7-letnia Jadzia - Osobowość Telewizyjna 2006
"Wygrałam, bo jestem fajna, mądra i mam poczucie humoru" – mówi Osobowość Telewizyjna 2006 Jadzia Nalepa z programu "Duże dzieci" Zdystansowała m.in. Kamila Durczoka, Kubę Wojewódzkiego i Tomasza Lisa. Rezolutna Jadzia Nalepa, która martwi się o lwy w zoo, w plebiscycie "Elle" została osobowością telewizyjną 2006.
Pucate policzki, burza loków, a w ręce nieodłączny pluszowy Szarik. Występująca w programie "Duże Dzieci" 7-letnia Jadzia szybko zawojowała całą Polskę niecodziennym połączeniem wyglądu aniołka i żelaznej logiki rozumowania.
Czy ta nagroda coś dla Ciebie znaczy?
Jadzia Nalepa: Bardzo wiele. Znaczy, że zostałam wyróżniona. Znaczy, że ludzie mnie lubią i że jestem świetna. Trochę to jednak dziwne, bo jaki siedmiolatek dostaje taką poważną nagrodę?
A jak myślisz, dlaczego akurat Ty ją dostałaś? Miałaś przecież bardzo poważnych konkurentów, a udało Ci się ich pokonać.
– Wygrałam, bo jestem fajna, mądra, bo mam poczucie humoru i jestem komunikatywna. I tylko ja zauważyłam, że lwy w zoo mają smutne oczy.
Myślisz, że jesteś mądrzejsza niż Kamil Durczok i bardziej wygadana niż Kuba Wojewódzki?
– No nie, nie jestem mądrzejsza niż pan Durczok, ale na pewno bardziej komunikatywna niż pan Wojewódzki.
Opowiedz, Jadziu, jak trafiłaś do programu "Duże Dzieci"?
– To było tak. Mama oglądała film o godzinie 21. W przerwie pan Mann i mój reżyser – to znaczy ja jeszcze wtedy nie wiedziałam, że pan Kumański będzie moim reżyserem – ogłosili casting do nowego programu. Zapraszali dzieci od 6. do 10. roku życia. Potem mama zobaczyła to drugi raz, potem trzeci i pomyślała – jak nas tak zachęcają, to czemu nie? I zadzwoniła do telewizji. Potem pojechałyśmy do Warszawy. Ale wzięli mnie dopiero od 13. odcinka, bo wcześniej pan Kumański nie był pewny.
Zaprzyjaźniłaś się z innymi dziećmi z programu?
– Oczywiście! Zaprzyjaźniłam się z Alą, Zosią, Kacprem, ale chyba najbardziej z bliźniakami. Raz zaprosili mnie do swojej garderoby i wzięli do takiej zabawy we wspólny świat. Bliźniaki mieli go od początku. Odpowiadam tam za zwierzęta, ich treningi, wszystkie zagrożone gatunki, kwiatów też. Muszę dbać o dobre stosunki między nimi i to jest bardzo odpowiedzialne zadanie. Tam teraz jest susza i my planujemy sprowadzić tam takie specjalne rury, żeby nawodnić wszystko. Traktuję to jak zabawę, ale podpisuję się pod wszystkim.
Czy w telewizji traktują was jak gwiazdy? Macie swoje garderoby?
– Oczywiście, że mamy garderoby. Musieli przecież podzielić chłopaków i dziewczyny, no bo przecież są pewne intymne sprawy, rozumie pani...
Dlaczego akurat lwy tak Cię interesują?
– Bo są królami zwierząt i mają bujne grzywy. Przeczytałam ostatnio, że ich ryk słychać na 7 km. No, ale przecież lwy zjadają inne zwierzęta.
– Zjadają, gdy są głodne. Wtedy muszą. A ludzi atakują, bo się boją po prostu. Zresztą inne zwierzęta też atakują, jak się boją – np. psy, króliki.
Nie rozstajesz się z pluszowym pieskiem, opowiedz, proszę, o nim.
– To mój wierny przyjaciel. Dostałam go na 3. urodziny. Tak się wtedy zdarzyło, że umarł mój prawdziwy pies – Szarik. Dlatego mój obecny najlepszy przyjaciel to też Szarik. W pierwszym odcinku jedna dziewczynka powiedziała przed nagraniem, że nie można zabierać maskotek na plan, a to przecież nie jest maskotka, tylko mój przyjaciel. Nigdy się nie rozstajemy, no, chyba że mi spadnie z łóżka, jak śpię.
Jakie masz plany na przyszłość? Kim Jadzia będzie, jak dorośnie?
– Nie trenerem zwierząt, jak napisali. Powiedziałam tylko, że jakby tak się przydarzyło, to wtedy chętnie. Ale tak w ogóle, to zostanę ilustratorką.
Gdybyś mogła zrobić wszystko, to jaki byłby Twój wymarzony dzień?
– Spędziłabym go z rodzicami i bawiłabym się z lwami. Takimi, co są na wolności. Bo lew na wolności i w zoo to nie to samo. I oczywiście z takimi małymi, bo z dużymi wiadomo – niebezpiecznie. Chciałabym, żeby to byli tylko chłopcy. Bylibyśmy wszyscy przy wodospadzie i byłaby tęcza, dookoła latałyby motylki i kolibry. Jedlibyśmy miód i moje ulubione krewetki.
Słyszałam, że interesuje Cię makijaż i że masz swoje kosmetyki.
– Tak, mam szminki na specjalne okazje. Podkradłam je mamie, wszystkie najlepsze. A od babci dostałam złotą pomadkę. I mam jeszcze błyszczyki do malowania oczu. Wolno mi się malować bez ograniczeń.
A jak myślisz, dlaczego kobiety się malują?
– No, nie po to, żeby się wyróżniać, bo wszystkie się malują. Kobiety się malują, bo chcą się podobać facetom. Myślę, że malują się też dla przyjemności, dla siebie.
A nie obawiasz się, Jadziu, że kiedy zostałaś "Osobowością TV", to dzieci z programu będą Cię inaczej traktować?
– Inne dzieci mówią, że mnie lubią, że jestem super, i że mam tak dalej trzymać. Dlatego wcale się nie boję.
A komu Jadzia Nalepa przyznałaby tytuł "Osobowości TV"?
– Panu Wojtkowi Mannowi. Bo jest mądry i pozwala dzieciom na skomplikowane wypowiedzi. I wcale na nas nie krzyczy, jak zachowujemy się głośno. Tylko czasem trąbi w swoją trąbkę.
Rozmawiała Maria Gutterwil