„Muszę być aktorem”
W tym samym czasie zrozumiał również, że nie chce być ani księdzem (choć namawiał go do tego proboszcz), ani historykiem.
- Nagle podczas przedstawień teatralnych zacząłem wpatrywać się w aktorów i podziwiać ich powołanie. Pojechałem do Warszawy na „Mistrza i Małgorzatę”, podszedłem do sceny w Teatrze Współczesnym i miałem poczucie, że chcę tam tylko postać. Nic więcej! Nie chodziło o zostanie aktorem, ale o potrzebę bycia tam. Strasznie się na początku wstydziłem tego uczucia, ale powoli uświadamiałem sobie, że muszę być aktorem – opowiadał we „Frondzie”.
Po maturze stanął przed komisją egzaminacyjną w łódzkiej filmówce, która go oblała. Nie przejął się tym jednak za bardzo. Dwa tygodnie później pojechał do Warszawy, a tam przyjęto go z otwartymi ramionami do Akademii Teatralnej.