Trwa ładowanie...

Tomasz Kot miał zagrać w Bondzie? Znamy szczegóły. Wyjątkowy pech

Tomasz Kot zaczyna właśnie nowy etap kariery rolą w zagranicznej produkcji "Wróg doskonały", którą można oglądać w kinach od 2 lipca. Nam opowiada o przygotowaniach do filmu i graniu w obcym języku. Wyjaśnia też jak to dokładnie było z jego szansami na rolę w filmie o Bondzie oraz produkcji Marvela.

Tomasz Kot jest laureatem Orłów i Złotych Lwów Tomasz Kot jest laureatem Orłów i Złotych Lwów Źródło: East News
d38yffe
d38yffe

Przemysław Dobrzyński: Na początek zadam już chyba klasyczne pytanie ostatnich kilkunastu miesięcy - jak pan sobie radzi z pandemią i w jakim momencie życiowym oraz zawodowym pana dopadła?

Tomasz Kot: Pandemia bardzo wiele mi zabrała jeśli chodzi o ten mój spacer zagraniczny. To głównie z powodu pandemii nie powstał film o Tesli, do którego się przygotowywałem przez sporą część 2019 roku. Zagraniczne kontakty naturalnie stały się mniej intensywne, wiele projektów zostało wstrzymanych, tak więc podobnie jak w wielu innych branżach, wszystko się  zatrzymało, albo mocno zwolniło obroty. Mam więc wszelkie papiery na to, by narzekać, ale też byłbym głupcem, gdybym narzekał, bo znam ludzi w o wiele gorszej sytuacji, także mam też papiery na to, by być wdzięcznym. Bo jakoś daję radę. Jest okej, na tyle ile może być okej w tych warunkach.

Przechodząc do pańskiego nowego filmu - "Wróg doskonały" - jak to się stało, że ten projekt/scenariusz w ogóle znalazł się on na pańskim biurku?

Reżyser filmu, Kike Maíllo, był zachwycony "Zimną wojną", która w tamtym czasie krążyła po światowych kinach i festiwalach. Kike zaproponował mi współpracę i oryginalny plan był taki, że we wrześniu 2019 roku zacznę zdjęcia do filmu o Tesli, a następnie w styczniu 2020 udam się do Hiszpanii, by zacząć kręcić "Wroga doskonałego". Gdy jednak okazało się, że zdjęcia do filmu o Tesli będą musiały się przenieść na połowę 2020 roku, nagle zwolniło się miejsce w moim kalendarzu w tym wcześniejszym okresie i wyruszyłem na plan "Wroga...".

d38yffe

W tamtym momencie jeszcze myślałem, że to dopiero początek mojej zagranicznej przygody filmowej, bo zakładałem, że niedługo po zakończeniu zdjęć w Hiszpanii wyruszę do Nowego Jorku na zdjęcia do Tesli. Ostatni klaps na planie "Wroga doskonałego" padł bodaj 20 lutego 2020, a 8 lub 9 marca zaczęły pojawiać się pierwsze lockdowny. Wróciłem wówczas do domu zastanawiając się: "Co dalej?".

Pański akcent we "Wrogu doskonałym" brzmi interesująco. Z jednej strony nie jest to perfekcyjna angielszczyzna, i bardzo dobrze, bo gra pan Polaka często podróżującego za granicę. Z drugiej, nie brzmi on jak typowy słowiański-angielski akcent.  Miał pan jakiegoś językowego coacha na planie?

Zawsze w tego typu przypadkach gdy dany aktor mówi w obcym dla siebie języku na planie znajduje się osoba, która pomaga mu w odpowiedniej wymowie. Tak jest zarówno, gdy np. Amerykanin gra Polaka, jak i wówczas gdy Polak posługuje się językiem francuskim czy angielskim. Swego czasu grając w również anglojęzycznym filmie "Bikini Blue" miałem na planie nauczyciela, który był Brytyjczykiem, a teraz na planie "Wroga" z kolei była Amerykanka. My też nie ukrywamy, że moja filmowa postać, Jeremiasz, jest Polakiem i angielski nie jest jego ojczystym językiem. Nie walczyliśmy więc o perlisty akcent.

Zresztą niedawno brałem udział w rozmowach z brytyjskim producentem i z początku byłem zdziwiony, że jestem brany pod uwagę do anglojęzycznej roli. On z kolei powiedział, że poza polityką Netfliksa "Locals for locals", czyli tworzenia filmów i seriali w języku kraju, w którym one powstają, cały dzisiejszy świat posługuje się językiem angielskim. Stał się on językiem globalnym i ten klasyczny angielski jest już po prostu jednym z wielu wariantów. Dziś nikt nie oczekuje, że ktokolwiek będzie mówił w filmie czy serialu perfekcyjnym angielskim bez akcentu, chodzi o komunikatywność a wielość akcentów przybliża akcję do realiów współczesnego świata. Zaskoczyło mnie to stwierdzenie.

Tomasz Kot w "Zimnej wojnie" Materiały prasowe
Tomasz Kot w "Zimnej wojnie" Źródło: Materiały prasowe

Dotąd ten brak czystego amerykańskiego czy brytyjskiego akcentu skazywał aktorów z danych krajów na często dość krzywdzące szufladki. Ktoś z Polski mógł liczyć w najlepszym przypadku na rolę Rosjanina w hollywoodzkiej produkcji. Ktoś inny np. z Meksyku prawie na pewno zostawał obsadzany jako członek kartelu i tym podobne.

Dokładnie. Ja już teraz widzę wokół etap swoistego odblokowania pod tym względem. Jeszcze jak byłem na studiach to pamiętam, że pośród nas wszystkich było podejście na zasadzie: "nie ma co nawet myśleć o karierze zagranicznej". To nierealne w naszym przypadku. Tak więc i moje nadzieje nie były swego czasu szczególnie optymistyczne w tym względzie.

d38yffe

Chciałbym się jeszcze dopytać o syntezę tego wszystkiego, co odbyło się przy okazji tych projektów, które się nie udały, ale był pan z nimi łączony w mediach. Mam tu na myśli doniesienia jakoby miał pan mieć szansę zagrania w najnowszym filmie o Bondzie oraz produkcji Marvela.

Jeśli chodzi o Bonda, to po premierze "Zimnej wojny" na festiwalu w Cannes, która odbiła się szerokim echem, zacząłem dostawać nagle sporo propozycji np. z Francji czy Włoch. I gdzieś między tym wszystkim, nagle dzwoni do mnie mój agent i mówi mi, że Danny Boyle, który wówczas miał reżyserować najnowszego Bonda, chce, żebym zagrał dla niego dwie sceny próbne.

Jedna to miała być interpretacja roli Javiera Bardema ze "Skyfall", a druga Christopha Waltza ze "Spectre". Już sam fakt tego, że ten "wielki świat" i jego zabawki nagle stał się dla mnie na wyciągnięcie ręki, był dla mnie abstrakcyjnym przeżyciem, więc dałem z siebie wszystko i wysłałem swoje nagranie. Otrzymałem odpowiedź zwrotną: "Wow! To jest świetne!". Niedługo później świat obiegła wiadomość, że Danny Boyle rzucił scenariuszem i zrezygnował z reżyserowana najnowszego Bonda.

d38yffe

No, to rzeczywiście wyjątkowy pech.

Ale i to nie koniec, bo zaraz potem pojawił się artykuł w "Daily Telegraph", który stwierdzał, że powodem odejścia Boyle’a była jego kłótnia z Danielem Craigiem o moją osobę. Absolutnie nie chce mi się w to wierzyć i zdecydowanie wątpię, by tak wielkie rzeczy zadziały się z mojego powodu. Tym niemniej, wrzawa, która narosła wokół tego, była czymś, czego ja dotąd w życiu nie doświadczyłem. Dzwoniły do mnie i do mojej agencji tabloidy z całego świata. Przez moment byłem znany jako człowiek, który prawie zagrał w nowym Bondzie.

A Marvel?

W tym przypadku było to o wiele mniejsze przedsięwzięcie z mojej strony. Nagrałem po prostu self-tape’a i wysłałem ją do osoby pracującej przy castingach do produkcji Marvela, z którą miałem dobry kontakt. I na tym się skończyło. Nie wiem nawet, o jaką konkretnie produkcję chodziło, bo wszystko jest tam owiane tajemnicą, skrawki scenariuszy są często nieprawdziwe, imiona postaci pozmieniane. W mediach pisano, że chodzi o "Eternals". Ja tego nie wiem, ale zakładam, że skoro tak pisano, to oznacza, że to byli "Eternals".

d38yffe

Po drodze byłem jeszcze w obsadzie dużego blockbustera  dosłownie przez chwilę, to było w momencie gry kręciłem w Polsce "(Nie)znajomych", ale i do tego nie doszło w dużej mierze przez brak mojego reprezentanta w postaci agenta "stamtąd". Tak ten biznes, przynajmniej w Hollywood, jest już poukładany. Są pewne reguły i jeśli grasz innymi kartami, to praktycznie nie masz szans, by wygrać. Z drugiej strony orientowanie się w nowych trudnościach i próba ich pokonywania niezwykle rozwija.

Tego typu sytuacje, nawet jeśli okazały się nieudane, to dowodzą, że znalazł się pan w światowym obiegu informacyjnym i uważam, że prędzej czy później coś dużego może się wydarzyć.

Bardzo dziękuję, staram się jak mogę, ponieważ ciekawość, gdzie można dojść jest olbrzymia, sama droga sprawia wielką frajdę.

"Wróg doskonały", zobacz polski zwiastun

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d38yffe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d38yffe