Wystarczyła jedna kanapka. Opowiedzieli co się stało, gdy zobaczyły ich miliony widzów
To był przypadek. Ramy Youssef, aktor, który także jest reżyserem, był w Kopenhadze i z ekipą filmowców szukał odpowiednich miejsc do zdjęć. Zatrzymali się w niewielkim miejscu, by coś przekąsić. Będąc w mieście uważanym za centrum fine diningu, mogli kierować się w stronę gwiazdek Michelin, ale stanęło na... bułce z kurczakiem w panierce. Jeden kęs wystarczył, by Youssef zdecydował: to będzie bohaterka serialu.
Widzowie nagrodzonego ponad 20 statuetkami Emmy serialu "The Bear" zobaczyli, jak Marcus (w tej roli Lionel Boyce) w środku pustej i mroźnej Kopenhagi wcina słynną dziś kanapkę od Poulette. Potem Tik Tok "zrobił swoje". Dziś do Poulette, które nigdy nie miało żadnej reklamy, ustawiają się kolejki. Serial to była ich marketingowa lokomotywa.
Spotkałam się z Martinem i Jesperem, dwoma kucharzami, którzy założyli Poulette i szczerze przyznali mi: - Otworzyliśmy to miejsce, bo mieliśmy ochotę na pikantnego kurczaka, a nigdzie w Kopenhadze go nie mogliśmy znaleźć.
Mieszanka przypraw to oczywiście tajemnica, pracowali nad nią kilka tygodni i nie zmienili nawet o jotę do dziś. Pytam, ile kanapek zjadł Boyce, zanim nagrano ostatecznie ujęcie: "wystarczyła jedna" - słyszę w odpowiedzi.
Serial, który odmienił postrzeganie pracy w restauracji
Każdy, kto przepracował chociaż jeden dzień życia w gastronomii, wie, jak ciężki jest to kawałek chleba. Presja, tempo, wysiłek fizyczny, trudne środowisko, wymagane skupienie. Jeden fałszywy ruch, chwila nieuwagi i dzieje się katastrofa. "The Bear" (Disney+) to opowieść, która podpala pod widzami ogień, jak szef kuchni pod wielkim garem. Chwyta za gardło, nie daje odetchnąć.
Gdy poturbowany przez życie Carmy (wspaniały w tej roli Jeremy Allen White) postanawia otworzyć w Chicago restaurację, musi się zmierzyć z kosztami, brakami kadrowymi, ostrą rywalizacją w środowisku i własnymi traumami. Serial stał się przebojem (trzeci sezon był oglądany przez 1,2 miliarda minut) i wypromował takie gwiazdy jak Ayo Edebiri czy Ebon Moss-Bachrach. Ale skąd ta Kopenhaga?
Jeśli chcesz zobaczyć najlepszą kuchnię i skosztować najlepszego jedzenia na świecie, to właśnie ten kierunek. Restauracja Noma, założona przez chefa René Redzepiego, zrewolucjonizowała myślenie o jedzeniu i nadała nowy kierunek nordyckiej gastronomii. To nie są czcze słowa: Noma czterokrotnie zyskała tytuł najlepszej restauracji świata według "The World’s 50 Best Restaurants". Te odznaczenia stoją na półce tuż obok czerwonych tabliczek od Michelin. Przyglądam się im, tak jak bohater serialu "The Bear", który przyjeżdża tu, by odebrać najlepszą szkołę w życiu.
Annika de Las Heras, która jest od kilkunastu lat menedżerką tego miejsca, mówi mi, że od ludzi pukających do drzwi kuchni Nomy, nikt nie oczekuje doświadczenia.
- Wystarczy nastawienie, pasja i umiejętność pracy w zespole - przekonuje mnie, gdy zaskoczona zauważam, jak wiele młodych ludzi pracuje w tak renomowanym miejscu. Gdy odwiedzam kopenhaską Nomę, jest 10 rano, przy roboczych blatach uwija się kilkanaście osób. Wszyscy w granatowych fartuchach, czuję jakby za sekundę do tej kuchni miał wejść serialowy Carmy.
Fartuch w dłoń i do pracy
Serialowy Marcus staje na progu piekarni Hart, tam ma pobierać nauki trudnej sztuki wypieków. By dobrze poczuć klimat takiej pracy, aktor na trzy tygodnie przywdziewa fartuch. - Nie było żadnej taryfy ulgowej, przyjechał rano i było tyle pracy, że od razu musiał wziąć się do roboty - mówi mi Talia Richard-Carvajal, właścicielka Hart. Pytam, jak mu poszło przez ten czas. - Świetnie! Zatrudniłabym go - słyszę.
Jeszcze przed "wystąpieniem" w "The Bear" piekarnia była znana wśród smakoszy dobrych wypieków. Co sukces serialu zmienił? - Nic. Nie dodaliśmy żadnej "serialowej" pozycji do menu. Każdy, kto tu wejdzie, ma autentyczne doświadczenie, takie samo, jakie miał Marcus.
Jest taka scena w tym kopenhaskim odcinku "The Bear": Marcus po długiej podróży przez ocean, wyłania się ze stacji metra. Na pustym placu stoi jedna mała budka z hot dogami, podobno najstarsza w duńskiej stolicy. Gdy bierze pierwszego kęsa parówki w bułce, kiwa głową w milczeniu. Sama nie mogłam sobie też odmówić tej przyjemności, chociaż dziś przed małą białą budką stał długi ogonek. To pewnie ci, którzy widzieli serial opowiadający o kuchni, restauracji i jedzeniu jak nikt wcześniej.
Nowy, czwarty sezon serialu "The Bear" jest już w całości dostępny na Disney+.
Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski
Wyjazd do Kopenhagi odbył się dzięki zaproszeniu Disney+
Fenomen "Dept Q", który widziało pół świata, zaskakująco zabawne "Pod przykrywką" od Prime Video i krwawe, gangsterskie porachunki ze "Strefy interesów" SkyShowtime. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Mountainboard czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: