"Gierek" to bubel. Towarzysze filmowcy się nie postarali
Michał Koterski przytył do filmu o Edwardzie Gierku około 20 kg. To, niestety, jedyne przygotowanie do roli w jego wykonaniu. Za tak marną pracę usuwali kiedyś bumelantów z partii na zebraniu aktywu.
Mięso, jak zapowiada rządząca partia, zdrożeje wkrótce o 69 proc., masło o 50, cukier aż o 200, a ryż o 150. Nie, proszę się nie bać, to nie są zapowiedzi podwyżek na najbliższe miesiące (choć kto wie, przy szalejącej inflacji). Te podwyżki w 1976 r. zapowiedziała ekipa Edwarda Gierka. Skończyło się to wtedy buntem społecznym w Radomiu i innych miastach.
Wspominam o tym przy okazji premiery filmu "Gierek" w reżyserii Michała Węgrzyna, który to film wszedł w piątek do kin. Pierwszego sekretarza KC PZPR gra Michał Koterski, który do roli przytył o 20 kilo (kiedyś, aby tak przytyć, musiałby chyba kupować mięso spod lady albo w sklepach dla członków partii i milicjantów).
Propaganda sukcesu
Niełatwo pisać o tym filmie, bo postać Gierka wzbudza do dziś duże emocje, zwłaszcza wśród emerytów i w młodzieżówce partii Razem. Wiele starszych osób czuje ciepło i kołatanie w okolicach serca, słysząc wzmianki o pierwszym sekretarzu, a znudzona kapitalizmem lewicowa młodzież czuje "nostalgię" za PRL, którego nie znała.
Nie ma się co dziwić, bo za Gierka polski socjalizm w latach 1971-1975 wszedł w fazę modernizacji i względnego dobrobytu. Przypomnijmy: płace poszły w górę o 40 proc., ruszyła budowa mieszkań z wielkiej płyty, a w Tychach i Bielsku-Białej zaczęliśmy produkcję malucha (fiat 126p), a nawet fiata mirafiori. Do tego Gierek kazał zbudować dwupasmówkę Katowice-Warszawa, po której te polskie fiaty miały jeździć. W 1975 r. pierwszy sekretarz otwierał Dworzec Centralny w Warszawie. Powstały też Huta Katowice, Port Północny w Gdańsku, otwierano nowe kopalnie.
W Polsce skręcano kolorowe telewizory marki Jowisz i Rubin, powstały rozlewnie Pepsi i Coca-Coli, płynęły do nas banany z Kuby. Otwarto dewizowe sklepy Peweksu i Baltony. Paszporty turystyczne pozwalały na wyjazdy do Bułgarii, Rumunii czy Jugosławii. Zadbano też o rozrywkę: w TVP Macieja Szczepańskiego zagrała ABBA (1976), a w Sopocie Boney M (1979). Dla ludzi z PGR-ów Gierek organizował centralne dożynki. Polscy piłkarze ugrali zwycięski remis z Anglikami na Wembley.
Dlaczego Gierek był innym pierwszym sekretarzem niż Bierut i Gomułka? Bo komunizmu nie uczył się na kursie w Związku Radzieckim. Nastoletni Gierek był górnikiem we Francji (lata 1923-34) oraz później w Belgii (lata 1937-48). Mówił po francusku, stąd jego względne otwarcie Polski na Zachód.
Obok Gierka stała jego żona Stanisława (w filmie wciela się w nią Małgorzata Kożuchowska), obowiązkowo w kwiecistych sukienkach i z lakierowanym "tapirem" na głowie. Kreacje te przywoziła z Wiednia albo zamawiała w łódzkiej Telimenie. W takich strojach Gierek jeździł z żoną na gospodarskie wizyty w fabrykach i zakładach produkcyjnych oraz odpoczywać na Krymie.
Drożyna, kolejki, bony towarowe
Wszystko piękne. Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej. Przez jakieś pięć lat. Już w 1976 r. zaczęły się strajki i rozruchy w Radomiu i Ursusie, bo ludzie sprzeciwiali się zapowiadanym podwyżkom. Nawet górnicy na hołubionym przez Gierka Zagłębiu byli niezadowoleni z wprowadzonego trybu pracy ciągłej, po 6 dni w tygodniu, czasem na dwie zmiany pod rząd.
Już pod koniec lat 70. okazało się, że gierkowski system jest niewydolny. Kupowano licencje za dewizy, zadłużając Polskę w komercyjnych bankach na Zachodzie. Tymczasem centralnie planowana gospodarka socjalistyczna oznaczała marnotrawstwo, złe gospodarowanie, energochłonność, zacofanie, niewykształcone kadry i kradzieże. Produkowano wiele tzw. bubli; zaczęło się wyłączanie prądu w domach na wiele godzin.
ZOBACZ TEŻ: "Gierek" - zwiastun (Official Trailer)
Pożyczki, wynoszące ponad 24 mld dol. trzeba było spłacać. W efekcie cud gospodarczy zakończył się tzw. niedoborami, długimi kolejkami, listami zapisów na telewizory czy lodówki, a wreszcie wprowadzeniem kartek na m.in. cukier, mięso, masło i mąkę. Poparcie dla Gierka spadło z 80 do 20 proc.
Koniec końców 6 września 1980 r. funkcjonariusze partyjni podczas VI Plenum oskarżyli Gierka o spowodowanie zapaści gospodarczej i odwołali go ze stanowiska. Za niego przyszedł najpierw Stanisław Kania, a po nim Wojciech Jaruzelski. W grudniu 1981 r. Gierek został internowany.
Producent: bronimy Gierka, bo zadłużenie to mit
Gierek to - jak widać - postać niejednoznaczna, dla jednych dobry gospodarz ze Śląska, dla innych cyniczny partyjny karierowicz, który protestujących robotników nazywał warchołami, wpisał przyjaźń z ZSRR do konstytucji PRL i doprowadził polską gospodarkę do zapaści.
Opowieść o Gierku to opowieść o naszej historii i naszej pamięci. Powinna być zniuansowana i obiektywna, by oddać blaski i cienie tamtych lat. Czy udało im się twórcom filmu "Gierek"?
Producent Janusz Iwanowski zapowiadał już przed premierą: - Edward Gierek został skazany i potępiony, ale każdemu przysługuje prawo do obrony. Tej możliwości mu nie dano. My pokażemy od podszewki ten mit zadłużenia Polski: ile tak naprawdę wynosił dług, a także ile na koniec dekady Gierka wynosił wobec tego, jak dziś państwa są zadłużone. Widz będzie miał okazję wyrobić sobie opinię na ten temat: czy Gierek rzeczywiście zadłużył nasz kraj i czy ten dobrobyt był na lekkomyślnie zaciągnięty kredyt, czy nie.
Jak na tak ważny temat i kluczową dla współczesnych dziejów Polski postać film niestety się nie udał. Duża w tym wina obsadzonego w roli głównej Michała Koterskiego. Miał on przytyć do tej roli około 20 kg, ale to chyba jedyny wysiłek z jego strony. Koterski jest niestety słabym aktorem i nic się w "Gierku" nie zmieniło.
Dalej duka powoli, czy deklamuje swoje kwestie, będąc przy tym sztuczny i nieprzekonujący, całkowicie pozbawiony charyzmy. A jako że jest go na ekranie dużo - film razi amatorszczyzną.
Inna sprawa, że twórcy nie do końca wiedzą, jaki film chcieli nakręcić. Czy miała to być komedia, czy film historyczny, dramat polityczny, mało wiarygodny wykład o ekonomii socjalizmu, a może film sensacyjny (dodano tu wątek próby zbudowania bomby neutronowej przez generała Sylwestra Kaliskiego, ówczesnego rektora Wojskowej Akademii Technicznej).
W efekcie tego miszmaszu filmowi brakuje spójności. Zbyt często skręca on w stronę telenoweli. Zwłaszcza wtedy, gdy kochająca Stasia czeka z zupą na zapracowanego Edzia.
Dialogi są słabo rozpisane. Przykład? Proszę:
Stanisława: - Powiesz mi, co cię gryzie?
Edward: - A co ci będę gadał? Ciężki dzień w pracy miałem. To kwestie ekonomiczne.
Najlepsze w tym filmie są momenty komiczne (nie wiem, czy zamierzone, czy to nieświadoma autoparodia), z udziałem Cezarego Żaka jako Breżniewa, Sebastiana Stankiewicza jako towarzysza Maślaka (fikcyjnego, choć zapewne chodziło o Kanię) oraz Antoniego Pawlickiego jako rozhisteryzowanego generała Jaruzelskiego.
Świetny jest także Krzysztof Tyniec jako generał KGB (Tyniec to stara dobra szkoła Olgi Lipińskiej). Może gdyby film poszedł w stronę dobrze napisanej komedii o czasach komunizmu, byłaby z tego większa frajda.
Tymczasem twórcy, całkiem na serio, starają się za wszelką cenę wybielić Gierka. Przedstawiają go jako ślunskiego pierona, takiego, co to lubi zjeść roladę z modrą kapustą. Edek to w filmie swój chłop, taki nieco naiwny, rubaszny wujaszek, który chce zrobić z Polski drugą Jugosławię, odrywając ją od ZSRR (czy są na to jakieś historyczne dowody?). Edziu chce dobrze, ale wszyscy spiskują przeciw niemu: KGB, SB, MO, Jaruzelski i cwani zachodni bankierzy. To wizja rozbrajająco naiwna i nieprawdziwa.
Kto oczekiwał wielkiej rozprawy z historią PRL, filmu ważnego i doniosłego, ten się rozczaruje. Więcej prawdy jest w autentycznych kronikach filmowych z lat 70. Ten film to źle zrobiona rekonstrukcja historyczna, wyrób wybrakowany, filmopodobny, coś, co kiedyś nazywano "odrzutem z eksportu".