Trwa ładowanie...

Podróż do wnętrza siebie. Lena Góra o roli w filmie "Roving Woman"

Kalifornijskie pustynie, wiatr we włosach i poczucie niczym nieskrępowanej wolności. Oglądając film "Roving Woman" (w kinach od 21 kwietnia), można niemal doświadczyć tego wszystkiego wraz z tytułową bohaterką. I chyba o to właśnie w nim chodzi – o doświadczanie, odczuwanie i życie naprawdę. O tym wszystkim rozmawiałam z odtwórczynią tytułowej roli, Leną Górą.

Współpraca reklamowa z Galapagos Films
 Źródło: materiały partnera
d3uuzxu
d3uuzxu

Takiego filmu w rodzimym kinie jeszcze nie było. Choć "Roving Woman" kręcono w otoczeniu kalifornijskich pustyń, to nie ma nic wspólnego z amerykańskimi produkcjami. Za jego powstanie odpowiada polska ekipa z debiutującym w roli reżysera Michałem Chmielewskim na czele. Mimo amerykańskich krajobrazów ten obraz jest utrzymany w bardzo kameralnym, europejskim stylu. I choć może zabrzmi to kontrowersyjnie, jest bardzo kobiecy. Choć akcja dzieje się w trakcie podróży, to nazwanie "Roving Woman" filmem drogi byłoby jednak zbytnim uproszczeniem. Przemierzanie bezkresnej pustyni nie jest celem samym w sobie, a jedynie pozwala tytułowej bohaterce zrozumieć swoje emocje, pragnienia i potrzeby. O kulisy powstawania tej wyjątkowej produkcji zapytałam aktorkę wcielającą się w postać głównej bohaterki i zarazem autorkę scenariusza do filmu, Lenę Górę. Opowiedziała mi o magii podróżowania, o samotności, która czasem jest potrzebna i konstruktywna, a także o duchowej patronce tego projektu, która – podobnie jak Sara – pewnego dnia wyruszyła w daleką podróż, trwającą po dziś dzień.

 materiały partnera
Źródło: materiały partnera

Agnieszka Adamska, Wirtualna Polska: Twoją bohaterkę poznajemy w bardzo trudnym dla niej momencie. Zostaje wyrzucona z domu przez partnera, bez rzeczy osobistych ani pieniędzy, stoi przed wejściem w szpilkach i wieczorowej sukience i nie ma dokąd iść. Jednak nie wiemy, co sprawiło, że znalazła się w takiej sytuacji. Czy tak enigmatyczna postać była dla ciebie wyzwaniem? 

Lena Góra: Każda postać, którą gram, jest dla mnie wyzwaniem, bo muszę ją urodzić, stworzyć, musi istnieć naprawdę. Sarę zbudowałam na podstawie małej, kilkuletniej dziewczynki. Wiedziałam, że Sara musi mieć dużą dozę delikatności, ale jednocześnie nie chciałam, żeby moja bohaterka była głupia. Zastanawiałam się, kto jest taki szczery, prawdziwy, patrzy na świat z szeroko otwartymi oczami i zachowuje się dokładnie tak, jak chce. Odpowiedź znalazłam podczas przymiarek kostiumów. Przymierzałam akurat buty w jednym z kalifornijskich lumpeksów – zresztą te, które potem zagrały w filmie – i podbiegła do mnie taka malutka dziewczynka, miała może 5 albo 6 lat. Stanęła nad moimi butami, które leżały na podłodze, spojrzała na mnie i w ogóle nie miała zamiaru odejść. Zachwyciło mnie to, że ona po prostu robiła, co chciała, działała instynktownie, z serca. Stała tak, patrzyła mi w oczy i w ogóle się nie "wstydziła". My, ekhm, dorośli, mamy mnóstwo barier i zahamowań, wstydu, a dzieci nie mają nawyków kulturalno-społecznych i robią to, co chcą. Co więcej, nie oceniamy ich za to. Taka właśnie jest Sara. I dlatego może być przez dorosłego widza oceniana jako może zbyt ufna i naiwna.

d3uuzxu

A co do tego mocnego początku filmu, o którym wspomniałaś – myślę, że to jest fajna rzecz, żeby rozpocząć film od takiej mocnej sceny wyrzucenia z domu, bo to jest dla bohaterki wielkie bum, które kasuje jej przeszłość i zmusza do restartu.

Mimo kryzysu życiowego Sara zapewnia wszystkich napotkanych ludzi, że jest w szczęśliwym związku. Trudno jej przyznać się do pomyłki? 

Dobre spostrzeżenie. Sara próbuje sobie z tym odrzuceniem radzić na różne sposoby. Niektóre kobiety po rozstaniu koloryzują rzeczywistość, koją się przez wyparcie. Inne czują potrzebę dowalenia byłemu partnerowi poprzez opowiadanie na jego temat bajek. Osobiście mogę przyznać, że nigdy nie zdarzyło mi się nic trudniejszego niż rozpad związku. To jest zawsze bardzo trudne do przejścia – zwłaszcza jeśli ktoś zostawi ciebie, to wraz z relacją burzy się cały świat, który budowałaś razem z nim, w oparciu o niego, o "was". Myślę, że w takich sytuacjach uruchamia się bardzo wiele mechanizmów obronnych – włącznie z zaprzeczaniem i mówieniem o nim różnych niestworzonych rzeczy. Ale najważniejsze jest to, że Sara nie błaga swojego faceta o powrót, nie pada przed nim na kolana, tylko postanawia po prostu zostawić go w cholerę i iść przed siebie, choć nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że to najlepsza możliwa decyzja. Kiedy ja w swoim życiu mówiłam sobie: "Basta!" i robiłam odważny krok w nieznane, świat się przede mną otwierał w niesamowity sposób. Często po latach myślę sobie: "Boże, gdyby to się nie skończyło, ominęłoby mnie tak wiele rzeczy". Tak to działa, tylko trzeba się odbić i polecieć.

Twoja bohaterka podejmuje podobną decyzję, a kradzież samochodu jest początkiem wielkiej podróży po kalifornijskich prowincjach, podczas której odbywa też podróż do wnętrza siebie. Jednak pojawiają się także gorzkie refleksje – Sara uświadamia sobie, jak bardzo jest samotna. 

To bardzo duża i ciężka rzecz – gdy nagle poczujesz się tak totalnie sam czy sama. Myślę, że nie każdy miał okazję tego doświadczyć, bo wiele ludzi ma rodziny i bliskich, którzy ich od zawsze wspierają. Od tego chyba jest instytucja rodziny – żeby nas ochronić przed samotnością. Potem tworzymy sobie swój nowy system rodzinny, robimy swoje dzieci, znajdujemy partnerów i często trzymamy się ich kurczowo – nawet wtedy, gdy w ogóle nie działają. Bardzo boimy się osamotnienia i wyobcowania, wolimy być w gównianym związku niż sami. W filmie "Roving Woman" chcieliśmy przyjrzeć się perspektywie samotności i nawet trochę ją oswoić, zdekodować, bo może się okazać, że to, co nas tak totalnie przeraża, może być furtką do nowego, niesamowitego świata. 

d3uuzxu

O tym jest ta historia. Nie skupiamy się w filmie na tłumaczeniu przeszłości Sary. Może ma jakichś znajomych, może nie, najważniejsze, że jednak decyduje się do nich nie iść. A może przez to, że jest trochę aspołeczna i nie daje sobie rady w relacjach z otoczeniem, zdecydowała się na ucieczkę. Zależało mi na tym, żeby jej reakcje były szczere, prawdziwe i naturalne, takie ze środka, intuicyjne. Sara w tym przełomowym momencie jest nie tylko sama, ale także pozbawiona wszystkiego, co wydaje się niezbędne – domu, ubrań, pieniędzy, telefonu, samochodu. Czyli ziszcza się to, co dla większości z nas wydaje się koszmarem, ale paradoksalnie właśnie wtedy ona przestaje się bać, bo właściwie nie ma już nic do stracenia.

 materiały partnera
Źródło: materiały partnera

Patrząc na twoją bohaterkę, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jadąc przez amerykańskie bezdroża, czuje się naprawdę szczęśliwa. Nie ma nic, ale jest wolna. 

Tak. Ja sama zauważyłam, że im jestem starsza, tym bardziej uświadamiam sobie, że dorosłość to tak naprawdę ciąg dalszy naszego dzieciństwa. Różnica polega tylko na tym, że gdy nazwiemy się "dorosłymi", zaczynamy grać w tę grę w pozy i konwenanse, jakiej nauczyło nas społeczeństwo czy media. Dorośli są dalej malutcy, tylko że mają całą listę zakazów, nakazów i powinności. Ostatnio zorientowałam się, że słowo "powinienem" pochodzi od słowa "wina". Powinienem, bo jak nie, to jestem obarczony winą – to jest najgorsza blokada, która krępuje nas, jak smycz. Powinienem być poważny i dorosły, czyli nie pozwolę sobie na spontaniczną radość, bo w moim wieku nie wypada. Gdybyśmy wszyscy mogli zerwać się z tych smyczy i ruszyć przed siebie! To jest właśnie ta wolność, której doświadczyła Sara – pozostawiła za sobą wszelkie powinności, przypomniała sobie, jak to jest doświadczać radości z każdej chwili, otworzyła się na świat. Wielokrotnie przeżyłam coś takiego i wiem, że w tej samotnej podróży jest wielka siła i nowa jakość. Poczucie wolności ma też, wydaje mi się, dużo wspólnego z ruchem. Ciepło powietrza liżące cię po policzkach, szum wiatru, stukot kół…

d3uuzxu

Zadedykowaliście ten film zaginionej ponad 50 lat temu artystce muzycznej, Connie Converse. Co łączy tę postać z twoją bohaterką?

Dalsze losy mojej bohaterki są nieznane, a czas który przeżywa nie jest nigdzie zapisany, zarejestrowany, nikt jej nie widzi, w sumie może to wszystko być tylko jej snem – podobnie jak Connie, która zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach i do dziś nie została odnaleziona. Wiele osób ma nadzieję, że ona żyje, tylko miała tak dość fermentowania się w społeczeństwie, że zniknęła z niego z własnej woli. Connie pisała też w listach pożegnalnych o ludziach, którzy żyją według schematów, tak jakby grali w grę z jasno określonymi zasadami. Ona, jak większość myślicieli czy delikatnych ludzi, zastanawiała się, co my wszyscy robimy na tym świecie. Może w pewnym momencie już nie dała rady i pojechała przed siebie. Najbardziej zafascynował nas w niej ten niebyt, zawieszenie w czasie, które trwa do dziś. Nikt nic o niej nie wiedział, ten okres nie zapisał się w żaden sposób w jej historii, więc powstaje pytanie, czy w ogóle istniał. To budzi wiele refleksji. Jeżeli nikt cię nie widzi, nikt o tobie nie myśli, nikt nie robi ci zdjęcia, to czy ty w ogóle istniejesz? To jest bardzo ciekawa rozkminka, którą sama zaczęłam rozpracowywać, spędzając samotnie czas na tej pustyni i przygotowując się do roli. 

Connie jest raczej dobrym duchem towarzyszącym powstawaniu tego filmu. "Roving Woman" to tytuł jednej z jej piosenek i ważne były dla nas też jej teksty. Jej głos jest gdzieś tam w powietrzu, na pustyni i prowadzi Sarę. Może kiedyś Sara poprowadzi tak kogoś innego.

d3uuzxu

Można powiedzieć, że "Roving Woman" to twój autorski projekt. Nie tylko wcieliłaś się w główną rolę, ale także stworzyłaś scenariusz tego filmu. Czy właśnie Connie była dla ciebie inspiracją, czy może pomysł na twoją bohaterkę narodził się na bazie własnych przeżyć? 

Myślę, że przy pracy nad scenariuszem główną rolę odegrały moje przeżycia, bo spędzałam tak dużo czasu - sama, jadąc przez pustynie. Wtedy często myślałam sobie, jak fajnie by było opowiedzieć historię o tych niesamowitych bezdrożach z perspektywy kobiety i z perspektywy polskiej rzeczywistości, bo jestem Polką. Kalifornijskie pustynie zazwyczaj są pokazywane w filmach w bardzo barwny, plastyczny, amerykański sposób. Ja chciałam uchwycić te bezdroża takie, jakie je wtedy widziałam: dziwne, brzydkie, piękne, brudne, trudne. Dlatego tak się ucieszyłam, gdy znalazłam ekipę, która czuła moją wizję – montażystę Przemysława Chróścielewskiego, dźwiękowca Marcina Lenarczyka, operatora Łukasza Dziedzica i przede wszystkim reżysera Michała Chmielewskiego, dla którego ten film był debiutem. Michał to wyjątkowy twórca. Ma w spojrzeniu delikatność, uważność, spokój i ufność. Zaprosiłam go do współpracy i zaczęliśmy razem pisać scenariusz. Myślę, że w tej historii jest dużo osobistych przeżyć i doświadczeń nas obojga. Oboje musieliśmy znaleźć swoją opowieść, często przemierzając te pustynne bezdroża samotnie. To nas połączyło i chcieliśmy o tym opowiedzieć. 

 materiały partnera
Źródło: materiały partnera

"Roving Woman" to dość nietypowa produkcja. Przeczytałam w jednym z artykułów, że wasz film powstawał po części spontanicznie, a w fabule znalazły się też postaci i sceny spoza scenariusza. 

Tak. W niektórych scenach pojawiają się ludzie, którzy najpierw w ogóle nie wiedzieli, że byli nagrywani. Oczywiście, potem się o tym dowiedzieli i dostaliśmy ich zgodę. Na przykład scena z telefonem do mamy była kręcona z ukrytymi kamerami. Kobieta, którą moja bohaterka prosiła o pożyczenie telefonu, nie wiedziała wtedy, że jest filmowana, więc jej reakcja była prawdziwa i naturalna. Sara jest delikatna i infantylna i, podobnie jak Connie, nie ma super skilla w rozmowach z nieznajomymi. Gdybym to ja była w takiej samej sytuacji i miałabym poprosić kogoś o telefon, to bym wyszła i od razu ogarnęła temat, ale dla Sary było to dużo trudniejsze.

d3uuzxu

Więc tę scenę próbowaliśmy nakręcić cały dzień i nikt nie chciał pożyczyć telefonu Sarze. Zgodziła się dopiero ta kobieta, której zaproponowałam swoje kluczyki do samochodu, żeby czuła się bezpiecznie, jak będę dzwonić. Ta scena jest dla mnie tak przejmująca właśnie dlatego, że nie jest reżyserowana, wydarzyła się naprawdę. Ona słyszała rozmowę mojej bohaterki z matką i dowiedziała się z kontekstu, że ma ona poważne problemy. Poczułam się totalnie rozwalona, gdy oddałam jej telefon, a ona powiedziała z szerokim uśmiechem: "Have a nice day!". To są prawdziwe dary od życia, których nie wymyślisz ani nie napiszesz, bo już sam pomysł o takiej scenie sprawia że myślisz: "Nikt by się tak nie zachował, ta kobieta na pewno miałaby w sobie choć trochę współczucia…". No, ale tak właśnie powstawał nasz portret Ameryki…

"Roving Woman" to film o samotności, ale też o pragnieniu bliskości i poszukiwaniu celu w życiu. Jak sądzisz, jaką lekcję wyciągnęła z tej podróży twoja bohaterka? 

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie bez zdradzania zakończenia. Może powiem, że ta finałowa scena nie jest skończona, bo nie chcieliśmy zdecydować, jak zakończy się podróż Sary. Każda z postaci, którą spotyka na swojej drodze jest jej nauczycielem i z nimi ona jakoś naturalnie się rozwija. Dopiero w przestrzeni montażowej ustaliliśmy, co się tak naprawdę wydarzy. W rezultacie Sara podejmuje decyzję, którą polecam każdemu… Poznać samego siebie, może nawet zacząć się lubić i nie szukać zbawienia wyłącznie w drugiej osobie, choć tak naturalnie nam to przychodzi.

d3uuzxu

Polecam też ukraść samochód chociaż raz w życiu! (Śmiech)

ROVING WOMAN - zwiastun, w kinach od 21 kwietnia

 materiały partnera
Źródło: materiały partnera
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Współpraca reklamowa z Galapagos Films
d3uuzxu

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3uuzxu