Trwa ładowanie...
pisf
09-04-2010 12:17

Agnieszka Odorowicz: zachęcamy filmowców do sięgania po historie niebanalne

Agnieszka Odorowicz: zachęcamy filmowców do sięgania po historie niebanalneŹródło: AKPA
d2wwy5d
d2wwy5d

Zachęcamy filmowych twórców do sięgania po historie niebanalne, niejednoznaczne, takie, które wywołają dyskusje i komentarze - mówi w wywiadzie dla PAP dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej *Agnieszka Odorowicz.*

Rok 2009 był wyjątkowy dla kinematografii w Polsce - ocenia szefowa PISF. Zarazem jednak zachęca do ostrożności w nazywaniu go "przełomowym w historii polskiego kina".

PAP: - Zapowiada Pani, że w najbliższym czasie Instytut będzie w szczególny sposób wspierał finansowo filmy historyczne. Proszę podać przykłady produkcji, które ostatnio otrzymały dotacje z PISF lub mają je obiecane w przyszłości.

Agnieszka Odorowicz: - Podczas pierwszej tegorocznej sesji zdecydowaliśmy o udzieleniu dotacji wielu interesującym projektom, z których, mam nadzieję, powstaną udane filmy. Bardzo ważnym tytułem jest "Czarny czwartek" Antoniego Krauzego. Mamy już przejmujący film Kazimierza Kutza o tragedii w kopalni Wujek, Filip Bajon pokazał tragiczne wydarzenia w Poznaniu w 1956 r. Najwyższy czas, by powstał film o Grudniu 1970 r. w Gdyni, gdy wojsko strzelało do niewinnych ludzi. Dla wszystkich wielbicieli Brunona Schulza ciekawie zapowiada się z kolei polsko-niemiecka koprodukcja "Schulz" w reżyserii Andrzeja Domalika - opowieść o ostatnich dniach życia artysty w Drohobyczu w czasie niemieckiej okupacji. Warto także zwrócić uwagę na nowe filmy Sławomira Fabickiego "Miłość", inspirowany głośnymi sprawami molestowania seksualnego w pracy, i Barbary Sass-Zdort "Pieśni miłosne" - na temat sekt religijnych. Ciekawie zapowiadają się debiuty: "Być jak Kazimierz Deyna" Anny Wieczur-Bluszcz i "Lincz" Krzysztofa Łukaszewicza - na
podstawie autentycznych wydarzeń, które miały miejsce we wsi Włodowo w 2005 r.

d2wwy5d

PAP: - Rok 2009 oceniono jako bardzo dobry, wręcz przełomowy, dla polskiej kinematografii. Powstało sporo filmów wysoko ocenionych przez krytykę i widzów.

A.O.: - Byłabym ostrożna w nazywaniu zeszłego roku przełomowym w historii polskiego kina. Niektórzy krytycy filmowi, którzy na fali euforii podczas ostatniego festiwalu w Gdyni często sięgali po takie entuzjastyczne określenia, teraz są już bardziej sceptyczni w swoich ocenach i sądach. Czy oznacza to więc, że te same filmy, którymi wtedy się zachwycali, dziś już, z niewiadomych dla mnie przyczyn, nie podobają im się, nie są tak wartościowe, jakimi były we wrześniu 2009 roku? Dla mnie to jest dziwne. Bez wątpienia jednak rok 2009 był wyjątkowy dla polskiej kinematografii. Bardzo chciałabym, by ta pozytywna tendencja była kontynuowana w latach następnych. Ubiegły rok przyniósł nagrody na międzynarodowych festiwalach, wiele znakomitych kreacji aktorskich, wysoki poziom konkursu festiwalu w Gdyni, dużo znakomitych debiutów reżyserskich. Pojawienie się zdolnych i pozbawionych kompleksów debiutantów - m.in. Borysa Lankosza, Pawła Borowskiego, Kasi Rosłaniec, Jana Komasy, Bartka Konopki - uważam za najbardziej
istotne zjawisko w polskim kinie w 2009 r.

To właśnie młodzi autorzy filmowi - prócz wymienionych twórców, także: Xawery Żuławski, Małgorzata Szumowska, Jacek Borcuch - zadecydują o tym, jak nasze produkcje będą postrzegane w kraju i na świecie. Każdy z tych twórców ma swój oryginalny pomysł na współczesne kino, wyjątkowy język filmowy, którym komunikuje się z widzami, odmienne doświadczenia i obserwacje otaczającego ich świata. Niepowtarzalność i różnorodność są największą wartością, którą PISF będzie nadal wspierał.

PAP: - Jaki udział w zmianach zachodzących w polskiej kinematografii ma PISF?

A.O.: - Wystarczy wspomnieć, że wszystkie filmy w konkursie w Gdyni dofinansowaliśmy, a dofinansowanie to wyniosło od 50 proc. do 70 proc. ich budżetów. Bez tych środków większość z nich nigdy by nie powstała. Trzeba wspomnieć także o ponad 50 filmach dokumentalnych i animowanych, które nie trafiają do kin, ale są przecież bardzo ważną częścią polskiej kultury. Instytut pomaga również producentom w międzynarodowej promocji filmów, nawiązywaniu kontaktów, udziela pomocy prawnej oraz finansuje ich udział w międzynarodowych spotkaniach i szkoleniach. Czasem powstają filmy bez wsparcia Instytutu. W ostatnim roku były to: "Idealny facet dla mojej dziewczyny" i "Zamiana", a ostatnio "Ciacho" i "Randka w ciemno". To pokazuje, jakiego typu kino może funkcjonować w warunkach ściśle rynkowych. Filmy ambitne, autorskie, a także kino historyczne nie mają szans na realizację bez udziału środków publicznych.

Zobacz także:

d2wwy5d

**[

ALE WPADKA! PIJANA NA PODIUM ]( http://film.wp.pl/mariah-carey-kompletnie-pijana-odbiera-nagrode-6025283748565633g ) * *[

DZIENNIKARKA UBLIŻYŁA NIEPEŁNOSPRAWNEJ ]( http://film.wp.pl/polsat-zaplaci-za-wyskoki-kazimiery-szczuki-6025283571462785g ) * *[

SŁYNNA POLKA NAGUSIEŃKO ]( http://film.wp.pl/pawlakowna-o-zlotym-sercu-6025283556319873g ) * *[

CICHOPEK ZATRUDNIŁA SOBOWTÓRA?! ]( http://aleseriale.pl/gid,5895,img,219267,fototemat.html ) ** PAP: - W 2005 r. Sejm uchwalił ustawę o kinematografii, przewidującą utworzenie Instytutu Sztuki Filmowej finansowanego z 1,5-procentowego podatku od emisji reklam płaconego przez nadawców programów telewizyjnych. Projekt ustawy przez wiele miesięcy wzbudzał kontrowersje. Czy, Pani zdaniem, efekty prawie pięcioletniego funkcjonowania PISF mogą być dowodem na to, że ci, którzy
sprzeciwiali się ustawie niepotrzebnie się jej obawiali?

d2wwy5d

A.O.: - Na zeszłorocznym Kongresie Kultury Polskiej w Krakowie Polski Instytut Sztuki Filmowej stawiany był przez wszystkie środowiska, także polityczne, jako wzór modelowego systemu współfinansowania kultury. Polski film jest finansowany w sposób przejrzysty, wedle czytelnych i zrozumiałych reguł, w systemie, w którym beneficjent musi w rzetelny sposób rozliczyć się z otrzymanego dofinansowania do "ostatniej złotówki". Ustawę i Instytut można lubić bądź nie, jednak z faktami trudno dyskutować. Zaczęliśmy produkować rocznie ponad 50 filmów fabularnych. Jeszcze w 2005 r. było o połowę mniej. W 2005 r. powstało siedem debiutów, a polskie filmy obejrzało zaledwie 800 tys. widzów. W ubiegłym roku wyprodukowano już 18 debiutów, a na polskie filmy sprzedano 8,4 mln biletów. Kiedyś rocznie powstawały jeden - dwa filmy w koprodukcji, dziś jest to ponad 30 proc. produkcji. Od lat narzekano na brak filmów historycznych. Dziś mamy ich coraz więcej, wymieńmy filmy: "Katyń", "Generał Nil", "Popiełuszko. Wolność jest w
nas", "Wszystko, co kocham", "Mniejsze zło", "Różyczka", "Rewers", "Dom zły", "Miasto z morza", "Operacja Dunaj".

PAP: - Instytut finansuje, filmy powstają, ale czy nie moglibyśmy mocniej zaznaczyć naszej obecności w kinematografii światowej?

A.O.: - Jesteśmy obecni na międzynarodowych festiwalach. W ciągu trzech lat trzykrotnie byliśmy nominowani do Oscara. Polskie obrazy konkurowały w konkursach głównych festiwali w: Locarno - gdzie walczyły "33 sceny z życia", Trieście - tam walczył "Plac Zbawiciela", Karlowych Warach - gdzie o nagrody rywalizowały "Świnki". W Berlinie walczył "Tatarak", w Tokio - "Cztery noce z Anną", w Moskwie - "Mała Moskwa", a w Sundance - "Wszystko co kocham". Nagrody zdobywali: Andrzej Wajda w Berlinie, Katarzyna Rosłaniec i jej "Galerianki" w Cottbus. Nagrodą Europejskiej Akademii Filmowej uhonorowano "Poste restante" Marcela Łozińskiego, zaś za "Magiczne drzewo" Andrzeja Maleszki przyznano Emmy. Teza, że polskie kino jest nieobecne w międzynarodowym obiegu nie ma pokrycia w faktach. Nasze filmy, choć wyprodukowane w języku niezrozumiałym poza Polską, coraz częściej trafiają do światowej dystrybucji. Na przykład "Katyń" został sprzedany do kilkudziesięciu państw. Tak samo: "Sztuczki", "Jestem", "Zero", "Piotruś i wilk",
czy ostatnio "Trick".

PAP: - Jakie zmiany należałoby wprowadzić, by skuteczniej zachęcać zagranicznych twórców i producentów do realizowania filmów w Polsce?

A.O.: - Poważną bolączką naszego systemu wspierania filmów jest brak korzystnych rozwiązań w systemie podatkowym. Rozwiązań, które zwiększyłyby konkurencyjność naszego kraju dla zagranicznych producentów. Nie mamy ulg ani zachęt, które wprowadziła większość państw Unii Europejskiej, w tym Węgry, Czechy i Rumunia. To tam realizowane są zdjęcia do hollywoodzkich superprodukcji; to w tych krajach powstają miejsca pracy, a lokalni usługodawcy, samorządy i budżet państwa zarabiają na produkcji filmu. Polska potrzebuje tego instrumentu, by przyciągnąć kapitał zagraniczny. Dziwne, że nasi politycy wydają się nie chcieć tego zrozumieć.

d2wwy5d

PAP: - Jednym z najważniejszych elementów działalności PISF jest finansowe wspieranie polskiej produkcji filmowej. Czy - z perspektywy czasu -˙może Pani wskazać takie˙polskie produkcje, w przypadku, których decyzja o dofinansowaniu ze strony Instytutu wymagała wyjątkowo długiego namysłu; produkcje, które budziły kontrowersje?

A.O.: - To nie jest kwestia długiego czy krótkiego namysłu, lecz jakości przedstawionego scenariusza, opinii ekspertów opiniujących projekt oraz realnej oceny przedstawionych dokumentów finansowych, które są bardzo ważnym elementem wniosku o przyznanie dotacji na produkcję filmową. Jest to także ocena wiarygodności producenta ubiegającego się o dofinansowanie, dotychczasowych doświadczeń Instytutu we wzajemnych relacjach. Jeśli więc chcielibyśmy mówić o kontrowersjach, szukajmy ich tutaj. Z zasady nierzetelny producent, który miał kłopoty z rozliczeniem dotacji, nie tylko musi ją zwrócić, ale także nie otrzyma następnego dofinansowania. Jeśli zaś chodzi o kontrowersyjne tematy: jest wręcz odwrotnie. Sami zachęcamy twórców i producentów do sięgania po historie niebanalne, niejednoznaczne, takie, które wywołają dyskusje i komentarze. Dotyczy to również filmów z tłem historycznym. Nasza historia jest pełna pasjonujących postaci i wydarzeń, o których niekoniecznie pisze się w podręcznikach. Niezależnie jednak od
historii, najważniejszy jest scenariusz filmu, a w przypadku filmów historycznych także to, by opierał się on na podstawowych faktach. Zdarza się, że producent próbuje wmówić opinii publicznej, iż powodem odrzucenia jego projektu był temat, gdy tymczasem chodziło o jakość scenariusza lub zawyżony budżet filmu.

PAP: - A co z filmami na tematy "niewygodne"?

A.O.: - PISF współfinansował już wiele filmów dotyczących drażliwych problemów społecznych, m.in.: prostytucji, pedofilii, narkomanii, ksenofobii, przemocy, sekt, antysemityzmu, a także wstydliwych epizodów naszej historii, takich jak: pogromy Żydów, Marzec'68, inwazja na Czechosłowację, czy wreszcie tajna współpraca z systemem komunistycznym.

PAP: Dziękuję za rozmowę.

Zobacz także:

d2wwy5d

**[

ALE WPADKA! PIJANA NA PODIUM ]( http://film.wp.pl/mariah-carey-kompletnie-pijana-odbiera-nagrode-6025283748565633g ) * *[

DZIENNIKARKA UBLIŻYŁA NIEPEŁNOSPRAWNEJ ]( http://film.wp.pl/polsat-zaplaci-za-wyskoki-kazimiery-szczuki-6025283571462785g ) * *[

SŁYNNA POLKA NAGUSIEŃKO ]( http://film.wp.pl/pawlakowna-o-zlotym-sercu-6025283556319873g ) * *[

CICHOPEK ZATRUDNIŁA SOBOWTÓRA?! ]( http://aleseriale.pl/gid,5895,img,219267,fototemat.html ) **

d2wwy5d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2wwy5d