4. piętro (Planta 4a)
Współczesne kino hiszpańskie polskim widzom kojarzy się głównie z perfekcyjną ekstrawagancją Pedro Almodovara. Choćby dlatego "4. piętro" może zaskoczyć swoją prostotą, ciepłem, spokojem i nieco może staroświeckim sposobem opowiadania. Film pięknie łączy w sobie wszystkie te cechy, żeby w subtelny sposób mówić o poważnych problemach dzieci, z którymi bardzo często nie radzą sobie dorośli.
Na czwartym piętrze ogromnej kliniki dla dzieci mieści się oddział onkologiczny. Dzieci walczące z chorobami nowotworowymi tworzą tutaj swój własny świat. Szczególną grupą są chłopcy, chorzy na raka kości, którzy przeszli amputację nogi. Nazywani pieszczotliwie "Łysolkami" na swych wózkach grają w koszykówkę, śpiewają piosenki i marzą o dziewczynach. Radośni, silni swoją bolesną walką o przeżycie, tylko czasami zadają pytania i buntują się przeciwko niesprawiedliwości świata.
Cienka granica między głębokim wzruszeniem losami małych bohaterów a epatowaniem łzawym sentymentalizmem ani razu nie zostaje w filmie przekroczona. Patrzymy na świat oczami dzielnych dzieciaków, dzięki którym świat śmiertelnej choroby zostaje oswojony. Chorzy chłopcy wzbudzają wielką sympatię, ale nie z powodu niesprawiedliwości, która ich spotkała. Postaci z filmu "4. piętro" to pełni życia młodzi ludzie wiedzący o życiu i śmierci więcej niż starsi od nich lekarze. Choć nigdy nie rozmawiają o tym głośno, delikatnie uświadamiają nam, że choroba i śmierć jest ważną częścią życia.