„Tarzan: Legenda”: nowe szaty króla dżungli [RECENZJA DVD]
Alexander Skarsgard i Margot Robbie to Tarzan i Jane, jakich się nie spodziewaliście. Nietypowe ujęcie postaci króla dżungli i jego pięknej żony w filmie "Tarzan: Legenda" niestety nie wystarcza, by uznać go za udane i ważne społecznie widowisko.
14.12.2016 13:17
Tarzan zrodzony w opowiadaniach Edgara Rice'a Burroughsa na początku XX wieku jest jednym z najlepiej rozpoznawalnych bohaterów literackich, który dzięki licznym ekranizacjom i adaptacjom stał się ważnym elementem popkultury. Bo chyba każdy słyszał o muskularnym mieszkańcu dżungli ze skórzaną przepaską na biodrach i okrzykiem na ustach, który potrafią powtórzyć dzieci bujające się na linach?
Dziedzictwo Tarzana to przeszło dwadzieścia powieści, kilkadziesiąt filmów, seriali, komiksów itp. Fikcyjna historia króla dżungli została więc doskonale udokumentowana i trudno sobie wyobrazić świeżą i oryginalną próbę przedstawienia tej postaci. W tym kontekście David Yates (reżyser filmów „Harry Potter”) podjął się karkołomnej próby rzucenia nowego światła na Tarzana i Jane, sięgając po scenariusz Craiga Brewera i Adama Cozada, w którym autorzy prezentują tytułowego bohatera jako Johna Cleytona III, lorda Greystoke.
„Tarzan: Legenda” jest filmem o człowieku, który opuszczając afrykańską dzicz powrócił do kraju swoich rodziców, gdzie tytuł króla dżungli zamienił na brytyjski tytuł szlachecki. Tutejszy Tarzan nie skacze po drzewach i nie siłuje się z dzikimi zwierzętami. Przynajmniej na początku, gdyż w wyniku pewnych wydarzeń John (Alexander Skarsgard)
postanawia wrócić do Konga, gdzie stopniowo zacznie odzyskiwać dawną tożsamość.
Film Yates'a pokazuje więc zupełnie nowe oblicze Tarzana. To już nie jest dzikus wołający „Ja Tarzan, ty Jane”, ale wykształcony i opanowany arystokrata, który stara się odnaleźć w cywilizowanym świecie. Kiedy jednak wraz z przedstawicielem amerykańskiego rządu Georgem Washingtonem Williamsem (Samuel L. Jackson) i swoją żoną Jane (Margot Robbie)
wyrusza w podróż do Afryki, widz zaczyna obserwować transformację w dawnego bohatera. Muskularnego, długowłosego herosa, który cieszy się szacunkiem wśród zwierząt i zna wszystkie sekrety dżungli.
„Tarzan: Legenda” jest śmiałą próbą przypomnienia klasycznej historii w nietypowy sposób. W dobie wszechobecnych remake'ów film Yatesa podejmuje znany temat od ciekawej strony (powrót do dżungli, wielka polityka w tle), jednak wydźwięk całego obrazu jest nadmiernie spłaszczony przez tendencyjne zachowanie bohaterów i słabe efekty specjalne. Reżyser starał się połączyć tradycję z nowoczesnością, uzyskując mieszankę trudną do przełknięcia. „Tarzan: Legenda” stoi okrakiem między lekkim, widowiskowym i zabawnym kinem przygodowym a ważnym społecznie dramatem o tyranii białego człowieka w Afryce. Problem polega na tym, że Yates nie potrafi utrzymać równowagi, w efekcie czego nie do końca wiadomo, o czym właściwie miał być ten film.
Zabawne wstawki z Samuelem L. Jacksonem, przerysowany charakter Leona Roma (Christoph Waltz) i widowiskowe (choć niezbyt dobrze wykonane) sceny z komputerowo wygenerowanymi zwierzętami i obowiązkowym bujaniem się na lianach sprawiają wrażenie, że „Tarzan: Legenda” to przygodowy „popcorniak”, o którym nie będziemy pamiętać po jednym seansie. A szkoda, bowiem Alexander Skarsgard to bardzo dobry materiał na współczesnego Tarzana. Scenariusz miał niewątpliwie potencjał, ale zabrakło chęci, by pociągnąć ciekawy temat w odpowiednim kierunku. Z drugiej strony można się zastanawiać, czy biały arystokrata okrzyknięty królem afrykańskiej dżungli jest właściwym symbolem walki z wykorzystywaniem mieszkańców Czarnego Lądu przez Europejczyków? Bo właśnie takie przesłanie miał mieć zaangażowany społecznie „Tarzan: Legenda”, który okazał się remakiem z niewykorzystanym potencjałem.
„Tarzan: Legenda” w wydaniu DVD zawiera polski dubbing i napisy. W sekcji dodatków specjalnych znalazł się około 15-minutowy reportaż „Tarzan odrodzony”, w którym twórcy opowiadają o inspiracjach i jak do tego doszło, że reżyser „Harry'ego Pottera” zainteresował się scenariuszem o Tarzanie. „Gabon na srebrnym ekranie” to kilkuminutowy materiał z planu zdjęciowego, prezentujący widowiskowe plenery, zaś w „Stop Ivory” odtwórcy głównych ról: Alexander Skarsgard i Margot Robbie apelują do widzów o włączenie się w akcję, mającą na celu walkę z zabijaniem słoni.