Marek Barbasiewicz. W zgodzie ze sobą
Był bożyszczem kobiet. Przez ponad trzy dekady łączono go z wieloma koleżankami z branży, co umacniało jego pozycję filmowego amanta. Plotki o romansach ukrócił, gdy dokonał coming outu. Stał się jednym z pierwszych aktorów, którzy przełamali strach przed społecznym ostracyzmem i wybrali życie w zgodzie z samym sobą. Po wyznaniu jego kariera szczęśliwie nie ucierpiała. Świętujący 80. urodziny Marek Barbasiewicz pozostaje jednym z ulubionych aktorów polskiej widowni.
Marek Barbasiewicz przyszedł na świat 5 lutego 1945 roku w Przeworsku w sercu Podkarpacia. Ogromny wpływ we wczesnym etapie życia przyszłego artysty odgrywał ojciec "z pruskim systemem myślenia", jak opowiadał o nim sam gwiazdor.
Mężczyzna był surowym i zdystansowanym rodzicem. Pokładał w synu wielkie ambicje, oczekując od niego opanowania dochodowego fachu. Gdy ten został aktorem, nie krył swojego zawodu. "Ojciec, kiedy pokazywano mnie w telewizji, gasił odbiornik. Nigdy nie powiedział mi, że jest ze mnie dumny" – relacjonował Marek Barbasiewicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znani, którzy dokonali coming outu
Aktorstwo nie było jednak pierwszym wyborem Barbasiewicza. Jako nastolatek uczęszczał do liceum sztuk plastycznych w Poznaniu. Poza doskonałym opanowaniem możliwości pędzla odznaczał się kreatywnością i wszechstronną wiedzą. To zrodziło nadzieję w jego ojcu, który pragnął, aby syn został w przyszłości architektem.
Droga do aktorstwa
Wszystko zmieniło pojawienie się poety Janusza Kofty. Poznali się z Markiem podczas licealnej nauki. Dostrzegając zdolności recytatorskie oraz wokalne Barbasiewicza, Kofta namówił go, aby zdawał do szkoły teatralnej. Marek dostał się do Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi już za pierwszym razem. Jego ojciec nie był szczęśliwy z tego powodu, ale ambitny chłopak mógł rozpocząć nowy rozdział życia – tym razem skupiony wokół własnych potrzeb, a nie oczekiwań innych.
Najpierw był teatr – w Łodzi, Kielcach, Poznaniu i na warszawskich scenach: od Ateneum przez Narodowy do Komedii. Na deskach teatralnych grał pod okiem takich legend jak Andrzej Łapicki, Kazimierz Dejmek, Jan Englert czy Kazimierz Kutz. W filmie zadebiutował w 1967 roku przy okazji krótkometrażowej produkcji telewizyjnej Jerzego Hoffmana "Ojciec". Do wzrostu jego popularności przyczyniały się ponadto epizody w kultowych serialach "Stawka większa niż życie" (1968) oraz "Czterej pancerni i pies" (1970).
Wrażliwiec i twardziel, czyli wszechstronny dorobek filmowy
Z czasem jego emploi zdominowały portrety amantów, ale też skomplikowanych charakterów, a nawet ekscentryków. Marek Barbasiewicz odnajdywał się w różnorodnych gatunkach od filmów kostiumowych do kryminalnych i sensacyjnych. Jego wyrazista aparycja oraz stanowcze spojrzenie w połączeniu z powściągliwością gry doskonale wpasowywały się w taką tematykę na ekranie.
Znane tytuły w dorobku aktora to m.in. film psychologiczny "Czułe miejsca" (1980), dramat historyczny "Magnat" (1986), kryminał "Zabij mnie glino" (1987), "Schodami w górę, schodami w dół" (1988) na podstawie powieści Michała Choromańskiego i sensacyjny klasyk "Psy II" (1994). Nie brakuje wśród nich także popularnych seriali telewizyjnych – "Ballada o Januszku", "Miodowe lata", "13 posterunek" "Kryminalni". Ostatnią produkcją z udziałem Barbasiewicza pozostaje miniserial "Ślepnąc od świateł" (2018), w którym wcielił się w Boryckiego, adwokata Mariusza.
O swojej ścieżce zawodowej mówił: "Były momenty, gdy wahałem się, czy dobrze zrobiłem, że zostałem aktorem. Jestem zodiakalnym Wodnikiem, interesuję się tysiącem spraw. Był czas, gdy dostawałem mnóstwo ról – nie dzięki talentowi, ale dzięki warunkom fizycznym – więc całe dnie spędzałem na próbach w teatrze. Wtedy żałowałem, że tam za murami teatru jest życie, które ucieka mi między palcami. Że mógłbym malować, robić tyle ciekawych rzeczy".
Coming out amanta
Ekranowy wizerunek twardziela sprawił, że w czasach PRL-u Marek Barbasiewicz był jednym z symboli męskości na ekranie. Kobiety za nim szalały, a prasa rozpisywała się o rzekomych podbojach miłosnych aktora. Plotkarskie doniesienia mijały się jednak z prawdą. Miarka przebrała się, gdy jedna z kobiet wysunęła nieprawdziwe oskarżenia, jakoby gwiazdor przetrzymywał jej nastoletnią córkę.
Barbasiewicz zakończył wszelkie spekulacje w chwili… coming outu. W 1992 roku podczas wywiadu dla magazynu "Pani" wyznał, że jest homoseksualistą. Otwarte przyznanie się do swojej orientacji zniosło wieloletni ciężar życia w tajemnicy.
"To wyznanie niebywale wyprostowało mi życie. Nagle poczułem się sklejony ze sobą, szczery, niezmuszony do przemilczeń" – mówił Barbasiewicz. Środowisko aktorskie szczęśliwie wykazało się zrozumieniem i akceptacją. Trudniej było w relacjach z bliskimi. "Bracia są wojskowymi, służą w lotnictwie, marynarce. Wojsko to hermetyczne środowisko. Były kpiny, szydzenie" – opowiadał z żalem aktor.
Jego kariera nie ucierpiała na szczerości. Poza dalszymi występami w serialach zasłynął też jako aktor dubbingowy. Jego głosem przemawiał Skaza w "Królu lwie" (1994), Charlie w "Gdzie jest Dory?" (2016) czy Sotheby w "Dumbo" (2019). Marek Barbasiewicz był też narratorem przy okazji "Grinch: Świąt nie będzie" (2000) i zasilił liczne słuchowiska np. "Król Lear" (2015) i "Sherlock Holmes – Odcienie czerni" (2018).
"Lady love" sexy czy nie? Rozmawiamy o najodważniejszym polskim serialu. Mówimy także o zmianach w drugim sezonie "Squid Game". Jednak żyjemy już nowościami z roku 2025 i wymieniamy najbardziej ekscytujące tytuły nadchodzących 12 miesięcy. Sprawdźcie, czy już o nich słyszeliście. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: