''Tańczący z wilkami'': Tych dwoje, którzy z wilkami tańczyli na krawędzi
Co uwiodło twórców w tym melodramatycznym scenariuszu? Jak role w filmie zmieniły bieg kariery dwójki pierwszoplanowych aktorów? Dlaczego świat uparcie zapomina o Mary McDonnell, a wciąż interesuje się Kevinem Costnerem?
. Podczas gali Amerykańskiej Akademii zdobył aż 7 statuetek – za najlepszy film, reżyserię, scenariusz, muzykę, zdjęcia, dźwięk i montaż.
Na jego podstawie napisano kilkadziesiąt rozmaitych analiz, artykułów i esejów. Niektórzy twierdzą nawet, że scenariusz przełomowego „Avatara“ Jamesa Camerona – filmu, który powstał 19 lat później! – jest niemal kropka w kropkę oparty na fabularnych wydarzeniach, które posłużyły za kanwę produkcji Kevina Costnera.
Akcja „Tańczącego z wilkami“ rozgrywa się w czasie wojny secesyjnej, ale dotyczy bardzo uniwersalnego konfliktu kultur. Porucznik John Dunbar (w tej roli sam Costner) przenosi się na placówkę wojskową leżącą na terenach należących do plemienia Siuksów. Mimo trudnych początków, zaprzyjaźnia się z Indianami, uczy ich języka, zaczyna czuć i odczuwać jak oni i, co najważniejsze, poznaje żyjącą w wiosce białą kobietę.
Co uwiodło twórców w tym melodramatycznym scenariuszu? Jak role w filmie zmieniły bieg kariery dwójki pierwszoplanowych aktorów? Dlaczego świat uparcie zapomina o Mary McDonnell, a wciąż interesuje się Kevinem Costnerem?
Porucznik, który uwiódł aktora
Tuż po premierze „Tańczącego z wilkami“ w 1990 roku Kevin Costner przyznał, że w historii o Siuksach uwiodła go postać porucznika Dunbara i jego samotność, z którą łatwo mu było się utożsamić.
- W grę nie wchodziło męstwo czy odwaga* – aktor tłumaczył dziennikarzowi z _The New York Timesa_. *- Bo to niejednoznaczne kategorie. Uwiodły mnie zapisane w dzienniku prowadzonym przez Dunbara frazy mówiące o jego planach wykonania gruntownych porządków czy pragnieniu zobaczeniu Zachodu, zanim zniknie.
Costner twierdzi, że nie tyle interesował go rozwój bohatera, ale jego świadomość, że spotkał Indianina i ich przestraszył. Aktor najbardziej cenił głęboką skromność tej postaci. Wiedział też, czego może się spodziewać po scenarzyście filmu – Michaelu Blake’u.
W 1983 roku wystąpił w napisanym przez niego niskobudżetowym filmie „Rycerze Stacy“ Jima Wilsona. W 1988 roku Wilson wysłał mu scenariusz „Tańczącego z wilkami“, który swoim nazwiskiem podpisał właśnie Blake. Costner momentalnie zapalił się do realizacji projektu.
Kobiece nadzieje
Podobnym entuzjazmem wobec projektu zapałała Mary McDonnell, która zagrała rolę białej kobiety mieszkającej w wiosce Siuksów – Uniesionej Pięści.
McDonnell miała już na koncie pięć ról (m.in. jedną u boku Patricka Swayze’ego w „Tiger Warsaw“)
, kiedy usłyszała, że Costner poszukuje aktorki do pierwszoplanowej roli w swoim reżyserskim debiucie. Plotki głosiły, że nie znalazł nikogo odpowiedniego w Los Angeles i rusza na Wschodnie Wybrzeże, aby poszukać nowej twarzy. Agent polecił wówczas McDonnell, by udała się do biura Costnera i zapoznała ze scenariuszem.
Na łamach The New York Timesa aktorka wspomina, że bardzo zadziwił ją fakt, że nie może zabrać tekstu do domu, a cała produkcja jest trzymana w jakiejś dziwnej tajemnicy.
- Byłam przyzwyczajona do grania Szekspira i tego, że każdy posiadał własny egzemplarz sztuki! – śmieje się aktorka.
McDonnell dodaje, że kiedy przeczytała scenariusz zrozumiała, jak wielki potencjał ma historia i dlaczego należy chronić tekst przed wścibskimi spojrzeniami. Zakochała się w Uniesionej Pięści równie mocno, jak Costner w Dunbarze. Tydzień później dostała rolę.
Ciasteczkowe potwory-bawoły
Z powodu przekroczenia budżetu Costner zdecydował się dołożyć z własnej kieszeni ponad 18 mln dolarów. Fakt, że wpływy z filmu przyniosły ponad 100-milionowy dochód pozwolił mu jednak zarobić ponad dwukrotnie więcej niż wydał.
Film był kręcony przez ponad pięć miesięcy w 27 lokacjach Południowej Dakoty. Przed kamerami pojawiło się 250 Indian, 150 żołnierzy kawalerii, 300 koni i 3500 bawołów (dwa oswojone były własnością piosenkarza Neila Younga)
. Podobno żaden z bawołów nie był komputerowo animowany, a w scenie, w której zwierzę szarżuje na Indianina, w istocie biegnie ono w stronę ułożonych na ziemi ciastek...
Może to rozmach produkcji sprawił, że fantastyczny scenariusz Blake’a leżał na półce od połowy lat 80.? Tekst przerobiony na książkę też spotykał się z odrzuceniem ze strony wielu wydawnictw. Zakochany w materiale Costner dołożył jednak wszelkich starań, aby powstał film i zapisał się w historii kinematografii nie tylko jako jego reżyserski debiut.
Żyła złota dla fanów
„Tańczący z wilkami“ był realizowany z wielką precyzją, ale przy tak gigantycznej produkcji nie dało się uniknąć wielu – zwykle zabawnych – błędów. Ich wyliczaniem zajmują się fani, którzy obejrzeli film niezliczoną razy i znają każdy szczegół pojawiający się w kadrze. Fakt, że pomyłek odnaleziono tak wiele świadczy tylko o tym, ilu wielbicieli doczekała się historia porucznika Dunbara i Uniesionej Pięści.
Podobno flaga, którą Dunbar ma podczas spotkania z Indianami, nie pochodzi z epoki wojny secesyjnej. Po forcie latają gołębie, które nie występowały w tamtym czasie w Ameryce Północnej, na szyjach niektórych dzikich wilków widoczne są obroże, a jeden z bizonów ma w nosie kolczyk używany w hodowli zwierząt gospodarczych. Mało tego, w scenach polowania w oddali majaczą linie energetyczne, a włosy Indianek - w zależności od ujęcia - mają różne długości.
Kto poza fanem odkryłby takie szczegóły? Aż dziw, że film nie doczekał się jeszcze takiej szalonej analizy, jaką „Lśnieniu“ Stanleya Kubricka zafundował Rodney Ascher w dokumencie „Pokój 237“ (2012)....
Co dalej z ich związkiem?
Przez wzgląd na liczne problemy produkcyjne i przekroczony budżet w czasie wstępnych etapów pracy nad „Tańczącym z wilkami“ przywoływano casus niesławnego filmu dla najgorszego obrazu roku. Wielu wróżyło Costnerowi analogiczną porażkę i ironicznie wypowiadało się o projekcie tytułując go „Wrota Kevina“ („Kevin’s Gate“).
Film odniósł jednak porażający sukces, więc szansę na realizację sequela „Tańczącego z wilkami“ przyjęto w swoim czasie z otwartymi ramionami. W 2001 roku Michael Blake wydał „The Holy Road“ – powieść rozgrywającą się 11 lat po wydarzeniach sportretowanych w produkcji Costnera. W 2007 roku zaczął nawet prace nad adaptacją, ale Costner odmówił udziału w projekcie.
Trudno mu się dziwić. Kontynuacja takiego dzieła jak „Tańczący z wilkami“ mogłaby wypaść kuriozalnie – podobnie jak sequel „Spalonych słońcem“ (1994) Nikity Michałkowa...
A jak potoczyły się prywatne losy Costnera i McDonnell?
Kobieta z wiecznie uniesioną pięścią
60-letnia dziś Mary twierdzi, że życie aktorki nigdy nie było łatwe i nawet w swoim wieku mieszkając w Nowym Jorku musi wciąż walczyć o kolejne role.
- Krążysz po metrze, jest ci zimno, ale brniesz ulicami do teatru z kostiumem przewieszonym przez ramię, dajesz z siebie wszystko i zostajesz odrzucony – opowiada na łamach Hello Magazine.
Artystka przyznaje też jednak, że póki nie została aktorką, jej życie nie było dla niej wiele warte. Miała finansowe bezpieczeństwo i spokojną codzienność, ale jednocześnie czuła się tak, jakby jej mózg nie pracował. Nie mogła odnaleźć w sobie inspiracji do robienia czegokolwiek. Dopiero sztuka pozwoliła jej tak naprawdę poznać samą siebie.
Przełom w jej życiu nastąpił w czasie studenckiej podróży do Wielkiej Brytanii, gdzie zaczęła uczęszczać do ogniska teatralnego skupiającego absolwentów różnych szkół. W 1979 roku zaangażowano ją do udziału w spektaklu „Buried Child“. Dwa lata później wygrała najważniejszą dla off-broadwayowskiego teatru nagrodę aktorską.
Pana ekonomisty podróże samolotem
Kevin Costner dorastał w konserwatywnej kalifornijskiej rodzinie, w której na pierwszym miejscu stała ciężka praca. Studiował ekonomię, szybko się ożenił i znalazł ciepłą posadę w dziale marketingu. W swojej pierwszej życiowej roli wytrzymał miesiąc. Podobno spotkał w samolocie Richarda Burtona, który obudził w nim aktorską pasję.
Zanim los się do niego uśmiechnął, Costner występował w wielu filmach erotycznych. W krótkim czasie odniósł jednak spektakularny sukces. Debiutował w niskobudżetowych filmach, ale kolejne lata przyniosły mu wielkie role m.in. w „Nietykalnych“, „Bez wyjścia“ i „Polu marzeń“. Dziś twierdzi, że zagrał w kilku świetnych filmach, a fakt, że potem jego życie potoczyło się inaczej, było naturalną koleją rzeczy.
- Osobiście niczego nie żałuję, byłem na szczycie, teraz na nim nie jestem. Ale moje życie było i jest wspaniałe – wyznał na łamach Newsweeka w 2010 roku.
Życie po tańcu z wilkami
Kevin Costner miał jednak dużo szczęścia, bo po „Tańczącym z wilkami“ na jego drodze stanęła Whitney Houston, a w filmografii pojawił się „Bodyguard“ (1992). Aktor ma za co dziękować losowi i jeśli dziś odmawia Tarantino (roli w „Django“)
, i woli zajmować się rodziną – ma do tego pełne prawo. Choć aktorstwem jest zmęczony, nie szczędzi jednak sił na rozprawy sądowe. Przed sądem stanął m.in. nawet ze Stephenem Baldwinem (aktorzy prowadzili wspólnie poza show-biznesowy interes, Baldwin pozwał Costnera i przegrał).
Mary McDonnell prowadzi spokojniejsze życie i jeśli do czegoś przywykła, to jest to wcielanie się w role kobiet mierzących się z trudnymi okolicznościami. Jej samej życie po „Tańczącym z wilkami“ nie zaoferowało wiele więcej prócz nominacji do Oscara. Dziś prawdziwe nazwisko Uniesionej Pięści nie jest szczególnie rozpoznawalne, choć aktorka zagrała łącznie w 44 filmach i 11 serialach.
Te ostatnie przyniosły jej sławę telewizyjnej gwiazdy. McDonnell udziela dziś wywiadów głównie jako prezydent Laura Roslin – główna bohaterka „Battlestar Galactica“ - lub kapitan Sharon Raydon z „Major Crimes“. Czy to właśnie dzięki nim nigdy nie umrze w świadomości fanów popkultury?
(ab/gk/mn)