Trwa ładowanie...

"Winni" Netfliksa. Aktorski popis Jake'a Gyllenhaala. Nie będziecie mogli oderwać wzroku

Miłośnicy klaustrofobicznych thrillerów z pewnością kojarzą duńskich "Winnych". Na amerykańską adaptację kinowego hitu nie trzeba było długo czekać. Jake Gyllenhaal pokazał w niej swoje nieznane dotąd oblicze.

Jake Gyllenhaal w produkcji Netfliksa "Winni" Jake Gyllenhaal w produkcji Netfliksa "Winni" Źródło: Materiały prasowe
d2eyaqi
d2eyaqi

Joe Baylor (Gyllenhaal) jest na skraju załamania – od jakiegoś czasu siedzi na nocnej zmianie ze słuchawką w uchu i z napięciem na twarzy, oczekując na kolejne telefony znajdujących się w opałach mieszkańców najbliższej okolicy. Ta jest raczej nieciekawa, więc i dzwoniący szukają pomocy w wyjątkowo dramatycznych sytuacjach i okolicznościach.

Od początku wiadomo, że Joe nie jest w swoim żywiole. Uważa się za lepszego od siedzących tuż obok kolegów. Dla niego to tylko tymczasowe zajęcie, "na przetrzymanie" – przynajmniej do czasu, kiedy nie zostanie oczyszczony z zarzutów. Jest w końcu detektywem, w policyjnej hierarchii znacznie wyżej od zwykłego pracownika call center, i nie waha się używać tego argumentu w rzadkich rozmowach z nielicznymi kolegami.

Tymczasem tego wieczoru Joe odbiera telefon, który jeszcze bardziej wyprowadzi go z równowagi. Wszystko wskazuje na to, że były mąż porwał kobietę, pozostawiając ich wspólne malutkie dzieci same w domu. Joe próbuje więc równocześnie łączyć się z telefonami ofiary, domniemanego oprawcy, jak i ich starszej córki, operując ze swojego ciasnego pokoiku i wysyłając kolejno odpowiednie służby na miejsca zdarzeń. To nie będzie dla nikogo ani krótki, ani przyjemny wieczór.

ZOBACZ TEŻ: Winni | Oficjalny zwiastun | Jake Gyllenhaal | Netflix

Od premiery duńskich "Winnych" upłynęło zaskakująco niewiele czasu, aby prezentować światu niemalże kalkę tej samej historii w wersji amerykańskiej. Jak się okazuje, sprawy przyspieszyła pandemia i fakt, że Jake Gyllenhaal (właściciel praw do adaptacji) jako producent znalazł dokładnie 11 dni, by zrealizować ten projekt. Zaangażował do niego Antoine’a Fuquę, z którym wcześniej współpracował przy okazji "Do utraty sił", i Nika Pizzolatto ("Detektyw"). Mimo różnych covidowych przejść udało się doprowadzić "Winnych" do końca.

d2eyaqi

Efekt końcowy to mieszanka mocnego thrillera z jednym miejscem akcji, niczym w "Telefonie" czy "Locke’u", z domieszką gęstego "urban drama" – dziejącego się w zaludnionych betonowych dżunglach, jak w "Wolnym strzelcu" Dana Gilroya, również zresztą z Gyllenhaalem w roli głównej. Fuqua po raz kolejny udowadnia, że świetnie czuje się w takich historiach, z ograniczoną liczbą postaci, w ciasnych przestrzeniach miejskich, gdzie zło, agresja i brutalność są na wyciągnięcie ręki i mogą dosięgnąć dosłownie każdego. To idealne warunki do pokazania bohatera doprowadzonego do ostateczności, prezentacja ekstremalnej próby, która słabych może kompletnie złamać, a silnych utwierdzić w przekonaniu, że poradzą sobie w tym trudnym świecie.

W "Winnych" Joe prezentuje postawę godną największego zakapiora – aroganckiego, antyspołecznego, odrażającego, a odtwarzający tę rolę Gyllenhaal daje popis świetnego, intensywnego aktorstwa wynikającego z potrzeby, konieczności wręcz, ale i możliwości, jakie paradoksalnie przyniosło przymusowe zamknięcie.

Utrzymuje uwagę widza przez całe 90 min filmu, zmieniając lokalizację właściwie tylko jeden raz (nie licząc przerw na łazienkę), nie przebiera się, nie błaznuje. Za pomocą twarzy, gestów i modulacji głosu prowadzi tę historię w ciemność, odkrywając krok po kroku wszystkie tajemnice swoich rozmówców. I robi to koncertowo.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d2eyaqi
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2eyaqi

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj