Tim Robbins broni "Kaczora Howarda". "To przecież pierwszy film Marvela"

Nieustający potok miliardów dol., ogromny fanbase i jedna z najsilniejszych marek na świecie. Marvel ma się czym pochwalić. Ale początki absolutnie nie zwiastowały sukcesu. I nazywały się "Kaczor Howard".

Tim Robbins broni "Kaczora Howarda". "To przecież pierwszy film Marvela"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Pierwszym pełnometrażowym filmem na podstawie komiksu Marvela, jaki wszedł do kin w USA, był "Kaczor Howard" z 1986 r.

ZOBACZ TEŻ: Komiks - renesans gatunku

Film o antropomorficznym pyskatym kaczorze z kosmosu miał troje rodziców. George'a Lucasa (producent) oraz Glorię Katz (scenariusz) i Willarda Huycka (scenariusz i reżyseria), jego stałych współpracowników, odpowiedzialnych za sukces m.in. "Amerykańskiego graffiti", "Gwiezdnych wojen" czy " Indiany Jonesa i Świątyni Zagłady".

Katz i Huyck, prywatnie małżeństwo, napisali scenariusz z myślą o filmie animowanym. Skończyło się jednak na produkcji aktorskiej, wyładowanej po brzegi efektami specjalnymi autorstwa legendarnego Phila Tippetta (m.in. "Park Jurajski" i "RoboCop").

W rolach głównych wystąpili Lea Thompson, Jeffrey Jones i Tim Robbins, który w najnowszym wywiadzie broni filmu.

- Jeśli mam być szczery, myślę, że ten film ma w sobie dużo uroku - mówił Robbins w rozmowie z Yahoo!. - George Lucas był świeżo po "Gwiezdnych wojnach", wydano kupę szmalu, kręcono go w plenerach i zdaje się, że była to pierwsza kinowa ekranizacja Marvela. Na papierze wyglądało to naprawdę świetnie - śmiał się aktor.

Ale w 1986 r. nikomu nie było do śmiechu. "Kaczor Howard" kosztował zawrotne, jak na tamte czasy, 37 mln dol., a całkowity dochód z biletów wyniósł niespełna 16,5 mln. Porażka była więc dotkliwa.

Film został też rozszarpany przez krytyków. Dość powiedzieć, że znalazł się w zestawieniu najgorszych chał 1986 r. przygotowanym przez słynny duet Gene Siskel i Roger Ebert.

Trudno dziś powiedzieć, co bardziej zniesmaczyło krytyków: dość generyczny scenariusz, nagi kaczy biust, który miga na początku filmu, czy quasi-erotyczną scenę między Ziemianką, a tytułowym bohaterem.

Howard powrócił na ekrany w 2014 r. dzięki Jamesowi Gunnowi i jego "Strażnikom Galaktyki". Pojawił się też w drugiej części filmu (2017), a nawet mignął w ostatecznej bitwie, jak rozegrała się w "Avengers: Koniec gry".

Czy "Kaczor Howard" rzeczywiście jest aż tak fatalny? Możecie się o tym przekonać sięgając po zremasterowane wydanie Blu-ray, które ukazało się nakładem brytyjskiego 101 Films w kwietniu tego roku.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)