Uwe Boll: Najbardziej znienawidzony reżyser świata

Uwe Boll: Najbardziej znienawidzony reżyser świata
Źródło zdjęć: © en.wikipedia.org/CCA 2.0/ Jeff Hitchcock

20.06.2014 | aktual.: 22.03.2017 17:09

Krytycy go nie znoszą i każdy jego kolejny film tradycyjnie mieszają z błotem, a widzowie w 2008 roku wystosowali nawet specjalną petycję, by Boll przestał wreszcie kręcić (w ciągu 6 lat podpisało ją ponad 355000 osób). Nic z tego.

- Jeśli ludzie mnie nienawidzą, to trudno – mówił Uwe Boll, uchodzący za jednego z najbardziej nielubianych reżyserów świata.

Krytycy go nie znoszą i każdy jego kolejny film tradycyjnie mieszają z błotem, a widzowie w 2008 roku wystosowali nawet specjalną petycję, by Boll przestał wreszcie kręcić (w ciągu 6 lat podpisało ją ponad 355000 osób). Nic z tego.

Wprawdzie reżyser twierdził, że jeśli pod internetowym apelem podpisze się milion widzów, zrezygnuje i odejdzie na emeryturę,* ale jego obietnice można włożyć między bajki.* Uwe Boll, 22 czerwca obchodzący 49. urodziny, jest po prostu uzależniony od własnego złego kina.


1 / 5

Reżyser z dyplomem

Obraz
© mat. dystrybutora

Pochodzący z Niemiec Boll już od dzieciństwa pasjonował się filmem – choć niektórzy widzowie nie będą w to skłonni uwierzyć, ukończył studia reżyserskie.

Studiował również ekonomię i literaturę,* w 1995 roku otrzymując dyplom doktora z tej ostatniej dziedziny.*

Kręcić zaczął już na początku lat 90. i od tamtej pory pozostaje (nad)aktywny zawodowo – zajmuje się pisaniem scenariuszy, reżyserią oraz produkcją filmów i reklam.

2 / 5

''Chcę robić dobre filmy''

Obraz
© en.wikipedia.org/CCA 2.0/ Jeff Hitchcock

Przeciwnicy Uwe Bolla nie są w stanie ukrócić jego reżyserskiego procederu, bo Niemiec swoje filmy finansuje z własnej kieszeni – założył dobrze prosperującą firmę Boll KG.

Zresztą większość z nich nie wymaga wysokiego budżetu. Co więcej, reżyser jest przekonany, że jego dzieła są godne uwagi.

- Chcę robić dobre filmy. Oczywiście, skupiam się na rozrywkowych produkcjach dla młodszej publiczności, a one z zasady nie podobają się krytykom, którzy wolą dramaty i arthouse – tłumaczył w jednym z wywiadów. - Ale zawsze staram się kręcić solidne kino.

3 / 5

Następca Leone i Lyncha

Obraz
© mat. dystrybutora

Choć na złośliwe docinki narażony jest już od dawna, Uwe Boll wciąż nie radzi sobie ze złą prasą.

Wyzywał nawet na pojedynek na ringu bokserskim swoich najbardziej zatwardziałych krytyków (odnosząc komplet zwycięstw przez nokaut). W dodatku, jak sam przyznał, wypowiada się na forach internetowych, stając murem w obronie swoich niesłusznie oczernianych produkcji.

Nic w tym dziwnego, skoro sam uważa się za godnego następcę Sergia Leone i Davida Lyncha...

4 / 5

Boll = klapa

Obraz
© Facebook

Przypomnijmy – to właśnie spod ręki Uwe Bolla wyszły takie filmy jak „Dom śmierci”, „BloodRayne”, „Alone in the Dark: Wyspa cienia”, „Dungeon Siege: W imię króla”, „Postal”, „Tunnel Rats” czy „Far Cry”.

Reżyser próbował również kupić prawa do ekranizacji dwóch hitowych gier, „Metal Gear Solid” i „World of Warcraft”, ale albo nie chciano z nim rozmawiać, albo odmówiono mu stanowczo.

W końcu nazwisko Bolla zawsze oznacza dotkliwą porażkę w box office...

5 / 5

Marzenia znienawidzonego reżysera

Obraz
© Facebook

Kolejne porażki zupełnie go nie zrażają. W końcu jeszcze w tym roku Boll wyprodukuje kilka filmów, a sam wyreżyseruje „Rampage 2”.I wierzy, że widownia wreszcie spojrzy na niego łaskawszym okiem.

- To jakiś fenomen, nie rozumiem tego. Dlaczego wspominają o mnie w każdej recenzji? Jeśli jakiś film im się nie spodoba, piszą: „Taa, ale mógł być gorszy, jeśli wyreżyserowałby go Uwe Boll”. A potem następują kolejne absurdy: „Kto reżyseruje nowy „Star Trek”? Uwe Boll powinien, wykończyłby całą serię” - bulwersował się.

- Mam nadzieję, że wkrótce ta zła passa się skończy. Wierzę, że w końcu ludzie powiedzą: „Może i zrobił kilka złych filmów, ale teraz kręci naprawdę dobre kino”. (sm/gk)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)