''Byłam z nią do ostatnich chwil''
Jednak zanim Orman zakończyła naukę, przeżyła prawdziwą tragedię.
- W dniu gdy prof. Jerzy Stuhr odbierał mój dyplom, dowiedziałam się, że moja ukochana mama trafiła do szpitala. Od tego momentu przez 10 dni przeszła trzy zawały. 10 czerwca podczas reanimacji odeszła* – zwierzała się w „Super Expressie”. *- Osiem dni siedziałam w szpitalu przy jej łóżku, byłam z nią do ostatnich chwil.
Tamta tragedia miała na Orman ogromny wpływ. Zrozpaczona, postanowiła wyjechać do Monachium, gdzie chciała znaleźć pocieszenie u boku swojego ukochanego Roberta, który przeprowadził się tam kilka miesięcy wcześniej.
- Nie umiałam się wtedy pogodzić z tym, że jej już nie ma. Myślałam, że jak wyjadę, pustka będzie mniejsza, zniknie – tłumaczyła swoją decyzję.