Uwe Boll
Miejsce urodzenia: | Wermelskirchen, Niemcy |
Reżyser: | |
Scenarzysta: | |
Filmografia: |
Niemiecki reżyser i producent filmowy, znany głównie z ekranizacji gier komputerowych. Przeniósł na wielki ekran m.in. „Alone in a dark”, „Postal” oraz „BloodRayne”. Jego filmy są obiektem ostrej krytyki, zwłaszcza ze strony krytyków filmowych oraz fanów gier, których adaptacje reżyser tworzy.
Uwe Boll urodził się 22 czerwca 1965 roku w Wermelskirchen w Niemczech. W młodości używał taśm filmowych super 8 mm oraz kaset wideo. Studiował reżyserię filmową w Monachium i Wiedniu, a następnie literaturę, film oraz marketing i zarządzanie w Kolonii oraz Siegen. W 1995 roku obronił tytuł doktora literatury na Uniwersytecie Kolońskim. Jego pierwszymi pracami, które trafiły do szerszej dystrybucji, są filmy „German Fried Movie” (1991), „Amoklauf” (1992) i „Barschel – Mord in Genf?” (1993).
* W 1991 roku założył wraz ze swoim przyjacielem, Frankiem Lustigiem, spółkę BOLU GmbH.* W tym samym roku rozpoczął pracę jako reżyser i producent filmowy. Od 2000 roku sam reżyseruje i produkuje swoje filmy.
Reżyser największą sławę zdobył jako twórca ekranizacji popularnych gier video. Ma na swoim koncie m.in.: „Dom śmierci”, „Alone in the Dark: Wyspa cienia”, „BloodRayne”, „BloodRayne II: Deliverance”, „Dungeon Siege: W imię króla”, „Postal” i „Far Cry”.W planach ma także ekranizację przeznaczonej na konsolę Wii gry „Zombie Massacre”.
Mimo że w jego filmach występują gwiazdy pokroju Christiana Slatera czy Bena Kingleya, to produkcje firmowane przez Bolla rażą niedociągnięciami warsztatowymi, wpadkami logicznymi scenariusza i tanimi efektami. Twórca otrzymał przydomek "mistrza błędów" z uwagi na liczne niedociągnięcia, czy choćby nie zwracanie uwagi na podstawowe elementy cechujące grę.
Uwe Boll jest także pisarzem. Napisał dwie książki: „Wie man in Deutschland einen Film drehen muss“ (tłum. Jak zrobić film w Niemczech) i „Die Gattung Serie und ihre Genres” (tłum. Seriale i ich gatunki).
Prywatnie Boll jest mężem Leanne D. Chan. Para ma jedno dziecko.
Komentarze