Przed "Konklawe". Filmy o Kościele, które wywołały poruszenie
8 listopada na ekrany polskich kin zawitał film "Konklawe" – głośny thriller rozgrywający się za zamkniętymi drzwiami Watykanu z oklaskiwaną rolą Ralpha Finnesa i na podstawie powieści Roberta Harrisa. To nie pierwszy film z łatką niewygodnego dla Kościoła. Przypominamy produkcje religijne, które wielu katolików uznało za obrazoburcze i skandalizujące.
"Matka Joanna od Aniołów" (reż. Jerzy Kawalerowicz, 1961)
Jeden z najwybitniejszych filmów w dziejach polskiej kinematografii poraża wysmakowanymi, czarno-białymi kadrami oraz brawurowym aktorstwem. Na ekranie pojawia się plejada polskich aktorów: Lucyna Winnicka, Mieczysław Voit, Maria Chwalibóg. Mimo artystycznego sukcesu (Srebrna Palma na Festiwalu w Cannes), film przez długie lata uchodził za obrazoburczy ze względu na rzekomą antyklerykalną wymowę.
Scenariusz na motywach opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza przenosi nas do XVIII wieku do klasztoru na Smoleńszczyźnie. To właśnie tam przybywa młody ksiądz Suryn, egzorcysta, celem wypędzenia złych duchów, które opętały zakonnice. Wkrótce duchownemu zaczyna udzielać się niepokojący klimat miejsca i sam zostaje kuszony przez niezbadane moce. Biuro Episkopatu Polski do Spraw Filmu, Radia, Telewizji i Teatru uznało dzieło Kawalerowicza za jeden z "filmów niedozwolonych, które wprost lub pośrednio występują przeciwko chrześcijańskim zasadom wiary i obyczajów".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Diabły" (reż. Ken Russell, 1971)
Francja epoki Ludwika XIII, w tle brutalne rozprawianie się z hugenotami. Nieprzestrzegający celibatu ojciec Grandier wywołuje skandal. Ksiądz żeni się bowiem ze swoją kochanką. Obraz wzbudził zgorszenie głównie za sprawą erotycznej wymowy wielu scen towarzyszącej religijnej tematyce. Wierni dopatrywali się na ekranie ponadto profanacji symboli religijnych.
Krytyczka Judith Crist uznała film za "festyn dla sadystów i zboczeńców". Kontrowersje sprawiły, że dramat brytyjskiego twórcy trafił do wąskiej dystrybucji i był zakazany w wielu krajach. W latach 70. w USA i Wielkiej Brytanii "Diabły" otrzymały niesławną kategorię "X" kojarzoną z przemysłem pornograficznym.
"Żywot Briana" (reż. Terry Jones, 1979)
Paralela losów Jezusa Chrystusa tyleż obrazoburcza, co absurdalnie zabawna. Dla wielu widzów jedna z satyr wszech czasów. Brian – syn Żydówki i rzymskiego centuriona, rówieśnik Chrystusa, przychodzi na świat w Betlejem. W wyniku komicznych nieporozumień zostaje uznany za Mesjasza. Na ekranie obserwujemy aktorski popis grupy Monty Pythona: od Grahama Chapmana przez Johna Cleese’a do Terry’ego Gilliama.
"Żywot Briana" budził kontrowersje niemal wszędzie, gdzie się pojawił. Najwięcej emocji wśród wierzących przyniosła zwłaszcza scena ukrzyżowania i wykonania sugestywnej piosenki "Always look on the bright side of life". Film na poziomie opowiadania o samym kinie mierzy w hollywoodzkie produkcje religijne pełne schematyczności i patosu. W szerszym odczytaniu jest to zaś satyra na system religijny oraz samozwańczych proroków.
"Zdrowaś Mario" (reż. Jean-Luc Godard, 1985)
Czołowy przedstawiciel francuskiej Nowej Fali, twórca arcydzieł "Do utraty tchu" i "Pogarda", stworzył film kontrowersyjny, w którym zestawił konflikt ludzkiej seksualności i pruderyjnej religii. Historia Marii i Józefa zostaje tu przeniesiona do współczesnych realiów.
Maria jest studentką, a jej wielka pasja to koszykówka. Pewnego dnia dowiaduje się, że jest w ciąży mimo bycia dziewicą. Pracujący jako taksówkarz chłopak dziewczyny imieniem Joseph nie może uwierzyć w jej tłumaczenia. Do akcji wkracza Anioł, który przybywa do przyszłych rodziców Zbawiciela… samolotem.
"Siostry Magdalenki" (reż. Peter Mullan, 2002)
Wstrząsająca opowieść o odtrąconych przez bliskich dorastających dziewczynach, rzekomych "grzesznicach", które w latach 60. XX wieku trafiają do azylu rządzonego przez sadystyczne siostry Magdalenki. Dziewczęta stają się darmową siłą roboczą, pracując w pralni prowadzonej przez przełożone. Wszelkie przewiny są tu surowo karane, a za atrakcyjny wygląd i świadomość cielesności straszy się grzechem próżności oraz piekłem.
Za murami zakonu i pod czarnymi habitami czai się zło w najczystszej postaci. Przedstawiciele Kościoła katolickiego uznali irlandzki dramat za prowokację. Zdaniem większości widzów na ekranie prezentowana jest jednak bolesna prawda o tej upadłej instytucji. Mary-Jo McDonagh, jedna z dawnych mieszkanek azylu, wyznała natomiast, że warunki w prawdziwym zakonie były o wiele gorsze od tych ukazanych w filmie.
"Kod da Vinci" (reż. Ron Howard, 2006)
Kolejna produkcja bojkotowana jeszcze przed premierą, ekranizacja głośnej powieści "Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna. Fikcja i teorie spiskowe przeplatają się tu z faktami, a to wszystko w celu przybliżenia odbiorcom bardziej ludzkiego oblicza Chrystusa. Reżyser Ron Howard skupia się na ziemskim życiu Jezusa i jego rzekomym małżeństwie z Marią Magdaleną, z którą miał doczekać się potomków.
Punktem wyjścia staje się zaś morderstwo w Luwrze, które jest kluczem do zrozumienia tajemnicy początków chrześcijaństwa. W obsadzie m.in. Tom Hanks, Audrey Tautou, Paul Bettany czy Jean Reno. Niestety plejada gwiazd nie ratuje nastawionej na sensacyjny wydźwięk produkcji.
"Kler" (reż. Wojciech Smarzowski, 2018)
W polskim kinie nie brakuje obrazów, które mogłyby zostać odczytane jako nawoływanie do reformy Kościoła, jednak z reguły są bojkotowane przez środowiska konserwatywne. Duchowni zarzucili dziełu Wojtka Smarzowskiego prowokacyjną wymowę. O rzekomym ataku na instytucję Kościoła było głośno nawet w głównym wydaniu Wiadomości TVP epoki Kurskiego, ale to nie zaszkodziło komercyjnemu i artystycznemu sukcesowi filmu.
Zobrazowane losów trzech księży to demaskacja tuszowanych latami grzechów kleryków. Kościół jawi się tu jako zinstytucjonalizowana mafia, a księża ulegają licznym pokusom: od alkoholizmu do rozwiązłości. Mocno wybrzmiewa również wątek pedofilski wśród duchownych. Uzasadniając swoją decyzję w sprawie nakręcenia produkcji, Wojciech Smarzowski wyznał: "Ksiądz to zawód społecznego zaufania. Duszpasterze udzielają spowiedzi. Są wzorcem moralnym dla katolików. Kto, jak nie oni, powinien być kryształowy? Myślę, że gdyby nie wybuchły afery pedofilskie na Zachodzie, nie zrobiłbym Kleru".