Top of the Top Festival 2024. TVN postawił na autopromocję i chyba zapomniał o muzyce. Relacja z trzeciego dnia imprezy
Po zaskakująco udanym drugim dniu festiwalu Top of the Top Festival 2024, TVN mocno obniżył poziom, stawiając na promowanie swoich gwiazd i programów, co skutecznie przeszkadzało w cieszeniu się z muzyki. Szkoda, bo z takim składem gwiazd to mógł być hit.
21.08.2024 | aktual.: 22.08.2024 07:35
Baranovski wraz z kawałkiem "Wróć" otworzył trzeci dzień festiwalu Top of the Top na antenie TVN, który rozpoczął się bardzo "kinowo" - towarzyszyły mu bowiem przebitki na największe gwiazdy stacji, niecodzienne kadry zza kulis sceny, a w pewnym momencie wystrzeliło nawet konfetti. Zaczęliśmy więc z przytupem.
Top of the Top Festival 2024 - relacja z trzeciego dnia imprezy
W przeciwieństwie do wczorajszej nocy prowadzący Marcin Prokop, Jan Pirowski i Damian Michałowski pierwsze kilka minut spędzili na żartach i przepytywaniu gwiazd TVN o ich przeszłość, zarażając widzów entuzjazmem i energią. Czas spędzaliśmy zatem miło i bardziej energicznie, co jak najbardziej jest na plus.
Ta początkowa ekscytacja szybko zaczęła jednak niknąć. Wszystko dlatego, że momentalnie wydźwięk imprezy zaczął być bardziej... to może mocne słowo, ale na usta ciśnie się "propagandowy". Nie minęło nawet 15 minut, a ludzie związani z TVN pojawili się już nie tylko w intrze, ale też na scenie i w publiczności. Kilka słów powiedziała m.in. Monika Olejnik, która głośno chwaliła TVN24 za wolność w mediach i zachwycała się tym, na co pozwalają jej przełożeni. Potem pojawili się też prowadzący "Top Model", którzy przez kilka minut rozprawiali o rozwodach, dzieciach i traceniu kilogramów. W tle plumkały zaś za każdym razem sentymentalne i emocjonalne nutki fortepianu, przez które aż ciężko nie było mieć ciarek żenady. W trakcie występów producenci zdecydowali się też bardzo często pokazywać przebitki nie na publiczność, a na... dziennikarzy TVN.
To nie zmieniało się przez całą ponad trzygodzinną imprezę - każdy występ gwiazd był przerywany wejściem prowadzących, którym na mikrofonie towarzyszyły coraz to kolejne gwiazdy TVN. Zaczęliśmy od tych bardziej rozpoznawalnych, a potem pojawiali się też m.in. Hubert Urbański, Oliwier Janiak, czy nawet Malwina Wendzikowska. Apogeum zostało natomiast osiągnięte, kiedy to potwierdzono, że Maciej Dowbor dołączy na stałe do obsady "Dzień Dobry TVN". Oprawa tego transferu definitywnie była z pompą, ale nie jestem przekonany, czy ogłoszenie tego podczas festiwalu muzycznego to trafiony pomysł.
Właśnie - w końcu jest to jednak festiwal muzyczny, więc jak wyglądała oprawa audio? Po Baranovskim na scenie pojawiła się Małgorzata Ostrowska w... "Śnie o Warszawie" Czesława Niemena. Utwór ciężki do zaśpiewania i momentami było słychać pewne niedociągnięcia, ale naturalny urok pani Gosi sprawił, że publiczność i tak bawiła się dobrze. Zwłaszcza że wokalistka pokazała potem swój kunszt, wykrzykując jak za młodych lat refren "Meluzyny", który rozgrzał widzów w chłodny wieczór.
Mery Spolsky pojawiła się na scenie jako druga, biorąc na warsztat "Lipstick on a Glass" z repertuaru Maanamu. Niedługo później zabrzmiały natomiast dźwięki jej singla "Santorini". Szkoda, że ten bardzo solidny występ nie zdobył wielkiego poklasku wśród publiczności, bo dosłownie moment później został całkowicie przyćmiony przez Feel z ich przebojem "Jest już ciemno". Na scenę wszedł też Krzysztof Skórzyński, który razem z zespołem próbował się z Perfectem i ich "Kołysanką dla nieznajomej"... To wykonanie porównałbym do śpiewania z taśmą półprofesjonalną w "Szansie na sukces". Więcej nie trzeba chyba dodawać.
Autopromocja, a w międzyczasie koncerty
Na scenie drugi dzień z rzędu pojawiła się też Chylińska, którą przywitała publiczność z szalikami "I LOVE AGNIESZKA", co wyraźnie rozemocjonowało artystkę. Ta podczas śpiewania (nomen omen) "Królowej Łez" nie kryła swojego wzruszenia. Trzeba przyznać, że arena w szalikach wyglądała naprawdę dobrze, więc cała akcja jak najbardziej udana. Artystka lepszy występ zanotowała jednak poprzedniej doby.
Po przydługim (jak zwykle) segmencie z prowadzącymi, przyszedł czas na występ Stanisława Sojki. Jemu na scenie towarzyszył... Enej. Nie mogę powiedzieć, że byłem fanem tego połączenia, ale zaryzykuje stwierdzenie, że ta współpraca wypadła lepiej, niż Feel i Skórzyński.
Potem był chyba mój osobisty faworyt tego wieczoru, czyli Pan Savyan, który wraz z prowadzącymi i Magdą Gessler zaśpiewał oraz zatańczył kawałek "W Kolorku Amaretto". Była to prawdopodobnie najbardziej absurdalna scena, którą zobaczycie w TVN w roku pańskim 2024, więc ciężko po prostu nie przyklasnąć i nie pogratulować pomysłu. Zwłaszcza że chwilę później prowadząca "Kuchennych rewolucji" krzyknęła w momencie euforii "kocham swoje wnuki" i "kocham psy", więc widać, że sami artyści bawili się wybornie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PAN SAVYAN zaśpiewał "W KOLORKU AMARETTO" - jury oszalało! 🤯 | Mam Talent!
Druga połowa imprezy nieco lepsza od pierwszej?
Po dawce absurdu na scenę weszła Urszula, która wykonała swoje największe przeboje i rozśpiewała Operę Leśną w Sopocie. Tylko pogratulować kondycji i energii w pięknym wieku 64 lat. Zaskakująco dobrze wypadli też Vito Bambino i Ewa Bem.
Po KOLEJNEJ przerwie na autopromocję, na scenie pojawił się zespół De Mono, który najpierw nostalgicznie wykonał balladę "Kochać inaczej", by potem rozgrzać publiczność kawałkiem "Moje miasto nocą". Temu towarzyszyły przebitki na Sopot nocą, co było bardzo dobrym pomysłem.
Kolejną niespodzianką była współpraca Marcina Prokopa z WalusiemKraksąKryzysem i EMO, którzy zaśpiewali "Kocham Cię jak Irlandię" z repertuaru Kobranocki. Dziennikarz TVN wokalnie udzielił się tylko w kilku momentach, oddając pałeczkę swoim bardziej doświadczonym kolegom, co wyszło występowi na dobre. Potem rozgrzali zaś Sopot kawałkiem Human "Polski", podczas którego Prokop wystrzelił zimne ognie ze swojej gitary. Może i nieco tandetne, ale skuteczne. EMO wykonało jeszcze singiel "Nie mówiła nic", podtrzymując dobry poziom.
Potem Renata Przemyk z kawałkiem "Babę zesłał Bóg" wywołała spore zainteresowanie publiczności, a serce podbiła wraz z Natalią Przybysz. Panie wykonały razem utwór "Kochana" i był to bez wątpienia najbardziej emocjonalny występ wieczoru. Śmiało wygrał też w rywalizacji o miano najlepszego duetu trzeciego dnia Top of the Top Festival. Czapki z głów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Renata Przemyk feat. Igor Herbut - Kochana (Official video)
Po chwili melancholii zastrzyk energii zaserwowała nam Izabela Trojanowska z "Wszystko, czego dziś chcę". Ta podobnie jak Urszula, Bem i Ostrowska pokazała, że wiek to tylko liczba, a w muzyce liczy się serducho, porywając publiczność na podróż do przeszłości.
Finałowe pół godziny imprezy otworzyła nam Kaśka Sochacka z nostalgiczno-hipnotyzującym "Szumem", który definitywnie byłby bardziej na miejscu o np. godzinie 21:00, a nie 23:05, kiedy publiczność (a przede wszystkim widzowie) opadają już z sił. Nie mniej, niefortunna pozycja w line-upie nie zmieniła faktu, że Sochacka z zespołem (i gościnnym występem Vito Bambino) zaserwowali kolejny dobry występ tego wieczoru.
Do końca było już blisko i po wyjątkowo roztańczonym i króciutkim występie Julii Wieniawy (zagrała jeden kawałek), na scenie pojawił się Felicjan Andrzejczak z zespołem. Wokalista niestety swoją formą nie dorównywał swoim koleżankom po fachu, ale dobrze było usłyszeć trochę klasycznego rocka na zakończenie imprezy. Podczas nieśmiertelnego przeboju "Jolka, Jolka" gwiazdy TVN wdarły się na scenę, tym samym żegnając się z widzami po przydługim i definitywnie zbyt przegadanym trzecim dniu festiwalu.
Kamil Kacperski, Wirtualna Polska
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opisujemy historię wielkiego, amerykańskiego skandalu z menadżerem gwiazd, który wyłudził setki milionów dolarów. Jest o reakcjach na finał "Rodu smoka" i o filmie, który przebił "Pasję". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: