''Rejs'': Miał na ciele 40 ran. Tajemnicze morderstwo Leszka Kowalewskiego
18.08.2015 | aktual.: 22.03.2017 22:02
Dorabiał sobie w warsztacie czapkarskim, a jego pasją była poezja i rzeźbiarstwo. Chętnie pisał wiersze (choć niezbyt udane), a w przydomowej komórce urządził sobie amatorską pracownię.
Niepozorny, chudy okularnik, bez wykształcenia aktorskiego. Utrzymywał się z renty, którą dostawał ze względu na przebyte w dzieciństwie zapalenie opon mózgowych. Dorabiał sobie w warsztacie czapkarskim, a jego pasją była poezja i rzeźbiarstwo. Chętnie pisał wiersze (choć niezbyt udane), a w przydomowej komórce urządził sobie amatorską pracownię.
Zadebiutował w "Rejsie", wcielając się w młodego poetę. Mimo że nie miał żadnego doświadczenia i wymawiał „francuskie r”, zaskarbił sobie sympatię widzów. Od tamtej pory co jakiś czas pojawiał się na ekranach, choć głównie w rolach epizodycznych.
W połowie sierpnia 1990 roku odnaleziono jego ciało. Leszek Kowalewski zmarł tragicznie w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach...
Missisipi
- Pół Warszawy znało go pod ksywą Missisipi – pisał o Kowalewskim w Newsweeku Zbigniew Hołdys (na zdjęciu).
- Zagrał w filmie „Rejs” jedną z tych ról, których się nie zapomina: mówiącego niewyraźnie poetę, drobnego chudzielca w czarnych okularach, cicho memłającego jakieś słowa. Wtedy nie używano jeszcze określenia „kultowy”, na ile jednak rozumiem to dziwne słowo, już wówczas Missisipi spełniał wszystkie atrybuty kultowości. Zjawiał się w różnych miejscach, zawsze ze zwitkiem zapisanych wierszami kartek, wszędzie ciepło przyjmowany, pił chętnie, a i bywał gościnny, kiedy mógł, czyli stawiał. Słuchaliśmy jego opowieści z planu przeplatanych grafomańskimi strofami jego poezji. A wszystko to szeptane tym brzmieniem głosu, jakby mówił, wciągając powietrze.
Ostatni raz
W lecie 1990 roku Kowalewski przygotowywał się do udziału w kolejnym filmie. Zapuszczał nawet brodę, bo tego wymagał od niego scenariusz.
9 sierpnia aktor, od dawna niestroniący od alkoholu, zawitał do baru Miodek. Wychylił tam kilka szklanek czegoś mocniejszego, a potem, jak twierdzili świadkowie, udał się do swojego domu przy ulicy Kruczej.
Wtedy widziano go po raz ostatni...
Drastyczne morderstwo
10 sierpnia trzech nastoletnich chłopców szło przez Las Kabacki. Pod jednym z drzew zauważyli leżącego nieruchomo mężczyznę. Zaniepokojeni podeszli bliżej i zauważyli, że jego ciało i ubranie były całe we krwi. Natychmiast zawiadomili policję.
- Skóra trupio blada, w obrębie głowy, szyi, rąk, przedniej części tułowia pokryta rozmazami krwi – cytuje Newsweek opis lekarza sądowego.
**- [Skaleczenia] mają kształt rozwartych kątów z jednego boku, a z drugiego boku złamanego w środku łuku. Na ciele mężczyzny odkryto kilkadziesiąt ran (niektóre źródła podają, że aż 40 – przyp. red.). Zadane zostały trzema różnymi narzędziami.
NN
Badanie wykazało, że mężczyzna próbował bronić się przed atakiem napastnika, ale na niewiele się to zdało. Być może dlatego, że był pijany – miał we krwi 2,5 promila. Jego ciało porzucono w lesie kilkanaście godzin wcześniej, nim natrafiła na nie grupa chłopców.
Dłuższy czas zajęła też policji identyfikacja ofiary - nie znaleziono przy niej żadnych dokumentów.
- Wygląd zewnętrzny denata oraz ubiór wskazywał na prowadzenie nietypowego trybu życia, ofiara mogła się ukrywać, być włóczęgą, osobą o zaniku pamięci, psychicznie chorą* – przytacza słowa policji _Newsweek_. *- Wobec ilości i jakości zadanych ciosów, ich irracjonalności, trudno w sumie o wiążącą hipotezę na temat okoliczności mordu.
Dopiero po kilku dniach, dzięki pobraniu odcisków palców, udało się ustalić tożsamość mężczyzny.
- Uprzejmie informuję, że mężczyzną NN jest Kowalewski Leszek Marek, ur. 14.10.46 w Warszawie – napisał Naczelnik Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego.
Zamężna kochanka
Policja ustaliła, że rany zadano Kowalewskiemu dłutem rzeźbiarskim. Przeszukano więc jego pracownię, ale nie znaleziono tam śladów krwi. Zaczęto przepytywać znajomych aktora, jednak i tutaj nie udało się śledczym wpaść na żaden trop.
Dopiero matka Kowalewskiego zeznała, że jej syn był ostatnio nerwowy, zaczął nosić ze sobą nóż i pistolet gazowy.
Często spotykał się też z Małgorzatą, mężatką, alkoholiczką. Policja odwiedziła kobietę i jej męża – oboje byli pijani – i odkryto, że 9 sierpnia aktor gościł u nich w domu.
''Remek sypiał z moją żoną''
Umorzone śledztwo
Remek zeznał policji, że po popijawie wrócił prosto do domu. Małgorzata twierdziła zaś, że niczego nie pamięta, gdyż „zaszkodziło jej wino” i zasnęła.
Ich zeznania były niejasne i stały ze sobą w sprzeczności. Choć w Warszawie plotkowano, że Kowalewski zginął podczas bójki o kochankę, z braku dowodów śledztwo zakończono.
- Nie zdołano ustalić, co robił i z kim się spotykał po wyjściu z ich mieszkania, – twierdził prokurator, wyjaśniając decyzję o umorzeniu sprawy.
Sprawców morderstwa nigdy nie wykryto. (sm/gk/gb/mn)