"Wmawiali mi, że nie jestem ani ładna, ani zgrabna"
Anna Dereszowska wychowywała w męskich towarzystwie. Najbliżsi nie raczyli ją komplementami, raczej wbijali szpilki dotyczące jej wyglądu. Ona sama też nie przepadała za swoim lustrzanym odbiciem.
- Zawsze byłam dziewczynką zakompleksioną. Pewnie dlatego, że kuzynostwo i starszy brat skutecznie wmawiali mi, że nie jestem ani ładna, ani zgrabna. I ta "Dziunia-kombinezon", jak mnie nazywali, ciągnie się za mną. Byłam pulchna i miałam szarobury kombinezon na narty, który dostałam od rodziców. Nie znosiłam go. Tak naprawdę pomyślałam, że wszystko jest ze mną ok, gdy urodziłam Lenkę - opowiadała w rozmowie z "Claudią".
Anna Dereszowska miała wtedy 27 lat, jednak i później zmagała się z nie najlepszą samooceną.
- Nawet świadomość, że się mężczyznom podobam, powiem więcej, że czasami potrafię to wykorzystać, nie zmienia mojego widzenia siebie. Nie ma poranka, żebym się nie obudziła z myślą: "O Jezu, czemu ja czegoś ze sobą nie zrobię?" - mówiła w "Zwierciadle".