''Scooby-Doo: Pora księżycowego potwora'': Łapiduchy w kosmosie [RECENZJA DVD]
Przygody łakomego Scooby-Doo to popkulturowy fenomen. Kreskówka stworzona przez Freda Silvermana i słynny duet Hanna-Barbera od 1969 roku nieprzerwanie podbija serca kolejnych pokoleń. Do tej pory ukazało się 11 serii oraz 30 filmów pełnometrażowych. Najnowszy, zatytułowany „Pora księżycowego potwora”, właśnie trafił na DVD.
Początkowo „Mystery Five” miało być odpowiedzią na popularne pod koniec lat 60. seriale opowiadające o superbohaterach. Z czasem koncepcja, która wykiełkowała w głowie pracującego dla stacji CBS Freda Silvermana, ewoluowała, postacie zmieniły imiona, a do grona bohaterów dołączył strachliwy Scooby Doo, którego imię zostało zaczerpnięte z piosenki Franka Sinatry.
Pierwszy odcinek „Scooby Doo, gdzie jesteś?” wyemitowano 13 września 1969 roku. Od tego czasu, mimo kosmetycznych modyfikacji, pojawienia się nowych postaci (np. Scrappy Doo) czy kolejnych zmian tytułu, serial bazuje na identycznej formule narracyjnej. Czwórka przyjaciół – Fred, Velma, Dafne, Kudłaty i Scooby - rozwiązuje zagadki kryminalne, każdorazowo demaskując złoczyńcę, który okazuje się być zwykłym obywatelem, a nie potworem rodem z filmów grozy Rogera Cormana czy studia Universal. „Scooby Doo” czerpie garściami z gotyckich horrorów i kina slasher (maski), klasyki i tanich obrazów rodem z kin samochodowych oraz kryminałów Agaty Christie. Naturalnie bez epatowania przemocą i makabrą, bardziej operując halloweenową estetyką, humorem i bezpiecznym strachem.
Tak jest i w przypadku „Pory księżycowego potwora”. Tym razem bohaterowie wygrywają konkurs, w którym główną nagrodą jest lot statkiem miliardera Slya Barona. Oczywiście na pokładzie znajduje się nieproszony pasażer, dybiący na życie załogi. Choć Scooby i spółka pierwszy raz lecą w kosmos, to w swojej długiej karierze pogromców sił nieczystych już nieraz natykali się na „przybysza z innej planety”. Jednak tym razem twórcy postanowili puścić oko do najbardziej zaprzysięgłych fanów science fiction. Oprócz oczywistego nawiązania do „Obcego”– wystarczy spojrzeć na projekt kostiumu stwora – wprawne oko wyłapie tu mnóstwo innych referencji, m.in. do „Planety wampirów” Mario Bavy i „Prometeusza” Ridleya Scotta, „Predatora” i disnejowskiej „Czarnej dziury” oraz, a jakże, „2001: Odysei kosmicznej” Stanleya Kubricka. Oczywiście aluzje nie mają zbytniego wpływu na fabułę i są raczej miłym ukłonem w stronę dorosłych widzów, którzy zasiądą przed telewizorami ze swoimi dziećmi. „Pora księżycowego potwora” nie różni
się w zasadzie niczym od swoich poprzedników, więc na pewno spodoba się docelowej grupie odbiorców, która po raz kolejny będzie musiała użyć dedukcji, aby prawidłowo wytypować prawdziwą tożsamość złoczyńcy. A przecież to w tych kreskówkach wszyscy lubimy najbardziej.
Wydanie DVD:
Oprócz trwającego 76 minut filmu na płycie znalazł się dodatek o wszystko mówiącym tytule* „Podróże kosmiczne są fajne!”.* Aktorka dubbingowa Mindy Cohn, która w oryginalnej wersji podkłada głos pod Velmę, przechodzi krótki kurs przygotowawczy przed lotem w kosmos. Specjaliści z ośrodka szkoleniowego „Space Camp” w Arizonie pokazują m.in. jak wyglądają ćwiczenia poruszania się w stanie nieważkości oraz co skrywa skafander astronauty. Całość trwa odrobinę ponad 11 minut i jest raczej przeznaczona dla młodszych dzieci. DVD, podobnie jak inne filmy z serii, ukazało się nakładem Galapagos.