Roy Scheider: Do samego końca nie zrezygnował z aktorstwa

Roy Scheider: Do samego końca nie zrezygnował z aktorstwa
Źródło zdjęć: © mat. dystrybutora

Zdobył nominację do Oscara za „Francuskiego łącznika” i „Cały ten zgiełk”, ale największą popularność przyniosła mu rola szeryfa Martina Brody'ego w kultowych już "Szczękach” Stevena Spielberga.

Zdobył nominację do Oscara za „Francuskiego łącznika” i „Cały ten zgiełk”, ale największą popularność przyniosła mu rola szeryfa Martina Brody'ego w kultowych już "Szczękach” Stevena Spielberga.

Tak naprawdę Roy Scheider chciał być bokserem – aktorstwem zainteresował się stosunkowo późno, ale kiedy po raz pierwszy trafił na scenę, zrozumiał, że już nigdy jej nie opuści. Kamera go kochała, widzowie uwielbiali, a krytyka hołubiła.

Nawet kiedy zaczął podupadać na zdrowiu, nie zrezygnował z pracy. W 2007 roku przyjechał do Krakowa, by wziąć udział w zdjęciach do filmu „Justice/Vengeance”. Nie wiedział, że będzie to jego ostatni projekt. Premiera odbyła się już po śmierci aktora.

1 / 6

Początki na ringu

Obraz
© AFP

Roy Scheider urodził się 10 listopada 1932 roku w New Jersey. Już od dziecka przejawiał zainteresowanie sportem, grał w baseball i brał udział w zawodach bokserskich.

Na ringu radził sobie świetnie, choć nie obeszło się też bez drobnych – i mniej drobnych – kontuzji; z jednej z walk wyszedł ze złamanym nosem, który później stał się jego znakiem rozpoznawczym.

Wreszcie jednak uznał, że boks nie jest tym, co chce w życiu robić, i zaczął rozglądać się za innymi możliwościami.

2 / 6

Aktor z przypadku

Obraz
© mat. dystrybutora

Wtedy w jego życiu pojawił się teatr.

- Poszedłem do college’u, i zobaczyłem tam sztukę Hermana Melville’a „Billy Budd” - opowiadał w wywiadzie dla portalu Gildia. - Pomyślałem wtedy: „WOW, to jest kawał mocnej, cudownej roboty, może sam chciałbym spróbować?”. Zgłosiłem się na przesłuchanie do kolejnej sztuki, i to był początek mojego aktorstwa, a potem, pomimo że jako student prawa powinienem był się uczyć historii, spędzałem większość czasu w teatrze.

Wkrótce Scheider zaczął odnosić pierwsze aktorskie sukcesy – a niebawem zainteresowali się nim ludzie z branży filmowej.

3 / 6

Większa łódka

Obraz
© mat. dystrybutora

W pełnym metrażu zadebiutował w 1964 roku, rolą w filmie „The Curse of the Living Corpse”. I od tamtej pory powoli i cierpliwie walczył o swoją pozycję w branży.

W 1971 roku zagrał we „Francuskim łączniku” (na zdjęciu) i „Klute” - obie produkcje przyniosły mu uznanie krytyki i popularność.

Ale smak prawdziwej sławy poznał dopiero cztery lata później, gdy przyjął angaż w „Szczękach” Stevena Spielberga. Od tej pory już na zawsze miał się kojarzyć publiczności z szeryfem Martinem Brodym, a jego kwestia „You're gonna need a bigger boat” przeszła już do historii.

4 / 6

Inne propozycje

Obraz
© mat. dystrybutora

Oczywiście nie zawsze wszystko układało się po jego myśli. Wyjątkowo zależało mu na roli w „Omenie” - zaproponowano mu nawet angaż, ale musiał z niego zrezygnować ze względu na inne zobowiązania; został zastąpiony przez Gregory'ego Pecka.

Nie wystąpił też w „Polach śmierci” (wytwórnia wolała Sama Waterstona) ani „Imieniu róży (wybrano Seana Connery'ego).

Za to sam odrzucił rolę w „Łowcy jeleni”, dwa tygodnie przed planowanym rozpoczęciem zdjęć, uznając scenariusz za mało wiarygodny. Ponieważ miał już jednak podpisany kontrakt, w zamian zgodził się wystąpić w „Szczękach 2” (na zdjęciu).

5 / 6

Scheider w Polsce

Obraz
© AFP

W 2007 roku Scheider zawitał do Polski – zatrzymał się w Krakowie, gdzie brał udział w zdjęciach do filmu „Justice/Vengeance”.

- Byłem zaskoczony, jak bardzo kulturalny jest Kraków – mówił o swoich wrażeniach z pobytu w naszym kraju w wywiadzie dla portalu Gildia. - Nie wiedziałem, że jest to miasto nauki, pełne tak wspaniałej historii. Niestety, gdy byłem jeszcze uczniem, Polska zawsze zdawała się być biednym krajem, który wszyscy grabili. Lecz na przykład Kraków jest pięknym, czarującym, przyjacielskim, wspaniałym miastem! Mam teraz całkowicie inne spojrzenie na całą Polskę – dodawał.

6 / 6

Pracował do końca

Obraz
© AFP

Już wtedy Scheider nie czuł się najlepiej. W 2004 roku lekarze zdiagnozowali u niego szpiczaka mnogiego. Aktor poddał się leczeniu; przeprowadzono u niego przeszczep szpiku kostnego, lecz mimo to jego organizmowi nie udało się zwalczyć choroby.

Nie zamierzał jednak rezygnować z pracy, podkreślał, że to właśnie na scenie i przed kamerami czuje się szczęśliwy.

(sm)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)