Agnieszka Perepeczko : Trwaj, chwilo!
Agnieszka Fitkau-Perepeczko, dzięki roli Simony w serialu "M jak miłość", zdobyła ogromną sympatię widzów. Mówi, że jest wieczną optymistką, a temperamentu jej nie brakuje - tak w życiu jak i na ekranie. Niedawno spotkaliśmy ją podczas pracy na planie serialu, a u jej boku zauważyliśmy przystojnego, młodego strażaka...
**
Czego nowego możemy spodziewać się po Simonie w najbliższych odcinkach "M jak miłość"?**
* Agnieszka Fitkau-Perepeczko :*Wielu rzeczy, bo ona ma dużo fantazji, a scenarzyści wspaniałą wyobraźnię. To połączenie może być piorunujące. Na pewno będę miała trochę romantycznych scen ze strażakiem, którego gra Wojciech Medyński, a co z tego wyniknie, tego nie wiem ani ja, ani on. Scenarzyści czekają na reakcje widzów. Jeśli się przerażą, że taka dojrzała kobieta jak ja, może mieć romantyczne spotkania z młodym i pięknym strażakiem, to nasz wątek umrze śmiercią naturalną. A jak się spodoba, to pewnie zostanie rozwinięty.
**
Jak widzowie reagują na pani rolę i przystojnego strażaka, który pojawił się u boku Simony?**
* Agnieszka Fitkau-Perepeczko :*Ostatnio dużo jeżdżę po Polsce, mam spotkania z widzami, podpisuję swoje książki, więc mogę powiedzieć, że jest ogromne zainteresowanie tym wątkiem i wszyscy pytają co będzie dalej. Głównie interesuje wszystkich czy będą tak zwane „momenty”. To zawsze budzi zainteresowanie. Ja osobiście uwielbiam jak w romantycznym filmie dochodzi wreszcie do wyczekiwanego pocałunku. Ona nawet może być dużo starsza od niego, byle tylko się kochali. Jeżeli chodzi o nasz wątek w serialu, to naprawdę nic nie wiem, zdaję się na scenarzystów i telewidzów...Oni wiedzą najlepiej.
**
Pani bohaterka wzbudza u widzów powszechną sympatię. Skąd to się bierze?**
* Agnieszka Fitkau-Perepeczko :* Simona jest osobą bardzo kolorową. To stuprocentowa kobieta ze wszystkimi zaletami, wadami i kobiecymi słabościami. Na zewnątrz jest mocna, silna i energiczna, ma też niewyparzony język ale w środku jest dobra. Oprócz tego jest trochę kokietką. Potrafi też zadbać o siebie i umie ładnie wyglądać, choć czasami jak patrzę na nią to zastanawiam się co to za czupiradło (śmiech). To jednak zależy od naszych mistrzów od światła i mistrzów od charakteryzacji.
Simona troszkę cech takich jak ja – tak jak ona też wypowiadam się odważnie, krzyczę i denerwuję się, a potem jestem łagodna jak baranek. Mam czasem wariackie pomysły, co widać po moim dość barwnym życiorysie. Myślę, że te pozytywne uczucia wynikają też z sympatii dla mojego męża, Marka Perepeczko. Ludzie uważają, że był on niedoceniony jako aktor, jako reżyser, jako wspaniały nietuzinkowy człowiek i odszedł zdecydowanie za wcześnie. Marek jest osobą kultową i stąd w jakimś stopniu ta sympatia dla Janosika przenosi się również na mnie. Ludzie czytają wywiady za mną, wiedzą, że w nich nie kłamię i nie wychwalam się. Ogólnie wiadomo że ciężko pracowałam w Australii, a w życiu też bywało różnie czasem dobrze, a czasem bardzo źle.
**
Pani bohaterka wnosi też wiele optymizmu w życie kobiet.**
* A.F-P. :* Kobiety w Polsce upatrują we mnie osobę, która walczy z różnymi stereotypami. W naszym kraju uważa się że kobieta po 50-tce powinna wolno turlać się w stronę cmentarza, a po drodzę może trochę zrobić pierogów i pomagać ewentualnie w wychowywaniu wnuków, bo tylko do tego się nadaje. Ja temu mówię nie! W Australii, dla kobiet po 50-tce dopiero zaczyna się życie. Wtedy dopiero czują że żyją. Rozpiera ich energia, mają tysiące nowych pomysłów na życie: piszą pamiętniki, książki, malują obrazy.
Mają czas na swoje pasje i swoje przedtem niezrealizowane tęsknoty. Dbają o swoje ciało - są wysportowane i dobrze ubrane. No i chodzą na randki ze swoimi mężami, partnerami, kochankami. Ważne, że chce im się żyć i nikt im tego nie zabrania, nikt się nie gorszy! A to, że czasami którejś oko błyśnie do jakiegoś młodszego mężczyzny, to też nie budzi oburzenia ani specjalnego zainteresowania. To ich sprawa i już. W związku z tym, niech nam błyszczą oczy, namawiam do tego wszystkie kobiety, żeby miały energię do życia. Na spotkania ze mną przychodzą tłumy kobiet w różnym w wieku, nie tylko starsze, piszą do mnie maile także trzydziestolatki i proszą o radę w najróżniejszych sprawach. Oczekują recepty na życie.
To wszystko przekłada się na Simonę, która jest orędowniczką kobiecych spraw. Namawia do tego, żeby nie siedzieć całymi dniami w domu przed telewizorem i jeść ciasteczka, ale czytać książki, chodzić do kina i teatru rozmawiać z ludźmi i poznawać nowych przyjaciół. Mówię tysiące razy bądźcie piękne dla swojego mężczyzny, dbajcie o siebie! Zaniedbana żona nie może mieć pretensji do męża, że odwraca mu się głowa za pięknymi, młodymi dziewczynami. Jeden z moich znajomych miał romans w młodą kobietą, ale jego żona, gdy się o tym dowiedziała tak się tym przejęła, że zaczęła się gimnastykować, dbać o siebie i tak się odchudziła i wypiękniała że mąż stwierdził, że woli swoją piękną żonę...
**
Trzeba więc cieszyć się z życia...**
* A.F-P. :* Zachęcam wszystkich do tego, by mieli większe poczucie humoru, i sprawiali sobie nawet małe przyjemności. Życie jest takie jak je sobie sami wyreżyserujemy. Jak już ktoś kiedyś powiedział: - życie to nie próba generalna, to już spektakl i ważny jest każdy nasz dzień. To właśnie często powtarzam kobietom.
**
Mam wrażenie, że Simona to po prostu pani...**
* A.F-P. :*Też mam takie wrażenie że 70% Simony to ja. Niektóre sceny serialu są mi ogromnie bliskie jakby wzięte z mojego życia z moich reakcji na różne sytuacje. Dlatego lubię tę postać bardzo i lubię ją grać. Scenarzyści na początku myśleli, że będzie to taka ciekawska zaglądająca we wszystkie kąty teściowa. Ale potem stwierdzili, że trzeba ją trochę przerobić i dać jej trochę moich cech. Myślę, że to im się udało.
**
Na początku miała to być mała rólka, epizodzik. Spodziewała się pani tego, że Simona odmieni pani życie?**
* A.F-P. :*Nie, to dla mnie był prawdziwy cud. Ta rola otworzyła mi różne możliwości. Moje książki mają więcej czytelników jestem zapraszana na cudowne spotkania autorskie takie jak w Ratuszu w Toruniu, czy spotkanie w Klubie Spadkobierców w Łodzi a także do popularnych show telewizyjnych. To wszystko pozwala mi nareszcie w moim ukochanym kraju prowadzić godziwe życie. Pracuję w serialu, zarabiam, piszę książki i do tego jeszcze jestem rozpoznawalna na ulicy. Ludzie uśmiechają się do mnie i to właśnie zawdzięczam Simonie, od której wszystko się zaczęło...
**
Planuje pani swoją przyszłość czy to wszystko jest kwestią przypadku?**
* A.F-P. :*Wszystko przychodzi przypadkiem, ale ja temu przypadkowi pomagam. Jestem kobietą upartą i pracowitą, a jak ktoś mi dokuczy to bywam mściwa i złośliwa (śmiech). Jak narazi mi się jakaś gazeta, to zrywam z nią wszelką współpracę i odmawiam wywiadów na zawsze. Uważam, że człowiek powinien być konsekwentny i nie dać się omamić niczym, ani pieniędzmi, ani żadnymi obietnicami. Trzeba wiedzieć czego się chce, ale nic za wszelką cenę.
**
Skąd u pani tyle energii życiowej i optymizmu?**
* A.F-P. :* Myślę, że to po mojej mamie, która była osobą bardzo energiczną i energetyczną, z niezwykłym poczuciem humoru. Ojciec z kolei był człowiekiem bardziej refleksyjnym, uwielbiał samotne spacery. Ja też to bardzo lubię. W Australii ze swoim psem mogłam spacerować po pięć, sześć godzin dziennie! Ale bywam też duszą towarzystwa i umiem rozśmieszyć najsmutniejszego... Cieszę się na przykład z tego, że budzę się rano i mogę zasiąść do pysznego acz zupełnie skromnego śniadanka, nawet o piątej rano, gdy wstaję do serialu, a wieczorem, z tego, że udało mi się przetrwać cały dzień w zdrowiu. Robię sobie rachunek tego co zrobiłam, co było przyjemne, a co nienajlepiej mi się udało. Trzeba przewalczyć swoje chwiejne nastroje i chandrę.
**
Często powraca pani myślami do Australii. Czym dla pani był pobyt w tym kraju?**
* A.F-P. :* Australia to moja druga ojczyzna, choć oczywiście Polska zawsze będzie pierwsza w moim sercu. To Australia dała mi odporność na wszystkie przeciwności losu. Nauczyła mnie szanować ciężką pracę za godziwe pieniądze. Mogłam kupić sobie tam dom, który jest moim zabezpieczeniem na przyszłość. Oprócz tego Australia dała mi dodatkową porcję zdrowia, i dobrą znajomość angielskiego, dała mi też luz, dzięki któremu przestałam się bać o juto, no i ten cudny uśmiech ludzi, którzy patrzą na siebie bez tej bezinteresownej zawiści. Tam nie ma tam takiej niechęci i złości jak w Polsce.
**
Czystej, bezinteresownej zawiści jak śpiewał kiedyś Wojciech Młynarski...**
* A.F-P. :* To prawda, czysta, bezinteresowna zawiść jest charakterystyczna dla Polaków, a zupełnie nieznana w Australii, ale rozumiem to, bo historia naszego kraju była trochę inna... Ale z Australii nie rezygnuję, wciąż mam tam swój dom z ogrodem niedaleko morza. Daje mi to szaloną radość, z tego że mogę tam spędzać wakacje. To napędza mnie dodatkową energią i siłą życiową. Teraz wybieram się tam w listopadzie. Serial nie pozwala mi na dłuższe wyjazdy, ale myślę, że spędzę tam co najmniej miesiąc, a może nawet sześć tygodni. Kiedy u nas jest smutno i ponuro za oknem, ja mam tam prawdziwe lato.
**
Czego sobie pani życzy na przyszłość?**
* A.F-P. :* Chciałabym, żeby ten stan, w którym jestem teraz trwał możliwie jak najdłużej. Żeby trwał zawsze!
**
Dziękuję za rozmowę.**