Twórcy filmu "U Pana Boga za miedzą": film promuje prowincję
Wchodzący w piątek na ekrany kin nowy film Jacka Bromskiego "U Pana Boga za miedzą" to nie tylko promocja podlaskiej prowincji, ale prowincji w ogóle i tęsknot za nią ludzi zmęczonych miastem i pośpiechem - uważają twórcy filmu.
"U Pana Boga za miedzą" opowiada o kolejnych perypetiach mieszkańców Królowego Mostu. W Królowym Moście rozpoczną się w przygotowywania do wyborów nowego burmistrza.
W rzeczywistości tę filmową miejscowość tworzy klimat kilku podlaskich miejscowości i miasteczek, m.in. Tykocina, Supraśla, Królowego Mostu, gdzie powstawały zdjęcia i rozgrywa się akcja filmu.
"Trzy filmy to tyle, ile trzeba" - powiedział w czwartek reżyser Jacek Bromski na konferencji prasowej w Białymstoku, po pokazie prasowym filmu "U Pana Boga za miedzą" pytany, czy będzie czwarta z serii komedii "U Pana Boga w ...". Poprzednie to "U Pana Boga za piecem" ( 1998), "U Pana Boga w ogródku" (2007) i najnowsza "U Pana Boga za miedzą".
Dodał, że Telewizja Polska chce, by teraz powstał serial - być może 13-odcinkowy. Zaznaczył jednak, że bez wsparcia finansowego to będzie trudne. Twórcy filmu liczą wciąż m.in. na wsparcie obiecane dawno przez władze samorządowe z województwa podlaskiego, które do tej pory nie zostało zrealizowane.
W filmie obok znanych i lubianych przez widzów księdza proboszcza (w jego roli Krzysztof Dzierma), komendanta policji (Andrzej Beya-Zaborski), Mariana Cielęckiego (Wojciech Solarz), Jerzego Bociana (Emilian Kamiński)
i Struzikowej (Małgorzata Sadowska) - pojawią się nowe postaci. To Staś Niemotko (Grzegorz Heromiński)
, zwany "Amerykanem", oraz Marina Chmiel (Agnieszka Kotlarska). Marina, atrakcyjna i samotna, przybędzie do Królowego Mostu, by zapoznać miejscową policję z tajnikami obsługi komputera. Z kolei Staś powróci w rodzinne strony po dwudziestu latach emigracji w USA.
Heromiński mówił dziennikarzom w Białymstoku, że to także jego prywatny "powrót" z USA do Polski i przypomniał, że od czasu "Kingsajzu" Juliusza Machulskiego nigdzie nie grał, przebywał w Stanach Zjednoczonych, gdzie nie zajmował się aktorstwem. Dodał, że gdyby miał inne propozycje filmowe,może serialowe nie wracałby do USA.
Bromski i aktorzy, m.in. Andrzej Beya -Zaborski i Agnieszka Kotlarska podkreślali, że dzięki podlaskim pejzarzom i klimatowi udało się wykreować w filmie świat, który cieszy się ogólną sympatią. Reżyser podkreślał, że ekipa filmowa była wszędzie w podlaskich miejsowościach przyjmowana z dużą sympatią i gościnnością.
Jacek Bromski powiedział, że kluczem do tego, że komedie "U Pana Boga..." zyskują sympatię widzów jest to, że filmy tworzą swego rodzaju - jak się wyraził - "mikrokosmos, gdzie są prawa boskie i naturalne oraz, gdzie dobro jest dobrem, a zło nie jest znowu takie złe". Dodał, że wręcz cały taki gatunek o prowincji rozwija się w filmie. Bromski powiedział, że ten film to też "tęsknota za prawdą, tęsknota do ziemi".
Autorem zdjęć do filmu jest Ryszard Lenczewski, a muzyki amerykański kompozytor czeskiego pochodzenia Ludek Drizhal.