Romain Gary to pisarz-celebryta, dyplomata i wielki oszust. Całe jego życie był mistyfikacją
Romain Gary, francuski pisarz, bohater wojenny, dyplomata i… wielki oszust. Niebawem do kin trafi film "Obietnica poranka" z Charlotte Gainsbourg, opowiadający o jego młodości i relacji z matką.
Romain Gary urodził się w 1914 roku jako Roman Kacew. Matka wychowała go sama, a ojca nigdy nie poznał. Ale opowiadał historie o tym, że jest synem słynnego rosyjskiego aktora kina niemego - Iwana Mozżuchina. Mieszkał z matką w Wilnie, później w Warszawie, aż w końcu trafili do Nicei. Liczne przeprowadzki zmusiły Gary'ego do nauczenia się wielu języków. Pierwszymi z nich były jidysz i rosyjski. Dobrze znał też polski. W szkole nauczył się niemieckiego, ale za język, w którym tworzył, wybrał sobie francuski oraz angielski.
"Obietnica poranka" - Charlotte Gainsbourg + Marta Klubowicz
Skomplikowane relacje z matką
Dzieciństwo i młodość były dla Gary'ego "rajem utraconym". W wielu powieściach powracał do motywu chłopca tracącego niewinność, wkraczającego w dorosłość - zazwyczaj pod wpływem pierwszych doświadczeń seksualnych. To właśnie na wczesnych latach życia Gary'ego skupia się film "Obietnica poranka", z Charlotte Gainsbourg w roli matki głównego bohatera - szalonej romantyczki, despotycznej, ambitnej kobiety, która ogromnie kocha swojego syna.
Matka Gary'ego, uboga aktorka, zajmowała się szyciem kapeluszy, by utrzymać siebie i syna. Była bardzo zdeterminowana, by jej syn osiągnął sukces. W swoich wspomnieniach Gary pisał o niej, że paliła trzy paczki papierosów dziennie, mówiła gromkim głosem i była niepoprawną romantyczką. Jako zapomniana, samotna aktorka, miała jeden cel w życiu: uczynić swojego syna nie tylko wielkim, ale największym człowiekiem. Wmawiała jemu i wszystkim dookoła, że będzie ambasadorem francuskim, kawalerem Legii Honorowej i wielkim pisarzem dramatycznym. I choć brzmiało to wówczas jak szaleństwo, zaklęcie podziałało - Gary wypełnił jej przepowiednię.
Romain Gary, Sophia Loren i Peter Ustinov
Zostawił żonę dla młodziutkiej aktorki
Podczas II wojny światowej dołączył do francuskiego ruchu oporu jako pilot. Po wojnie piął się po szczeblach dyplomatycznej kariery. Ożenił się z Lesley Blanch, pisarką, dziennikarką, redaktorką pisma "Vogue".
W latach 60. był konsulem w Los Angeles. Poznał wtedy Jean Seberg, która zagrała właśnie w filmie "Do utraty tchu" Jeana-Luca Godarda i stała się bardzo popularna. Szybko zostawił swoją dotychczasową żonę i związał się z młodszą o 24 lata Seberg.
Z nową partnerką stanowili bardzo popularną parę. Jadali kolacje z Kennedymi i z generałem Charlesem de Gaulle'em. Gary był gwiazdą - autor bestsellerów z zachwycająco piękną żoną, aktorką u szczytu kariery. Ale jego związek nie był szczęśliwy. Małżonkowie, mimo że się kochali, zdradzali się nawzajem. Gdy Gary dowiedział się, że jego żona miała romans z Clintem Eastwoodem, wyzwał go na pojedynek. Ale Eastwood omówił wzięcia w nim udziału. Para rozwiodła się w 1970 roku.
Z Seberg miał swojego jednego syna, Alexandra Diego Gary'ego. Jak wspomina Alexander, jako ojciec Gary był zdystansowany i miał obsesję na punkcie swojej pracy.
Zarówno Gary, jak i jego żona, cierpieli na depresję. Gdy w 1979 roku znaleziono nagie zwłoki kobiety w zaparkowanym w pobliżu jej mieszkania samochodzie, stwierdzono, że kobieta popełniła samobójstwo - przedawkowała leki. Ale Gary nie chciał pogodzić się z tą hipotezą. Próbował udowodnić, że to morderstwo - a oskarżał o nie FBI. Bowiem Seberg była zaangażowana w działalność Czarnych Panter. Policja wszczęła śledztwo w tej sprawie dopiero po pogrzebie aktorki, gdy na jaw wyszły fakty, które sprawiły, że hipoteza pisarza stała się prawdopodobna. Do dziś jednak sprawy nie wyjaśniono.
Romain Gary i jego żona, Jean Seberg
Gary vs. intelektualiści
Gary nie był wielkim literatem. Był bardziej "opowiadaczem". Wierzył w siłę historii, ale nie przywiązywał większej wagi do stylu. Nie znosił intelektualistów. Jak na ironię, przyszło mu żyć w czasach, gdy klasyczna narracja i psychologiczny rys postaci zostały odrzucone na rzecz eksperymentów formalnych i dywagacji filozoficznych. W Paryżu rządzili Sartre i Robbe-Grillet. W takim klimacie Gary nie miał najmniejszych szans zdobyć serc krytyków. Ale czytelnicy go kochali. Jak oszacował David Bellos, autor biografii Gary'ego, każdy z trzech bestsellerów pisarza - "Życie przed sobą", "Korzenie nieba" i "Obietnica poranka" - sprzedał się lepiej niż cała twórczość Sarraut, Robbe-Grilleta, Becketta i Butora.
Udało mu się też zagrać na nosie literackiemu światu. Jego powieść "Korzenie nieba", opowiadająca o ścieraniu się dwóch racji - człowieka, który jedzie do Afryki, by ratować słonie przed rzezią i wykształconego w Europie Afrykańczyka, który chce Afryki wolnej od kolonii - w 1958 roku zdobyła prestiżową nagrodę Goncourtów. Nagroda ta nie może trafić dwukrotnie do tego samego autora. A jednak w przypadku Gary'ego - trafiła.
Autor zadrwił sobie z jurorów, publikując w 1974 roku powieść "Życie przed sobą" pod pseudonimem Emile Ajar. Autor ukrył swoją prawdziwą tożsamość, wysyłając powieść do redakcji jako debiutant. Jurorzy nagrody Goncourtów mieli początkowo problem z tą książką - "Życie przed sobą" ich zachwyciło, jednak postać autora wydawała im się zbyt tajemnicza. Podejrzewali, że pod pseudonimem Ajar ukrywa się jakiś znany pisarz, ale ostatecznie wywiad, który ukazał się kilka dni wcześniej w piśmie "Le Point" z Ajarem, przekonał ich, że jest to nowa postać na literackiej scenie. Nagrodzili powieść, a Gary tym samym zagrał im na nosie i udowodnił, że ma prawdziwy literacki talent.
Wielka mistyfikacja
Zabawne jest to, że niektórzy wysoko cenili twórczość Ajara, a pogardzali Garym, który w połowie lat 70. był już nieco zapomniany. Talent do tworzenia narracji sprawił, że Gary stworzył dla swojego alter ego bardzo wiarygodną historię. Miał on być pochodzącym z Algierii studentem medycyny, mieszkającym w Brazylii, ukrywającym się przed oskarżeniami o terroryzm. Manuskrypty książek pisane pod tym pseudonimem, Gary wysyłał do swojego syna, który naprawdę mieszkał w Brazylii - a ten przesyłał je do redakcji.
Prawdziwą tożsamość Ajara Gary ujawnił dopiero w liście pożegnalnym. Pisarz popełnił samobójstwo w 1980 roku, w rok po śmierci Seberg. Strzelił sobie w głowę w pokoju hotelowym, ale swoją głowę wcześniej owinął czerwonym czepkiem, by oszczędzić traumy nieszczęśnikowi, który miał go znaleźć. Pozostawił po sobie list, w którym wyjawił prawdziwą tożsamość Ajara, a zakończył go słowami: "Dobrze się bawiłem. Dziękuję i do widzenia".
Ajar nie był jedyną mistyfikacją Gary'ego. Największą z nich był on sam - Romain Gary. W swoich wspomnieniach opowiada niesamowite historie, pomijając niektóre szczegóły swojego życia i dopowiadając inne. Jego biografowie sami nie wiedzą, gdzie kończy się kłamstwo, a gdzie zaczyna prawda. Romain Gary to czysta kreacja. I wielu uważa - choć dla pisarza jest to pewnie krzywdzące stwierdzenie - że największym dziełem Gary'ego było jego własne życie.
Zmyślał i kradł historie. Ale robił to tak dobrze, że wszyscy mu wierzyli. Sam był głęboko przekonany o tym, że "prawdę można tworzyć". Żył zgodnie z tą zasadą, tworząc swój życiorys ciągle od nowa. Patrząc na jego stosunek do życia i przekonanie o tym, że swoją tożsamość należy wykreować - powinien być bliski współczesnym młodym ludziom. Tymczasem jego twórczość jest nieco zapomniana. Być może film "Obietnica poranka" przypomni nam Gary'ego.