Stuart Whitman nie żyje. Gwiazdor "W kraju Komanczów" zmarł w wieku 92 lat
Stuart Whitman zmarł w wieku 92 lat. Kultowy aktor zdobył popularność, grając w wielu westernach jak m.in. "W kraju Komanczów".
Stuart Whitman zmarł w poniedziałek nad ranem w swoim domu w Montecito w Kalifornii. Serwis TMZ donosi, że aktor wcześniej przebywał w szpitalu z powodu raka skóry. Do samego końca towarzyszyła mu najbliższa rodzina.
- Dawne Hollywood straciło kolejną ze swoich wielkich gwiazd. Stuart Whitman znany był z ról twardziela i czarującego blasku. Jesteśmy dumni ze wszystkich jego dokonań w telewizji, kinie, a także z nominacji do Oscara. Najbardziej zapamiętamy jednak jego wielką miłość, jaką darzył rodzinę i przyjaciół - powiedział syn aktora w rozmowie z TMZ.
ZOBACZ TAKŻE: Koronawirus. Zakazano imprez masowych. Gwiazdy przekładają koncerty
Stuart Whitman występował w wielu kultowych filmach, największą sławę zdobył jednak, biorąc udział w westernach. Szczególnie w kultowym "W kraju Komanczów" z 1961 r., gdzie grał jedną z głównych ról u boku Johna Wayne’a.
Na swoim koncie miał udział w wielu produkcjach filmowych i telewizyjnych. W 1961 r. został nominowany do Oscara za pierwszoplanową rolę w dramacie "Piętno". Whitman służył również w armii w trakcie II Wojny Światowej, a także osiągnął niemałe sukcesy w boksie.
Stuart Whitman był trzykrotnie żonaty. Łącznie doczekał się pięciorga dzieci.