Był jednym z tych aktorów, o których nigdy się nie zapomina. Nazywano go królem życia. Wszędzie było go pełno. Podobno czuł się szczęśliwy, gdy budził zainteresowanie. W towarzystwie brylował. Chociaż w życiu grał pierwsze skrzypce, na ekranie zazwyczaj musiał ustępować miejsca kolegom. Wcielał się głównie w drugoplanowe postaci.