"Czułam głównie wstyd". Chciała wyrwać się z koszmaru
Agnieszka Włodarczyk swój aktorski debiut zaliczyła na deskach teatru Studio Buffo w musicalu Metro. Karierę filmową rozpoczęła w 1997 roku od roli w bardzo głośnej produkcji "Sara". Na scenie i przed kamerą zadebiutowała jako nastolatka, co wiązało się z pewnymi konsekwencjami i kontrowersjami.
Obraz Macieja Ślesickiego wywołał pod koniec lat 90. sporo zamieszania. Chodziło nie tylko o fabułę, w której niepełnoletnia dziewczyna romansuje ze sporo starszym mężczyzną, ale także o fakt, że Agnieszka Włodarczyk podczas kręcenia filmu sama była osobą niepełnoletnią. O to, by zagrać w intymnych scenach, potrzebowała pozwolenia swojej mamy.
Mimo sukcesu w kinach, "Sara" została dość negatywnie oceniona przez krytyków. Wiesław Kot na łamach tygodnika "Wprost" napisał: "Pieścidełkiem filmu jest tytułowa Sara kreowana z wdziękiem przez Agnieszkę Włodarczyk. [...] Jej rozłożony w filmie na raty striptiz budzi raczej skojarzenia szpitalne. Widz-oglądacz czuje się tak, jakby przypadkiem wtargnął do łazienki, w której pensjonarka bierze prysznic. Zamiast podniecenia występuje zażenowanie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znane pary ze sporą różnicą wieku
Włodarczyk wspomina, że po premierze "Sary" musiała zmierzyć się z nieprzyjemnościami związanymi z krytyką filmu oraz jej roli, po której "czuła głównie wstyd", którego nie odczuwała podczas realizacji zdjęć. "Nie czuję, żeby ktokolwiek na planie naruszył moje granice. Byłam traktowana z szacunkiem, a ekipa troszczyła się o mnie jak należy" – podkreśla aktorka.
"Kiedy przyszedł dzień, w którym musiałam zdecydować, czy chcę zagrać tak odważną rolę, czy nie, wiedziałam, że mam dwa wyjścia. Albo zostanę w domu, który, mówiąc delikatnie, nie był oazą spokoju, albo dostanę szansę wyrwania się z tego koszmaru i będę niezależna. Bardzo mi na tej niezależności zależało, żeby nikt mi już niczego nie wypominał, nie krzyczał, nie wpędzał w poczucie winy, nie robił awantur. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale uwierzcie mi, łatwo nie było" – wspomina Włodarczyk. Do roli Sary została wybrana spośród 250 kandydatek.
"Sara" Macieja Ślesickiego miała premierę 23 maja 1997 roku. Był to przełomowy rok dla polskiej kinematografii. Po latach frekwencyjnego marazmu w kinach pojawiło się wówczas kilka rodzimych przebojów: "Kiler", "Sara", "Nocne Graffiti", "Szczęśliwego Nowego Jorku". Sensacyjną produkcję Ślesickiego obejrzało na dużym ekranie ponad 700 tys. widzów.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" przestrzegamy przed wyjściem z kina za wcześnie na "Kaskaderze", mówimy, jak (nie)śmieszna jest najnowsza komedia Netfliksa "Bez lukru" oraz jaramy się Eurowizją. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: