polski bramkarz?
"Można usnąć z nudów". Powraca jeden z największych hitów Netfliksa
"Można usnąć z nudów". Powraca jeden z największych hitów Netfliksa
Film za 76 mln zł. Mistrzowska rola Lindy
Film za 76 mln zł. Mistrzowska rola Lindy
"Minuta ciszy" jeszcze lepsza. Udany powrót przedsiębiorców pogrzebowych
"Minuta ciszy" jeszcze lepsza. Udany powrót przedsiębiorców pogrzebowych
W Hollywood piszą o polskim filmie. Będzie Oscar? Może w przyszłym roku
W Hollywood piszą o polskim filmie. Będzie Oscar? Może w przyszłym roku