Fabuła? Jaka fabuła?
Ten film jest naprawdę straszny, a konkretniej - strasznie zły! Próżno szukać w nim jakichkolwiek nawiązań do klasycznych parodii braci Zucker, a od całkiem udanej pierwszej części „Strasznego filmu” dzielą go całe lata świetlne. Jest źle… bardzo źle.
W tym miejscu mógłbym w kilku zdaniach streścić fabułę filmu. Problem polega jednak na tym, iż „Straszny film 5” tak na dobrą sprawę takowej nie ma. Naprawdę, powiedzieć, że to „dzieło” ma scenariusz, byłoby okrutną obrazą dla wszystkich, którzy pracują w tym fachu...
„Straszny film 5” to zbiór luźno ze sobą powiązanych scenek, które potwornie nieudolnie starają się „parodiować” nie tylko najnowsze horrory (z „Paranormal Activity” na czele), ale też największe hity mainstreamowe ostatnich lat, takie jak „Geneza Planety Małp”, „Czarny Łabędź” czy „Incepcja”.