"Kong: Wyspa Czaszki”
Miało nie być efekciarskich scen z wysokobudżetowych hitów, ale w przypadku "Konga: Wyspy Czaszki" uznaliśmy wyższość amerykańskiego widowiska. Chodzi o absolutnie durną z perspektywy fabularnej, jednakże imponującą wykonaniem i estetycznym szaleństwem scenę w ogarniętej dymem dolinie, do której wkraczają bohaterowie, by następnie stoczyć walkę z ogromnymi potworami. "Czas Apokalipsy" w wersji hollywoodzkiego kina grozy. Piękne.