Trwa ładowanie...
dimdngf
14-11-2007 18:12

Agnieszka Holland uczy Polaków polityki

dimdngf
dimdngf

Serial "Ekipa" reklamowany był jako hit jesiennej ramówki Polsatu. Mimo że oglądalność produkcji nie jest wysoka, to z pewnością jej poziom artystyczny zasługuje na wyrazy uznania.

O projekcie serialu z gatunku "political fiction" Agnieszka Holland mówiła od dawna. Gdy udało się stworzyć satysfakcjonujący scenariusz, pierwsze kroki skierowała do Telewizji publicznej. Jak sama mówiła jest to serial z misją, więc naturalnym miejscem prezentacji była TVP. Jednak tak się nie stało, prawdopodobnie ze względu na zapowiedź zbyt dużej ingerencji w scenariusz. Gdyby "Ekipę" emitowano w Telewizji Polskiej oglądalność zapewne byłaby większa, ale z ciekawej historii mogłyby pozostać jedynie strzępy.

Serial ogląda się świetnie. Jest szybki, nie nuży. Choć widzowie oglądają z pozoru nudne rozgrywki polityczne, nie powinni ziewać, jak chociażby podczas "Tajemnicy Twierdzy Szyfrów". Tam, akcja osadzona w realiach II wojny światowej niby powinna zaciekawić, ale tak się nie dzieje. Holland pokazuje, że tu i teraz też może się toczyć równie pasjonująca walka. I to beż użycia broni, ale z udziałem siły intelektu i perswazji.

W rozgrywce mamy bohaterów dobrych i złych. Sama historia rozpoczyna się w momencie, gdy do odejścia zostaje zmuszony premier Henryk Nowasz znakomicie grany przez Janusza Gajosa. Lustracja, teczki, oskarżenia. Wszystko to powoduje, że mając małe pole manewru rezygnuje z urzędu i szuka następcy. Niespodziewanie, na premiera typuje Konstantego Turskiego profesora politologii i ekonomii, który dotąd meandry polityki znał tylko z naukowych opracowań.

dimdngf

W roli nowego premiera oglądamy Marcina Perchucia, dla którego to pierwsza poważniejsza rola na szklanym ekranie. Można zadawać sobie pytanie, jak to możliwe, że wcześniej nikt nie odkrył talentu tego aktora. Widać, że Perchuć nie odstaje zupełnie od swoich bardziej doświadczonych kolegów po fachu.

Premier Turski jest spokojny i opanowany, jednak kiedy zachodzi potrzeba stanowczo i umiejętnie podejmuje decyzje. Ciekawa jest ewolucja bohatera na przestrzeni kolejnych odcinków. Z wystraszonego lekko propozycją pracownika naukowego, przeistacza się w prawdziwego i charyzmatycznego przywódcę. Warto dodać, że wśród plejady aktorskich sław jest Andrzej Seweryn, który odtwarza rolę prezydenta RP Juliana Szczęsnego.

Oprócz osób sprawujących najwyższe stanowiska w państwie, mamy ministrów z kancelarii premiera. Jest rzecznik premiera, szefowa gabinetu politycznego, a także szef kancelarii. Wszyscy oddani swojej pracy i całkowicie wciągnięci w wir politycznych wydarzeń. Przekłada się to na ich życie osobiste. Mają problemy nie tylko w pracy, ale również w rodzinach. Ich związki z innymi osobami albo się dawno zakończyły, albo wiszą na włosku.

W pracy wyglądają na zadowolonych, są w swoim żywiole. Wydaje się, że scenarzyści kreując w ten sposób postacie chcieli pokazać jak bardzo to, co widzimy oglądając w telewizji różni się od rzeczywistości. „Off the record” pojawiają się łzy, rozterki, nierzadko też krzyk i strach. Ale przede wszystkim pracy w kancelarii towarzyszy cały czas ogromne napięcie związane z kryzysami i problemami pojawiającymi się w państwie polskim. Widz od początku kibicuje premierowi Turskiemu i jego ekipie. Śpiąc czasami po 4 godziny, spędzając całe życie w kancelarii próbują oni… uprawiać politykę najbardziej profesjonalnie jak tylko się da. Choć ciężko znaleźć w dzisiejszych czasach tak poświęconych sprawie ministrów kancelarii, to dobrze popatrzeć czasami na tak nierealny świat. To w pewnym sensie odtrutka na spory i waśnie, jakie obserwujemy codziennie w polskiej polityce.

dimdngf

Żeby nie było tak różowo są też i mniej już uczciwi politycy. To głównie Krystyna Sochaczewska - nr 2 w partii PBC (Polski Blok Centrum), która aktualnie rządzi krajem, oraz Jan Matajewicz, poseł i przewodniczący partii koalicyjnej, która współrządzi z PBC. Próbują spiskować przeciwko "staremu" premierowi Nowaszowi, jednocześnie nie są zadowoleni ze sposobu rządzenia "niezależnego" Turskiego. Jedyny zarzut, jaki można postawić scenarzystom, to zbyt małe ukazanie właśnie tych polityków, których widzimy tylko w sytuacjach kryzysowych dla rządu.

Oczywiście nie sposób nie znaleźć pewnych analogii postaci z politykami z obecnej sceny politycznej. Twórcy zarzekają się, że nie było to ich intencją. Mimo wszystko, trudno to uznać za minus. Serial jest osadzony w naszych realiach, musi odnosić się choćby w części do aktualnej sytuacji. Są młodzi "Wielkopolacy", są dwie partie koalicyjne, które niekoniecznie chcą dobra dla całego kraju i to z pewnością elementy scenariusza inspirowane poprzednią kadencją sejmu. Najlepiej jednak podejść do niego na chłodno i delektować się doskonałymi dialogami oraz wartką akcją. Kto zna i lubi emitowany pod dziwacznym tytułem "Prezydencki poker" serial "West Wing", opowiadający o polityce w USA, nie powinien być zawiedziony. Sposób filmowania i kadrowania przypomina również inny amerykański hit "Przez 24 godziny".

Kamera porusza się szybko, sceny są krótkie, a rozmowy bohaterów nie powodują u widzów chęci na kolejną kawę. Warto zwrócić uwagę, że często filmowani są bohaterowie, którzy nie biorą bezpośrednio udziału w akcji czy dialogu. Holland stara pokazać się jak najwięcej reakcji ludzkich, odruchów i odczuć, które można wyczytać za twarzy czy zachowania. Często filmuje premiera Turskiego z tyłu, robi zbliżenie na jego twarz, na której dzięki świetnej grze aktorskiej można wyczytać wszystko.

dimdngf

Krótko po premierze serialu odezwały się głosy krytyczne. Szczególnie jeśli chodzi o potraktowanie problemu lustracyjnego oraz zbyt nachalne promowanie "Gazety Wyborczej". Dodatkowo niektórych może bulwersować ustalanie najważniejszych spraw dotyczących kraju podczas libacji lub przelotem na korytarzach. Tu nawet prezydent kłamie na temat swojego wyjazdu do Burkina Faso. Reżyser, a przede wszystkim scenarzyści, Dominik W. Rettinger i Wawrzyniec Smoczyński wskazują, że dzieje się coś więcej niż to, co Polacy oglądają na szklanym ekranie.

Jeśli widz podejdzie do produkcji z określonym nastawieniem od razu można założyć, że nie zrozumie "Ekipy". Tutaj potrzeba całkowitego oddania się scenarzystom, którzy stworzyli wciągającą historię z bohaterami z "krwi i kości" zamiast szukania odniesień do aktualnej sytuacji czy nieuchronnych błędów w scenariuszu

Agnieszka Holland pokazała, jak można w Polsce zrobić serial na dobrym, europejskim poziomie, nie trwoniąc bezsensownie pieniędzy na scenografię czy gaże dla przereklamowanych często aktorów. Parafrazując słowa premiera Nowasza wypowiedziane w pierwszym odcinku do Sochaczewskiej (rozmowa dotyczyła bycia szefem rządu), można stwierdzić: niektórzy filmowcy po prostu nie nadają się na dobrych reżyserów i nigdy nimi nie będą. Obsadzając w roli głównej nieopierzonego aktora, w otoczeniu sław kina polskiego, Holland sporo ryzykowała. Ale tylko najlepsi potrafią tak zaryzykować. I wyjść na tym, zaiste, znakomicie.

dimdngf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dimdngf