Dziś są dobrymi kumplami i razem tworzą ekipę „Niezniszczalnych”, ale w przeszłości ich stosunki nie zawsze układały się tak bezproblemowo.
Dziś są dobrymi kumplami i razem tworzą ekipę „Niezniszczalnych”, ale w przeszłości ich stosunki nie zawsze układały się tak bezproblemowo.
Przez długie lata Sylvester Stallone i Arnold Schwarzenegger szczerze się nie znosili, a media z zapałem podsycały tę wzajemną niechęć, nieustannie porównując do siebie obu weteranów kina akcji.
To nie mogło się dobrze skończyć. Stallone i Schwarzenegger rywalizowali na kilku płaszczyznach – walczyli o role w tych samych produkcjach, kręcili podobne filmy, a nawet... zabiegali o względy tej samej kobiety.
''Chciałbym go udusić''
Kiedy w programie „The Tonight Show” Jimmy Fallon zapytał Stallone'a, czy to prawda, że nienawidził Schwarzeneggera i miał z nim przed laty poważny konflikt, aktor odparł:
- Cóż, bardzo ze sobą rywalizowaliśmy. Taa, myślę, że „nienawiść” to dobre słowo.
I dodawał:
- Czy kiedykolwiek nienawidziłeś kogoś tak bardzo, że musiałeś iść się wyładować na siłowni? Szanuję tego faceta, myślę, że jest genialny, ale naprawdę chciałem go udusić...
Walka o dominację
Główną przyczyną tej nienawiści było to, że obaj panowie mieli podobny cel – występowali w filmach akcji, chcieli, by osiągnęły one jak największy sukces i przyćmiły inne produkcje.
Nie dało się uniknąć rywalizacji. Kiedy Stallone zrobił „Rambo”, trzy lata później Schwarzenegger nakręcił „Komando”.
Doszło nawet do tego, że Stallone przyjmował role w niektórych filmach (na przykład w „Stój, bo mamuśka strzela” albo „Krysztale górskim”) tylko dlatego, żeby nie zagrał w nich Schwarzenegger... A potem gorzko tego żałował.
Z tą samą kobietą
Tę niechęć z pewnością pogłębił fakt, że obaj panowie sypiali z tą samą kobietą. Brigitte Nielsen Schwarzenegger poznał na planie „Czerwonej Sonji” (1985). Mimo że aktor był już wówczas z Marią Shriver, bez wahania wdał się w romans z koleżanką z pracy.
Jeszcze w tym samym roku Nielsen dostała angaż w „Rockym IV” i tam dzięki Stallone'owi szybko zapomniała o złamanym sercu...
Zacięta rywalizacja
- Po czasie zaczęła mi się podobać ta nasza rywalizacja – dodawał. - Kiedy w jednym z filmów on miał większą spluwę, w następnym ja zabijałem więcej osób... Ale później Arnold mnie wyprzedził, bo zaczął nagrywać science fiction...
Przyjaźń po latach
Wreszcie, po wielu latach, udało im się dojść do porozumienia.
- Teraz szanujemy się nawzajem, w końcu należymy do tej samej grupy aktorów weteranów i doszliśmy do wniosku, że obaj jesteśmy fajnymi facetami – zwierzał się niedawno Stallone.
- Kiedy ludzie pytają mnie, kto jest najbardziej niezwykłą osobą, jaką w życiu spotkałem, podaję nazwisko Arnolda – dodawał gwiazdor.
* - Odznacza się ogromną siłą woli i odniósł sukces w trzech różnych dziedzinach. Był i jest najbardziej wpływowym kulturystą w historii. W Hollywood był Austriakiem, obcokrajowcem, obcym, a jednak udało mu się zdobyć sławę. A potem przyszedł czas na politykę i został gubernatorem Kalifornii. Uważam, że poradziłby sobie nawet jako kandydat na prezydenta. To się nie mieści w głowie!* (sm/gk)