"Szarlatan": pomógł rzeszom ludzi. Słono za to zapłacił [RECENZJA]
Agnieszka Holland zaprezentowała w Berlinie swój kolejny film. "Szarlatan", opowieść o czechosłowackim uzdrowicielu, znalazł się w sekcji pokazów specjalnych.
Ponura rzeczywistość czechosłowackiego komunizmu ma jeden promyk nadziei. Jest nim Jan Mikolášek, uzdrowiciel i zielarz, przez wielu uznawany za cudotwórcę. Agnieszka Holland przygląda się życiu człowieka, którego nadrzędnym celem stało się leczenie ludzi, niezależnie od ich politycznych uwikłań czy opinii. "Szarlatan" to ponowne, po "Gorejącym krzewie", spojrzenie Holland na historię naszych sąsiadów, które zostało ubrane w iście kameralną formę.
Jan Mikolášek (Ivan Trojan)
był uzdrowicielem. Jego talentu nikt nie potrafił wytłumaczyć. Zwykły chłopak, syn ogrodnika, stał się jednym z najbardziej znanych ludzi w Czechosłowacji, niosąc pomoc zarówno biednym, jak i bogatym. Mikolášek po naukach u jednej z uzdrowicielek, nabył umiejętność odczytywania chorób z próbki moczu. Leczył ziołami, a kiedy choroba wykraczała poza jego kompetencje, kierował pacjentów do szpitala.
Pomagał i nigdy nie chciał szkodzić. Mimo to w latach 50. stał się persona non grata i trafił do więzienia. Agnieszka Holland przedstawia jego losy, powołując się na fakty historyczne. Jednak to jednostka jest dla niej najważniejsza. Reżyserka patrzy na Mikoláška w relacji ze światem i drugim człowiekiem.
"Szarlatan" to kolejna po "Obywatelu Jonesie" opowieść o zapomnianym człowieku, który przysłużył się dla świata. Zarówno Jan Mikolášek, jak i Gareth Jones nosili w sobie brzemię szczerości i dążenia do prawdy. Obu przyszło się zmagać z systemem, który nie pozwalał im w pełni być sobą. Agnieszka Holland tworzy portret człowieka, który – choć był na widoku – żył sekretnym życiem, ukrywając swoją prawdziwą twarz dla świata. Twarz tą poznał jego asystent i życiowy partner Frantisek Palko (Juraj Loj).
Reżyserka spogląda nie tylko na jego oficjalną historię, w której leczył króla, oficerów SS czy premiera Czechosłowacji, ale sporą część filmowej opowieści poświęca jego relacji z Palko. Pełen cichego zaufania związek dwójki mężczyzn rozkwita w ukryciu z pełną świadomością, że za ich miłość grozi kara śmierci. Holland udało się uchwycić nie tylko namiętność i pożądanie, ale intymność, w której wiele dzieje się gdzieś między słowami.
"Szarlatan" nie wyrusza na barykady i z nikim nie chce się siłować. Nie niesie w sobie silnego politycznego manifestu, który można było odczytać z poprzedniego filmu Holland. To raczej hołd oddany uzdrowicielowi, który pomógł rzeszy ludzi kosztem własnego szczęścia. Kameralna opowieść skupiona na bohaterze w kontrze do wielkiej historii. Jan Mikolášek jest typową postacią ze światów reżyserki. Zwyczajny człowiek gotowy do niezwykłych działań, który dla dobra ogółu jest w stanie ryzykować swoje szczęście. Intrygujący banał powtarzany od wieków. Takie postaci kocha kino.