"Zmiennicy" mają 30 lat. Bareja zmarł, nim pojawiły się oskarżenia

"Zmiennicy" mają 30 lat. Bareja zmarł, nim pojawiły się oskarżenia
Źródło zdjęć: © East News

30 lat temu, 18 października 1987 r.u, wyemitowany pierwszy odcinek serialu, który błyskawicznie stał się ogromnym hitem.

"Zmiennicy" Stanisława Barei zachwycali doskonałą obsadą - w rolach głównych wystąpili Mieczysław Hryniewicz i Ewa Błaszczyk - świetnym, niezwykle zabawnym scenariuszem, nacechowanym licznymi aluzjami oraz błyskotliwymi zwrotami akcji.

Niestety, reżyserowi nie dane było doczekać premiery swojego dzieła. Zmarł kilka miesięcy wcześniej. Dlatego też nie mógł się bronić, kiedy po emisji jednego z odcinków zaczęto mu zarzucać, że żerował na pewnej katastrofie.

1 / 6

Drugi wybór

Obraz
© Filmpolski.pl

Chociaż dziś pewnie mało kto wyobraża sobie, by Ewę Błaszczyk w roli Katarzyny Pióreckiej mógł zastąpić ktoś inny, aktorka wcale nie była pierwszym wyborem reżysera. Początkowo planował powierzyć tę rolę Jadwidze Jankowskiej-Cieślak. Jak więc angaż trafił do Błaszczyk?

- Odpowiedź jest najprostszą z możliwych: ona po prostu nie chciała jej zagrać i nie zgodziła się na udział - zdradzała aktorka w wywiadzie na stronie Gdańskiego Klubu Szaradzistów "Neptun".

- Jacek [Janczarski - red.] pisał scenariusz ze Staśkiem Bareją. I wspólnie się zastanawiali, kto zamiast wspomnianej aktorki może wcielić się w tę podwójną rolę? Nagle reżyser Bareja powiedział: "No to może Ewa...". A ja taka zaskoczona zapytałam: "Ja... w komedii?...". A on mówi: "Ale ty tak tylko będziesz się przesuwać przez ekran". No to zgodziłam, ale z niejakimi obawami.

2 / 6

"Robi mi się trochę smutno"

Obraz
© Filmpolski.pl

Błaszczyk partnerował inny uznany aktor, Mieczysław Hryniewicz, wcielający się w Jacka Żytkiewicza. Oboje pracę na planie wspominali z nostalgią. Ale aktor wyznawał, że dziś serial ogląda z wyjątkową niechęcią.

- Nie jest już przyjemnie na siebie patrzeć, jak było się tak młodym. Robi mi się wtedy trochę smutno - tłumaczył w "Fakcie". - 30 lat minęło, a mi przybyło aż 30 kg.

– Ja nie przytyłam aż tyle, a ten czas wspominam jako przygodę – mówiła za to Błaszczyk. – Reżysera Staśka Bareję uważam za geniusza. Świetne rzeczy robił, ale był niedoceniany. Bardzo mnie to bolało. Przedstawiał ówczesną rzeczywistość w krzywym zwierciadle, ale miał wielką miłość do ludzi.

Obraz
© East News
3 / 6

Zmiana tytułu

Obraz
© East News

Niewiele osób wie, że początkowo serial miał nosić zupełnie inny tytuł - "Taksówkarze" albo "Taksówkarz".

- Tylko, że pod takim tytułem został już przecież wcześniej nakręcony bardzo znany film amerykański. Podjęto zatem decyzję o zmianie. Ale ja i tak mimo wszystko od początku mówiłam i nadal mówię na ten serial "Taksówkarz". Bo ci "Zmiennicy", niby mogą być, ale tak nie do końca - mówiła Błaszczyk w przywyołanym wywiadzie .

Tymczasem aktor Marcel Szytenchelm twierdził, że pierwotny tytuł zupełnie nie przypadł mu do gustu, o czym od razu powiedział reżyserowi.

- Mam cichą satysfakcję, że również dzięki mojej sugestii serial nazwano "Zmiennicy" - wyjawiał na stronie zmiennicy.com.

4 / 6

Marzenie o Barei

Obraz
© Forum

Wielu aktorów podkreśla, że granie u Barei było nie pracą, a prawdziwą przyjemnością. Marcel Szytenchelm, grający Mariana Koniuszkę, mówił na przykład:

- Jako początkujący aktor marzyłem nie o roli Hamleta, tylko chciałem zagrać w filmach Stanisława Barei. Znałem jego twórczość doskonale, każdy jego film przed "Zmiennikami" oglądałem kilkanaście razy - wspominał w wywiadzie dla portalu zmiennicy.com.

Gdy usłyszał o śmierci reżysera, nie krył rozpaczy - zwłaszcza że bardzo chciał, by ich współpraca nadal trwała.

- A co do roli samego Mariana Koniuszki, to zagrałem tę postać dokładnie tak, jak nakreślił ją reżyser. Był bardzo zadowolony z naszej współpracy - dodawał.

- Po telewizyjnej kolaudacji serialu pogratulował mi roli i zapewnił, że trafiłem do jego "stajni". Miałem zagrać w jego następnych filmach. Niestety, nie dotrzymał słowa... Jego śmierć przerwała naszą wspaniale zapowiadającą się współpracę. Szkoda…

5 / 6

Poświecenie dla roli

Obraz
© Materiały prasowe

By zagrać u Barei, na pewne poświęcenia gotów był także Piotr Pręgowski, wcielający się w Tajlandczyka Krashana.

- U Barei zagrałem epizod w "Misiu", także się już znaliśmy. Początkowo widział w tej roli autentycznego cudzoziemca, ale ponieważ miał złe doświadczenia, a i względy finansowe odegrały tu niebagatelną rolę (Afroamerykanin by więcej zarobił), więc zwrócił się z propozycją do mnie - opowiadał w "Tygodniowym Magazynie Ilustrowanym".

Pręgowski nie odmówił, nawet kiedy usłyszał, że do roli będzie musiał pozwolić wyskubać sobie brwi oraz zagrać z pomalowaną twarzą.

6 / 6

"Żerowanie na tragedii"

Obraz
© Filmpolski.pl

W maju 1987 r., kilka miesięcy przed emisją serialu, doszło do katastrofy. Samolot "Tadeusz Kościuszko" rozbił się w Lesie Kabackim. Zginęły 183 osoby. Niespodziewanie reżysera oskarżono o żerowanie na tej tragedii.

- W odcinku "Safari" jest scena z kołem odpadającym od startującego samolotu. Kilka kolejnych scen ilustruje chaos panujący w ówczesnym lotnictwie cywilnym i każe wątpić w sprawność techniczną samolotów - czytamy w magazynie "Nostalgia".

- Na podstawie tego fragmentu oskarżono reżysera na wizji, że żeruje na tragedii. Wcześniej te sceny zostały usunięte z filmu, by nie urazić bliskich ofiar katastrofy, ale kontrowersyjne fragmenty odtworzono specjalnie na potrzeby telewizyjnej dyskusji, która była rodzajem medialnego linczu na nieżyjącym reżyserze.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (64)