Tomasz Oświeciński: gołębie serce
22.09.2016 | aktual.: 22.09.2016 16:50
Tomasz Oświeciński nie ma wielkiego szczęścia do mediów i ostatnio zalicza wpadkę za wpadką. W jednym z wywiadów powiedział zbyt dużo na temat powstającego właśnie filmu z jego udziałem (zobacz wideo poniżej). Na Instagrama wrzucił swoje bardzo odważne nagie zdjęcie, które lotem błyskawicy obiegło internet i wywołało niemałą burzę.
Afera wybuchła również wtedy, gdy Oświeciński opublikował fotkę, jak ćwiczy z córką na siłowni. Twierdzi, że jeszcze nigdy nie widział takiego „hejtu”.
Przyznaje też, że nie ma wielkiego obycia z branżą – w młodości trenował dżudo, potem stał na bramce; do filmu trafił zupełnym przypadkiem i zdaje sobie sprawę, że ma niewielkie doświadczenie. Lecz choć wzbudza respekt swoim wyglądem, zapewnia, że w jego piersi bije gołębie serce.
„Zostałem odkryty przypadkiem”
Sportem Oświeciński fascynował się już od dziecka – jak wyznaje, zdobyte w ten sposób doświadczenie pomogło mu radzić sobie w show-biznesie.
- Trenowałem dżudo od przedszkola, więc przyzwyczaiłem się, że ocenia się mnie na podstawie osiągnięć. Trzeba nauczyć się przegrywać – mówił w wywiadzie z Anną Konieczyńską. - W aktorstwie też nie zrażam się niepowodzeniami.
Tak naprawdę wcale nie planował filmowej kariery. - Zostałem odkryty przypadkiem, gdy stałem na bramce w klubie. Ale granie nie od razu przychodziło z łatwością. Uczyłem się kwestii, wypowiadając je na głos przed lustrem. Nie brakuje mi pokory - mówił, dodając, że zawsze słucha rad i sugestii reżyserów.
„Boję się go”
Kiedy nie gra, trenuje inne gwiazdy, przygotowując je do ról. Śmieje się, że zazwyczaj w podzięce słyszy: „nienawidzę cię”.
Jest ambitny i zawsze daje z siebie sto procent. - Wciąż dążę do perfekcji. Nie znoszę oglądać się na ekranie, bo wiem, że mogłem zagrać znacznie lepiej – mówił.
Ale nie boi się wyzwań – nie zraziła go nawet praca z Patrykiem Vegą, który ma opinię bardzo „trudnego” człowieka.
- Prywatnie się przyjaźnimy, a nasze córki, dwie Maje, uwielbiają się wspólnie bawić – opowiadał. - Ale na planie nie odzywam się do niego, bo się go boję.
Fala hejtu
Córka Maja – która również próbuje swoich sił w aktorstwie i występuje w „Na Wspólnej” - jest najważniejszą kobietą w jego życiu.
- Wielu facetów marzy o synu. Ja zawsze chciałem córkę. Zabieram ją nawet na randki. To ona ocenia dziewczyny, z którymi się spotykał - śmiał się. - Cóż, występujemy w pakiecie. Jeśli ktoś chce ze mną być, musi zaakceptować moją córkę.
Oświeciński wywołał prawdziwe zamieszanie, publikując fotki z ich wspólnego treningu.
- Gdy zamieściłem na Instragramie zdjęcia tego, jak ćwiczymy razem na siłowni, wylała się fala hejtu. A przecież Maja nie podnosi ze mną ciężarów. Robi przysiady, skacze na skakance, biega – tłumaczył.
„Nie jestem bezmyślnym osiłkiem”
Zdaje sobie sprawę, że ze względu na warunki fizyczne – wzrost, mięśnie, tatuaże – skazany jest na role charakterystyczne. Na ulicy często budzi respekt.
- To że wzbudzam strach, czasem działa na moją korzyść. Kiedy szukałem samochodu dla byłej żony, w salonie powiedziałem sprzedawcy, że jeśli auto, które mi poleca, nie okaże się bezpieczne, to mu tego nie wybaczę. Od razu zrobił się wobec mnie bardziej szczery - śmiał się.
Nie kryje jednak, że czasami wygląd mu przeszkadza - trudno mu na przykład poderwać dziewczyny, bo zazwyczaj się go po prostu boją. Oświeciński zapewnia jednak, że wbrew pozorom ma bardzo miękkie serce.
- Wystarczy spędzić ze mną kilka minut, żeby się przekonać, że nie jestem bezmyślnym osiłkiem – dodawał.