"0-1-0": pierwsze wrażenia festiwalowe
"010" to dobrze przemyślany, pomysłowo nakręcony film o miłości i trudnych relacjach między ludzkich. Jego bohaterami są młodzi ludzie z pokolenia dzisiejszych 30-latków.
Film swoją akcją obejmuje dobę z życia bohaterów. Scena po scenie oglądamy momenty z życia kilku par. Nie są to momenty przełomowe, ale nieprawdą byłoby stwierdzenie, że to zwykłe urywki z codziennego dnia. Każda scena jest na swój sposób oryginalna i intymna.
Spoiną dla tych pozornie niezwiązanych ze sobą scen jest spiker radiowy, którego audycja otwiera i zamyka film oraz pewne forum internetowe (0-1-0), na którym bohaterzy filmy dzielą się ze sobą swoimi przemyśleniami, obawami, problemami…
Pierwszą parą jest młode małżeństwo. On jadąc z kochanką uderzył w słup i teraz nie może chodzić, ona wybaczyła mu i objęła opieką Wspólna egzystencja jest tym bardziej przykra, że niepełnosprawny mąż stał się chorobliwie zazdrosny. W kolejnych scenach poznajemy brata i siostrę, samotną matkę i jej „przyjaciela”, dziewczynę, która nie może znieść widoku męża zaangażowanego w wyścig szczurów.
Tak o filmie opowiadał jego reżyser Piotr Łazarkiewicz:
Siedem par młodych ludzi – w tym małżeństwa, pary zakochanych, rodzeństwo – dąży do rozwiązania swoich problemów szukając własnego klucza do systemu wartości. Szukając wyraźnej granicy między Dobrem a Złem, szukając wyraźnej busoli moralnej popadają w sytuacje, z których nie ma wyjścia.
Film mówi o poważnych problemach lecz nie zawsze opowiada o nich w poważnym tonie. Jest to kina zmuszające do refleksji, stawiające trudne pytania, zachęcające do głębszego spojrzenia na własne życie. Co jest dziś dla nas ważne? Co liczy się naprawdę?
"010" to niestety ostatni film Piotra Łazarkiewicza. Reżyser zmarł w czerwcu na zawał serca. Miał 54 lata.