Tadeusz Pluciński: Pierwszy playboy PRL‑u
04.04.2016 | aktual.: 11.04.2017 10:23
Miał cztery żony, które mu się oświadczyły, i cały tabun kochanek, choć kategorycznie zaprzecza, że było ich aż trzy tysiące.
Miał cztery żony, które mu się oświadczyły, i cały tabun kochanek, choć kategorycznie zaprzecza, że było ich aż trzy tysiące. Mimo że nigdy nie chciał być amantem, to siłą rzeczy był pierwszym PRL-owskim playboyem kina. Legendarny Tadeusz Pluciński w wywiadzie dla Super Expressu zdradził najbardziej pikantne szczegóły ze swojej biografii!
Choć prawie nigdy nie grał na pierwszym planie, polscy widzowie bez trudu go kojarzą. Głównie za sprawą licznych epizodów w polskich komediach – m.in. „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”, „Dzięcioł”, „Brunet wieczorową porą” czy słynnej „Hydrozagadce”, gdzie wypowiedział kultową kwestię „Zdejm kapelusz!”.
Jednak Tadeusz Pluciński słynie nie tylko dzięki wyśmienitym rolom. Od kilkudziesięciu lat nie jest tajemnicą, że oprócz kreacji kolekcjonuje także… kobiety!
Amant z peronu w Koluszkach
Urodził się 25 września 1926 roku w Łodzi. Aktorem został przez przypadek.
- To sprawka Aliny Janowskiej. Jechała pociągiem przez Koluszki i zobaczyła mnie na peronie. Zachłysnęła się mną i odnalazła w Łodzi. A gdy odnalazła, to już nie puściła. Była tancerką, więc przychodziłem do niej do teatru - aktor opowiedział o swoich początkach Super Expressowi.
Tam poznał do zdawania na aktorstwo.
''Na wieki wieków adorator kobiet''
Na dużym ekranie zadebiutował jeszcze w czasie studiów epizodem w dramacie Wandy Jakubowskiej "Ostatni etap" z 1947 roku.
Aktor określa siebie z tamtego okresu jako „pocztówkowego faceta”. I rzeczywiście coś w tym było, bowiem do Plucińskiego szybko przylgnęła łatka amanta.
- Do tego stopnia podobałem się, że aktorki w teatrach mówiły: "Chcę, żeby zagrał ze mną Tadeusz". Ale ja nigdy nie chciałem być amantem! - wspomina aktor, rozwiewając przy okazji mit, jakoby powiedzonko „Na wieki wieków amant” zostało stworzone z myślą o nim.
I z tym ostatnim zdaniem nie ma sensu polemizować. Podboje sercowe pana Tadeusza przeszły do legendy.
''Czy możesz zdjąć majtki?''
Jak sam mówi, wręcz maniakalne zamiłowanie do płci przeciwnej najprawdopodobniej odziedziczył po swoim ojcu – koneserze kobiet.
Aktor zdradził Super Expressowi również swoje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa. Oczywiście dotyczy ono spraw damsko-męskich…
- Miałem w przedszkolu sympatię, do dziś pamiętam, jak się nazywała, miała na imię Krysia. No i pewnego dnia poprosiłem ją, by weszła ze mną pod stół. Kiedy wczołgaliśmy się tam, ja zapytałem ją: "Czy możesz zdjąć majtki?". Ona odpowiedziała: "Tak" i zdjęła. A ja wyjąłem z nich gumę, bo potrzebowałem jej do procy. Nic więcej się nie zdarzyło - wyjawił Pluciński.
Legenda o 3 tys. kochanek
Podboje miłosne Plucińskiego przeszły do historii. Obiegowa plotka głosi, że aktor miał 3 tys. kochanek.
W rozmowie z Super Expressem filmowy pan Jurek z „Hydrozagadki” zdementował te rewelacje, dodając jednocześnie, że było ich całkiem sporo…
- Nie liczyłem, ale była to pokaźna liczba... Myślę, że ojciec zainfekował mnie. Tyle że ja nigdy spotkań z kobietami nie traktowałem instrumentalnie. Wy mówicie o nas dziwkarze, kobieciarze, ale to wy o nas zabiegacie. Mnie nigdy nie przeszkadzał brak formalności, to dziewczyna pytała mnie: "Może wreszcie zalegalizowalibyśmy związek?" – dodał Pluciński.
Nieokiełznany seksoholizm
W ciągu swojego długiego życia aktor miał cztery żony, z którymi pozostaje w unormowanych, przyjaznych stosunkach.
Jaka jest tajemnica takich relacji? Aktor ma na to złoty środek.
- Może dlatego, że nigdy nie było u nas cichych dni, już nie mówiąc o agresji? A kiedy żona mówiła mi, że robię rzeczy niegodne, to znaczy interesuję się innymi paniami, proponowała: "Może rozstaniemy się?", odpowiadałem: "Ależ proszę bardzo". Brałem walizkę, resztę zostawiałem żonie- zdradza Pluciński.
Związki nie wytrzymywały przez jego „nieokiełznany seksoholizm”, choć Pluciński za każdym razem podkreślał, że nigdy nie traktował partnerek instrumentalnie.
''Widziały gały, co brały''
Mimo wieku artysty nie opuszcza poczucie humoru i legendarny dystans do samego siebie. W wywiadzie dla Super Expressu tak opowiedział o rozstaniu ze swoją czwartą żoną.
- Ostatniej żonie, ponieważ sprzedaliśmy segment, pomogłem znaleźć mieszkanie... Myślę, że nie mogą mieć do mnie pretensji, bo wedle ludowego przysłowia: "Wiedziały gały, co brały." Proponować mi ślub, z moją reputacją?! Trzeba mieć odwagę - tak Pluciński celnie spointował swoje stosunki z paniami.
W tym roku Tadeusz Pluciński skończył 89 lat. Na ekranie po raz ostatni pojawił się w 2009 roku występując w kilku odcinkach serialu „Na dobre i na złe”.
Rok wcześniej widzowie mogli podziwiać go na deskach stołecznej Syreny w sztuce Agathy Christie „Pajęcza sieć” w reżyserii Wojciecha Malajkata. (SE/gk/gb)