Trwa ładowanie...

Zwiedzamy fabrykę czekolady Willy'ego Wonki

Zwiedzamy fabrykę czekolady Willy'ego Wonki
d4xcukh
d4xcukh

Już od najbliższego piątku zagościmy w wielkiej fabryce słodkości Willy’ego Wonki. Poznamy Charliego i resztę szczęśliwców, którzy wygrali złote bilety otwierające drzwi do tej fabryki marzeń. A jak ona wygląda od środka?

Zacznijmy od wnętrz. Po wejściu po 20 stopniach na małą platformę widokową, patrząc w dół widzimy Halę Orzechową. Wielka, okrągła sala, pomalowana na błękitno i biało, której podłoga opada w kierunku ziejącego pośrodku otworu. To tutaj wiewiórki wyrzucają łupiny od orzechów – i kłopotliwe dzieci, jeśli są niegrzeczne.

WILLY WONKA OPROWADZA. UDAJ SIĘ Z NIM NA WYCIECZKĘ! Same wiewiórki siedzą na małych niebieskich stołeczkach ustawionych wzdłuż obwodu sali. Nad nimi znajduje się mnóstwo splątanych rurek. Z tych rurek wypadają orzechy laskowe i lądują na małym pasie transmisyjnym przesuwającym się przed uważnymi wiewiórkami. Dwie futrzane łapki chwytają orzech i potrząsają nim przy uchu. Jeśli jest dobry, zostaje rozłupany, jądro orzecha zostaje zachowane, a rzucona przez ramię łupina ze świstem znika w ziejącej dziurze.

- Mamy 40 wiewiórek, które trenowaliśmy miesiącami! - wyjaśnia legendarny producent Richard Zanuck ("Planeta małp", "Szczęki"). To niesamowite, że się udało – wiewiórki mają zakres koncentracji komara! Będziecie zdumieni gdy zobaczycie film." Czterdzieści wiewiórek? Ale czy tu nie ma 96 stołków? "Wyćwiczyliśmy 40 do bliskich ujęć, - śmieje się Zanuck. Dalszy plan będą stanowiły animowane i komputerowo stworzone wiewiórki.

d4xcukh

Hala wynalazków wygląda nawet bardziej imponująco. Gdziekolwiek spojrzeć wiszą bańki i plątanina rurek, a sznury lampek– pomarańczowe, niebieskie, różowe – migają jak setka świątecznych...

choinek. Zbiornik w kształcie ogórka to maszyna do produkcji dropsów, a rurki prowadzą do wielkiej kadzi pełnej zielonej wody. 20 kroków dalej trafiasz na ogromną podwieszoną kulę. Wytryska z niej roztopiona czekolada, wypełniając zbiornik poniżej, podczas gdy robot wyposażony w wielkie łopoczące skrzydła studzi parujący płyn. A tu stoi maszyna produkująca gumę do żucia, którą Violet (Annasophia Robb) podstępnie zje, a jej wyskok spowoduje, że spuchnie ona jak balon w kształcie dziewczynki.

Obok jest czekoladowy pałac. Choć zrobiony z gipsu pomalowanego na ciemny, smakowity brąz, aby przypominał raj dla miłośnika czekolady, wygląda odpowiednio królewsko z solidnymi słupami, ozdobnymi łukami, przepięknymi figurkami i oczywiście gigantycznym tronem. Imponujące dekoracje, na których widok oczy wyskakują z orbit i ślinka cieknie, mają ilustrować historię opowiadaną przez Dziadka Joe'ego jego wnukowi Charliemu (Freddie Highmore): otóż hinduski książę zbudował ten pałac dla Willy'ego Wonki (Johnny Depp), który nie chce go zjeść, nawet gdy zaczyna się roztapiać.

d4xcukh

Wychodzimy na zewnątrz, a przed nami najbardziej imponujący widok ze wszystkich. Scenograf Alex McDowell i jego zespół zbudowali od zera miasteczko -sieć krzyżujących się ulic, wzdłuż których stoją rzędy szeregowych domków. I to regularne, trójwymiarowe domy, a nie stnadardowe filmowe makiety – mówimy tu o prawdziwych cegłach i cemencie oraz oknach, przez które można zajrzeć, żeby zobaczyć meble i schody. Po mieście rozrzucone są różne punkty usługowe – kioski z prasą, rzeźnik, fryzjer, piekarnia, lombard, jubiler i sklep z rowerami – oraz takie detale jak skrzynki pocztowe i automaty z gumą do żucia. Niebo przecinają kable telefoniczne, a samochody stoją przytulone do zaśnieżonych chodników.

- Rozmiary tej dekoracji przekraczają skalę wszystkiego, co kiedykolwiek zrobiłem - mówi McDowell, lekceważąc nawet naturalnej wielkości terminal lotniska, jaki wykonał do filmu "Terminal" Stevena Spielberga. Pomysł polegał na tym, żeby stworzyć kombinację europejskich, brytyjskich i północnoamerykańskich miasteczek... przemysłowych, które istniały gdzieś pomiędzy rokiem 1930 a 1990. Miasto jest też bardzo wystylizowane. Próbowaliśmy dotknąć granicy między fantazją i rzeczywistością.

Na końcu miasta, trochę odosobniony i bardzo bliski zawalenia, stoi dom rodziny Bucketów. Chyli się niebezpiecznie na lewo, a zbudowany jest z poczerniałych cegieł. W dachu widać wielką dziurę, a komin przekrzywia sie jak wieża w Pizie. Jeśli staniesz przy frontowych drzwiach i spojrzysz wgłąb ulicy (wymuszona perspektywa), zobaczysz budynek, stojący na przeciwnym krańcu miasteczka, górujący nad wszystkim wokół. To tajemnicza fabryka czekolady Wonki, posępna, gotycka i potężna.

d4xcukh

Albo taka się wydaje. Budynek który próbujemy dojrzeć w rzeczywistości ma 15 stóp wysokości i jest jednowymiarowy, a wymuszona perspektywa stwarza iluzję wyłaniającej się fabryki. Żeby zobaczyć oryginał trzeba przejść kilkaset metrów do miejsca, gdzie Mc Dowell i jego ekipa zbudowali naturalnej wielkości wejście do fabryki: gigantyczną bramę z kutego żelaza, rozciągający się za nią brukowany dziedziniec, czarne ściany fabryki, wyrastające ponad i po bokach łukowatego wejścia. Brakuje jedynie buchających dymem kominów fabryki – ale one zostaną dodane później, z pomocą kilku natchnionych komputerowych trików.

W tej chwili na dziedzińcu roi się od ludzi. Tim Burton przechadza się wokół w długim, brązowym płaszczu, ciemnych okularach i czarnym berecie. Wydaje dyspozycje przez mikrofon, żeby mieć pewność, że liczni statyści i ekipa techniczna go słyszą, a jego głos brzmi łagodnie i spokojnie pomimo deprymującej publiczności i zachmurzonego nieba. Burton czeka na przejaśnienie. Gdy nadchodzi, zalewając nagle dziedziniec ostrym słońcem, krzyczy "Akcja!".

Ludność miasteczka faluje pod bramą, depcząc skrzący się śnieg. Brama otwiera się i pięcioro dzieci w towarzystwie opiekunów występuje naprzód. W ich dłoniach lśnią złote talony, klucze otwierające podwoje fabryki czekolady Willy'ego Wonki.

d4xcukh

Powoli drepczą przez dziedziniec, niepewni co ich czeka. Zatrzymują się 20 jardów od samej fabryki, szeroko otwartymi oczami patrząc jak drzwi otwierają się, odsłaniając czerwono-złote zasłony, które szeleszcząc, same rozsuwają się, ukazując niesamowity tłum zabawek. Mechaniczne marionetki tańczą i śpiewają. Cukierki wirują. Koła się obracają, a ich kalejdoskopowe kolory zlewają się i oddzielają. A nad tym wszystkim dominuje metaliczna, dynamiczna melodia: "Willy Wonka, Willy Wonka…".

Burton uśmiecha się, a stojący z boku Zanuck śmieje się, ściskając kubek z kawą. Tymczasem dzieci gapią się zadziwione na fajerwerki, które zaczynają strzelać i skwierczeć – Catherine Whells wysyła w górę kaskady iskier w miarę jak snopy pomarańczowych płomieni wystrzeliwują w niebo.

Gdy piosenka o Willym Wonce osiąga punkt kulminacyjny, a fajerwerki wybuchają, z podłogi wynurza się tron Ale tron jest pusty. Milczenie zawisa ciężko w powietrzu. Gdzie jest Wonka? W jaki sposób się pojawi? Zapytani o to później po południu nie zdradzą tego ani Burton, ani Johnny Depp. Jest tylko jeden sposób, żeby się dowiedzieć – oczywiście obejrzeć film. WILLY WONKA OPROWADZA. UDAJ SIĘ Z NIM NA WYCIECZKĘ!

d4xcukh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4xcukh