"Śmierć Bergmana zamyka rozdział kina osobowości"
Śmierć Ingmara Bergmana jest ostatnim słowem, zamykającym rozdział kina wielkich osobowości - powiedział krytyk filmowy Tomasz Raczek. Dodał, że z wyjątkiem Andrzeja Wajdy odeszli już wszyscy wielcy reżyserzy: Luis Buńuel, Luchino Visconti, Federico Fellini, czyli największe osobowości kina autorskiego.
Dziś - zdaniem Raczka - mamy już zupełnie inne, wywodzące się przede wszystkim z Hollywood kino, które jest traktowane przede wszystkim jako produkt. Często filmy te są bardzo atrakcyjne inscenizacyjnie, nie mają jednak ambicji, aby stworzyć alternatywne światy artystyczne mówiące prawdę o człowieku.
Jak powiedział krytyk, u Bergmana mogliśmy odnaleźć prawdę psychologiczną. Jego filmy były psychodramami, w których grały największe szwedzkie sławy. Bergman był zakochany w kobietach na ekranie, angażował takie gwiazdy jak Liv Ullman - żonę reżysera, Bibi Anderson czy Ingrid Bergman.
Tomasz Raczek przypomniał, że Ingmar Bergman zakończył przygodę z filmem bardzo dawno. Ostatnie jego dzieło to oparty na własnych wspomnieniach "Fanny i Aleksander" z 1982 roku. Potem reżyser stwierdził, że wyczerpał się jego potencjał filmowy. Od tego momentu pisał scenariusze i reżyserował spektakle teatralne.
Raczek powiedział, że filmy Bergmana są do dziś bardzo aktualne i poruszają wielu młodych widzów. Krytyk wyraził obawę, że nie będzie już więcej takich twórców. Istnieje jednak nadzieja - dodał - że mądrzy, poszukujący prawdy o człowieku ludzie, wciąż będą sięgać po jego filmy.
Bergman zmarł w swoim domu na wyspie Faaroe (czyt. fore) około godziny 7.00 rano.